Cześć.
Dzisiaj odwiedziłem dąbrowe. Siedziałem od 15-20:30. Początek tragedia, nie mogłem się ogarnąć. Był mega wiatr co przeszkadzało mi organizacji, cały czas coś mi zwiewalo. Najlepsze to, że w radiu mówili, że dzisiaj wiatr w porywach do 27 km/h tylko zapomnieli oddać, że ten podryw wiatry będzie trwać 2 godziny.
Wracając do łowienia. Przemoczylem pellet ale udało mi się z nim poradzić. W końcu po godzinie rzucam zestaw aby wyznaczyć odległość. Rzucam, zaznaczam odległość i holuje, ale coś ciężko idzie. Wyciągam, a tam plecionka od zestawu sąsiada z prawej strony. Idę do niego (ok 30 metro), a tam nikogo nie ma. Znalazłem go koło domku właściciela. Po pechowy początki pierwszy karpik zameldował się po ok 20 minutach. Ogólnie złowiłem tylko 4 karpie i 1 spinka, ale wyjazd uznaje za udany bo złowiłem swój rekord życiowy.
Ok 65 cm i 4,5 kg
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka