Lucjan zarybienia są według pieniędzy czy według opracowań? Skoro jest gdzieś na papierku że wpuszczamy 200kg na dany zbiornik to czemu by nagle wpuszczać drugie tyle. Bo kasa została? Wytłumacz mi to jak możesz. Tyle ryby zaburzy równowagę zbiornika jak nie zostanie odłowiona.. My oczywiście wiemy swoje.
Operat jest robiony na pewnej podstawie oczywiście. Niestety, zazwyczaj na zaniżonych danych z rejestrów. Spokojnie można zarybiać mocniej
Ale oczywiście trzeba robić to z głową. Formalnie powinno się więc uzyskać zgodę, zrobić poprawkę. Ale chyba początkiem jest odpowiednia zgoda uzyskana w RZGW. Według mnie nie powinno być problemów większych. Oczywiście trzeba mieć jakąś poprawkę operatu gotową jeżeli trzeba, powinien to zrobić okręgowy ichtiolog PZW (po to on jest między innymi).
Sprawa ogólnie nie jest do załatwienia od ręki, należy ją odpowiednio przygotować. Na pewno z punktu widzenia państwa, łowisko no kill jest korzystne, gdyż zakłada posiadanie silnych stad tarłowych ryb, czyli takich, jakich teraz praktycznie nigdzie nie ma. Mówiąc prościej - ryb przybędzie
W normalnie prowadzonej wodzie sztucznie się uzupełnia braki, na podstawie tego co się zabrało. Czyli jest to działanie na oślep w polskich warunkach. Przy no kill nastąpi powrót do samoregulacji ekosystemu, trzeba go tylko odpowiednio potraktować zarybieniami, zaś wodę okresowo badać, co jest w interesie samych wędkarzy. Na przykład spora ilość drobnicy lub jakiegoś gatunku niepożądanego - np. karasia srebrzystego, może być wtedy odławiana. Na pewno nikt na tym nie traci, oprócz tych co biorą no i... ośrodków zarybieniowych PZW. Po części tutaj jest pies pogrzebany. Dla wielu prezesów okręgów zbyt duża ilość łowisk no kill to mniejsze zapotrzebowanie na ryby, a co za tym idzie mniejsze zyski z przekrętów, czy też mniejsza ilość etatów. Mniej do robienia
Smutne ale prawdziwe.