Powiem tak. Mam jeden zbiornik gdzie jest masa maluteńkich płoteczek które przy brzegu przy trzcinie biorą jak szalone ale nie są nawet w stanie haczyka 14 w dzioba zmieścić. Na tych mikrusach zresztą mi nie zależy.
Około 10-15m od brzegu gdzie głębokość jest już około 2,5m.+ są już wieksze osobniki około 20cm ale jest ich niewiele, a "wieść niesie" że zdarzały się tam też spore okazy ale ja takowego nie uświadczyłem jeszcze.
W efekcie kurduple przy brzegu po 5cm biorą co 2 minuty a większe dalej od brzegu powiedzmy raz na godzinę.
Dziś będąc w wędkarskim polecili mi tą zanętę by spróbować zwabić ryby w okolicę gdzie zarzucam. Do tego dopiero dziś zakupiłem odpowiedni ciężarek by zbadać faktyczną głębokość, więc do tej pory jak dałem 2m gruntu to miałem może jedno branie. Jak zmniejszyłem na okolice 1m czyli łowiłem już w toni to kilka brań się pojawiło ale nadal niewiele.
W sklepie doradzili mi by podnęcić tą zanętą moje miejsce, a że wspomniałem o toni to padło na czerwoną płociową która ponoć zostawia po sobie mocną mgiełkę wabiącą ryby.
Oczywiście cały czas mówię o spławikowym łowieniu i to też nie typowo jeziorowym spławikiem bo mam tylko Expert River 2g oraz 3g

a wagglery dopiero zamawiał będę bo jeszcze szukam jakiegoś spławika który dobrze pokaże nawet delikatne branie z odległości powiedzmy 1-15 metra.
Tak więc zanęte tą będę chciał podać w okolice tej odległości zapewne po prostu rzucając bo proca chyba na taką odległość zbędna, a i takowej na razie nie posiadam.
Jak się więc domyślam muszę nawilżyć ją tak by dało się zrobić kule które dolecą w całości do zamierzonego miejsca. Do kompletu chcę dodać kukurydzy i białe robaki, ale czy to będzie dobry pomysł?