Fajnie, że pierwszy etap przebiegł pomyślnie.
Ja myślę, że wiele rzeczy zależy od samych sprzedawców. Ładnych parę lat temu w Polsce, będąc kierownikiem pewnego salonu sprzedaży, widziałem z przerażeniem, jak jeden ze sprzedawców nie uznawał reklamacji, gdyż było to wg niego'uszkodzenie mechaniczne'. Wcześniej był przedstawiciel handlowy producenta i mówił, żeby wymieniać uszkodzone części, uznawać reklamacje - on wszystko uzna aby ułatwić sprawę. Nawet zalecał abyśmy wymontowali jakąś część i zamienili - a on jak najszybciej nam ją dośle.
Tak więc pracownik sam z siebie decydował o reklamacji, ja widziałem, że ma on jakąś satysfakcję, był 'panem sytuacji' i dyktowal warunki. Pouczał i'rządził'. Masakra jakaś.
Myślę, że wiele sklepów zrozumie wkrótce, że tak nie wolno działać. Bo reklamację i tak rozpatruje producent bądź dystrybutor, nie ma natomiast lepszej rzeczy dla właściciela sklepu, niż pozytywnie załatwiona reklamacja. Może to brzmi dziwnie, ale takie postępowanie sprawia, że klient przywiązuje się bardzo mocno do sklepu i zazwyczaj kupuje więcej, czując wewnętrznie, że jest zobowiązany do spłacenia swojego rodzaju długu wdzięczności. Wielu właścicieli traktuje klienta jak natrętną muchę niestety, będąc miłymi wtedy jak mają przytulic kasę!
