Ja używam Prestonów, mając wiedzę, ze są przegrubione o 0,02 mm. To mi pozwala na większą dokładność. Nie powiem, ze firma ma słabe żyłki bo oszukuje, bądź tez jest pakowaczem, więc nie warto jej używać. Tutaj chyba wiele do powiedzenia ma sama polityka firmy i trzymanie jakości. W wielu przypadkach firmy z czołówki nie wypuszczą bubla, przez co można im zaufać (choć można się przejechać). Taka politykę ma na przykłąd Drennan, Preston, Guru, teraz i Matrix, może Frenzee. Ale są firmy które potrafią zaskoczyć fatalną jakością - Maver, Browning, Garbolino. Tam trzeba już bardziej testować i szukać rzeczy dobrych. Zmienia się to teraz, po pojawieniu się Guru i ofensywie Preston/Korum, gdzie pojawiło się sporo rzeczy wysokiej jakości za rozsądną cenę. Ludzie poszli po rozum do głowy, a firmy teraz nadrabiają straty, o ile się im to uda.
Żyjemy w MATRIX-ie stworzonym przez czarodziei wszelkiej maści, działających na zaspokojenie naszych oczekiwań. Kupujemy żyłki o zawyżonych średnicach w stosunku do podawanych na opakowaniach informacjach o niebotycznych wytrzymałościach. Płacimy i wychodzimy ze sklepu z poczuciem dumy jakich to udanych zakupów właśnie dokonaliśmy.
Paweł ciekawie to ujął, jednak w UK ten problem praktycznie nie występuje. Tutaj nie ma żyłek o wspaniałych właściwościach, bo rynek mocno koryguje 'cudowne' produkty. Myślę, że sporo rzeczy wiąże się z przyzwoleniem na kłamstwo i ściemę. Tak jak ktoś w Polsce opisuje swoje pellety, że sprowadzają ryby z najdalszej części łowiska (trzeba być albo głupim albo bezczelnym maksymalnie aby obiecywać ludziom takie rzeczy), tutaj mamy cudowne żyłki. W UK nie ma na zanętach jakiś wielkich opisów, czasami są tak lakoniczne, że aż boli. Widzicie różnicę? Nie mami się nikogo obietnicami, zanęty sie po prostu same bronią, Angole zawojowali juz sporą część polskiego rynku (ale po mnie jechano 4 latat atemu jak pisałem o MMM - od tego, że droga jak pies po to, ze nie działa w Polsce i na PZW).
Mamy wysyp teleskopów, które mają niby jakieś wielkie plusy, haki, o zadziorach jak na rekina... Tak naprawdę wędkarze często nie mają wiedzy i dają się mamić. Dlatego fajnie jakby firmy powoli zmieniały swoją politykę, i stawiały na jakość i rzetelność. Jasne, ze Jaxon musi być, ale to niższa półka, powinniśmy mieć polskie odpowiedniki Drennana czy Guru. Takie gdzie ludzie ufają im w ciemno i chcą się identyfikować z tą marką. Tu jest chyba duży kryzys, bo jak zauważycie, lekkim wstydem jest założenie koszulki Jaxona czy Mikado, a takie Drennany czy Prestony są cool. To pokazuje gdzie jesteśmy poniekąd. Póki co Polak musiał miec to co najtańsze, czas już, aby polskie firmy zaczęły zaspokajać gusta wędkarzy chcących coś więcej. Tak jak w spinningu robi to bardzo dobrze Dragon
Kto wie czy taki Lorpio nie stanie się taka firmą za jakiś czas. Zaczęli od zanęt, później przynęt, teraz juz mają akcesoria. Nie trzeba wymyślić wędki od podstaw, to już ktoś zrobi, trzeba tylko postawić na jakość, i zafirmować sobą dane rzeczy, postawić na jakość i spełnienie oczekiwań klienta. I jakoś to pójdzie. Jakby ktoś pytał mnie jakie dwie firmy będą miały duży udział w polskim rynku i są bardzo rozwojowe, postawiłbym na trzy: Lorpio, Mikado i Traper... Tak jak jeszcze kilka lat temu ludzie narzekali, że pracy w Polsce jest mało i zarobki są kiepskie, tak teraz nagle okazuje się, ze firmy mają problemy ze znalezieniem pracowników. Następuje duża zmiana, w wędkarstwie również. Ostatnie 3-4 lata to już wielki przełom

Ciekawie się potoczyła sprawa sklepów wędkarskich. Pamiętam dyskusje sprzed kilku lat, gdzie mówiono, że tak i siak musi być, że to polska mentalność, realia. I nagle pojawia się Drapieżnik i wyznacza standardy jakich nie miał prawie nikt i... Odnosi wielki sukces, i nagle jest numerem jeden. Teraz inni go naśladują. Da się?
