@mirgag - cytuję : " ..... W Czechach można wziąć 7 kg ryb i ryb jest tam tyle, że same wpadają do siatki. .... "
I nie tylko w Czechach ! Dla jasności, mi nie chodzi o fakt zabierania, tylko o fakt " nie mania " problemu z rybostanem, pomimo zabierania ryb. To jest jasne dla wielu z nas. Ale pełno tu ściemniaczy i rozmydlaczy demonizujących fakt zabierania ryb. A w ten sposób uciekają rzeczywiste zagrożenia. I tu się z kolegą Mirkiem wyjątkowo zgadzam Choć nie utożsamiam się z językiem argumentacji
Jurek, ja myślę, że pisząc takie rzeczy nie masz w ogóle świadomości o czym piszesz. Jeżeli uważasz, że ryby same się tak nagromadziły w wodzie Czechom, to jesteś w błędzie. Już Ci mówię od razu. Karta na poziomie 500-600 PLN za rok, plus kilkanaście godzin do odrobienia nad wodą (zamienne na kolejne około 150 PLN), plus trzy kontrole dziennie czasami... To są Czechy. Myślisz, że w Polsce by to przeszło? Już sam Mirek napisał rzeczy, po których wiadomo, że by to u niego nie przeszło.
Panowie (Mirek i Jurek) - zejdźcie na ziemię, bo szybujecie bardzo wysoko. To, że u innych sa ryby a u nas nie, jest pokłosiem prawie 30 lat błędów i wypaczeń, na które zezwalało państwo, które nie rozwaliło tego bastionu komuny za wczasu, dodatkowo słuchało złych porad naukowców i pod nich cały czas ustawiało prawo wodne, dokładnie chodzi o stawianie na rybaków.
Dlaczego polski rząd nie zrobił nic do tej pory? Bo bał się ruszyć z jednej strony ten bajzel aby nie polecieć w sondażach (rząd Platformy i prorybackiego PSL), z drugiej strony oni nie mają wiedzy. Jak dla mnie to sytuacja jak w bajce gdzie nagi król paraduje ulicami miasta, będąc pewnym, że jest pięknie ubrany. NIkt nie chce mu powiedzieć, że jest inaczej.
Panowie, zrozumcie, u nas ryby wytępiono, zniszczono rybostan doszczętnie prawie. Dlatego porównania do Czechów, którzy przez te 30 lat o wody dbali, jest nie na miejscu. Propozycje Mirka to śmiech na sali, zakładanie, ze ryby teraz same się odrodzą, jeżeli nie będzie kontroli... To jak wpuścić lisa do kurnika, i liczyć, że rudzielec sobie jajka będzie jadł, kurom krzywdy zaś nie zrobi, taki z niego mądry zwierzak.
Ryby w Polsce wytępili Polacy, do spółki wędkarze z rybakami , kłusownikami, pozwoliło na to państwo. Nie winię jednak tu wędkarzy całkowicie, bo ktoś po prostu im nie wytłumaczył i nie pokazał, że jest beznadzieja, że trzeba innej gospodarki i idziemy z każdym rokiem na dno. Nie dopasowano prawa odpowiednio. Kto powinien to robić? Oczywiście, że PZW. Ale zamiast tego kilka lat temu, praktycznie kierujący związkiem ludzie z OM zrobili hucpę rybacką na Zalewie Zegrzyńskim, pokazując swoje prawdziwe oblicze. Zamontowanie rybaków na wodzie wędkarskiej było jedną z największych anty-wędkarskich rzeczy, na jakie się można zdobyć. Robią to władze związku wędkarskiego!
Panowie, zrozumcie ten poziom tragedii. Ludzie już wierzą, że potrzeba zarybień aby było lepiej, nie wiedzą, że to ślepa uliczka... A teraz, aby jakąś wodę wyprowadzić na prostą, trzeba kilku lat ciężkiej pracy. Bo wiecie czemu w Czechach jest tyle ryb? Bo są wszędzie, i Czech jak chce zjeść rybę, to sobie ją łowi. A Polak musi zabrać wszystko, wypełnić zamrażarki, rozdać rodzinie i znajomym, aby się nie zmarnowało. Tylko zrozumcie, że oni mają ryby wszędzie, dlatego ubytki są uzupełniane tarłem naturalnymi zarybieniami, tam się dba o wody, jak jakaś jest słaba, to się tam ją wzmacnia. A u nas wszystko jest słabe. Aby osiągnąć poziom Czechów więc, musimy wykonać tytaniczną pracę, nie jest to spacerek jak sugeruje Mirek. U nas jak będzie gdzieś więcej ryb to je wybiorą i zeżrą, tak jak Czesi słaby zbiornik odbudują, u nas jest na odwrót, lepszy zbiornik się odrybia naprędce.
I jeżeli chcemy reform, to bądźmy realistami. Bo przy składkach na poziomie Czechów PZW przestanie istnieć (ludzie odejdą bo karta się nie zwróci), część wód będzie wyjęta z wędkowania, natomiast ekolodzy mogą nas ustawić pod ściana i zrobią nam wędkarstwo pod swoje dyktando. Czasami mam wrażenie, że ludzie nie rozumieją, jak trudne jest nasze położenie, jak ciężko to wszystko zmienić. Z jednej strony są pazerni wędkarze, chcący płacić jak najmniej i zabierać jak najwięcej, w imię konstytucji i innych praw, jakby ryby się rozmnażały przez pączkowanie, z drugiej zaś mamy nieudolne władze związku robiące własne lody, do spółki z pseudonaukowcami, co wmawiają nam, że za wszystko jest winny kormoran ( a oni sami spowodowali jego namnożenie w takiej ilości) i wędkarze, 'bo nie słuchają'. Dla zainteresowanych historią polecam poczytać o XVII i XIX wieku w Polsce, i jej upadku. Polska poszła pod zabory nie na skutek działania obcych mocarstw, ale przez działanie własnych obywateli, którzy dla prywaty, iw imię 'wolności' (tak Mirek - to do Ciebie - chcesz takich samych wolności jak oni), doprowadzili kraj do upadku. W ciągu 150 lat, z bycia potęgą, staliśmy się marionetką i słabeuszem. Teraz jest podobnie. Mieliśmy masę ryb i piękne łowiska, teraz zaś mamy beznadziejne wody, zarybiane w 80-90% karpiem i amurem (wagowo), rybami osłabiającymi rodzime gatunki i się nie rozmnażającymi. Może faktycznie, trzeba jakiegoś 'rozbioru', aby zrozumieć to wszystko? Polak mądry po szkodzie mawiają. Ale przytoczę tu inny cytat, naszego Jana Kochanowskiego...
'lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie
nową przypowieść Polak sobie kupi,
że i przed szkodą, i po szkodzie głupi'.
Tyle w temacie ode mnie.