Acha nie wiem czy wiecie, ale do takich "akcji" przyczyniają się również sami wędkarze, którzy nie wypełniają rejestrów albo oszukują w nich. Pozwala to pseudo działaczom i pseudo naukowcom tworzyć teorie o konieczności prowadzenia odłowów regulacyjnych.
Mógł byś rozwinąć temat ?! tzn. jak się przyczyniam do tego stosując C&R czyli w rejestrze jest tylko data - mam wpisać złowione i wypuszczone ryby? A może właśnie tym C&R doprowadzono do tego co się dzieje?
Proste. Oczywiście piszę tu o idealnym świecie w którym ktoś sprawdza te rejestry (w niektórych okręgach PZW się sprawdza). Na podstawie rejestrów tworzy się operat rybacki. To co Ty tam wpiszesz będzie miało wpływ na to, czy PZW będzie "czymś" zarybiać, czy też nie (w teorii).
Elopento Ty łowisz na wodach na których występuje ciągła gospodarka rybacka PZW w wydaniu "sieciowym". Dlatego wypisując rejestr masz prawo czuć się wydymany
, skoro i tak ryby na wniosek Twoich kolegów z tego samego stowarzyszenia wędkarskiego, zostaną wyciągnięte sieciami przez rybaka. Wiem też, że na wodach na których trwa taka "racjonalna" gospodarka PZW, istnieje jedna podstawowa zasada wędkarska:
"Jak ja nie zabiorę to zabierze rybak". I zasadniczo to rozumiem. Oczywiście, takie działanie spowoduje totalny brak ryb, ale co zrobić. Możesz jedynie wystąpić z PZW. Dlatego też zwykle jak się rozmawia o C&R z ludźmi na których wodach trwa sieciowanie przez PZW, to dostają oni wściekłości, że C&R to totalna głupota. I to też potrafię zrozumieć skoro na tych wodach trwa ciągła rywalizacja z zawodowymi rybakami o to za co się płaci składki, czyli o ryby.
Jednak C&R nie jest głupie, choć sam jestem za możliwością ograniczonego zabierania ryb. Zobacz Elopento, często oglądam zagraniczne filmy, które wrzucasz do tematu "Ciekawe filmy"
. Wrzucasz filmy głównie z Rosji, no i z Anglii. Wrzucasz też często filmy Marka Edwina, którego od dawna śledzę
https://www.youtube.com/user/francolinobasco/videos Zobacz jakie okazy on tam łowi w tych angielskich siurkach, małych rzeczkach, stawach. Dzieje się tak właśnie dzięki C&R. W Polsce na takich rzeczkach często nie ma w ogóle ryb
Istnieje jedna podstawowa zasada wędkarska, która rządzi tym światem
"jak zjesz rybę, to ona już nie będzie miała szansy aby urosnąć", więc nie wypuszczając ryb akceptujesz ryzyko, że ich już więcej nie złowisz albo złowisz następnym razem dużo mniejsze, bo ryby magicznie nie rosną. Taki np. okoń potrzebuje wielu lat, aby urosnąć kilka centymetrów (to nie jest karp ze stawu hodowlanego). Zobacz ile lat potrzebuje taki lin aby urosnąć.
Jednak na wielu wodach PZW nie ma nazwijmy to "stałego" sieciowania. Są wynikające z operatu rybackiego odłowy kontrolne, odłowy regulacyjne (czy jak to tam jeszcze się nazywa w operacie
), które dzięki patologii (działaczom PZW i pseudo naukowcom) są w rzeczywistości niczym innym, aniżeli odłowami gospodarczymi. I w idealnym świecie w którym rejestry są sprawdzane, to czy takie odłowy regulacyjne się pojawią, czy też nie, będzie zależeć m.in od rejestrów.
Należy pamiętać, że np. zbiorniki zaporowe nie zostały stworzone na potrzeby wędkarzy, czy też na potrzeby ogólnie rozumianej turystyki, dlatego uprawnienia PZW na takich zbiornikach są nikłe (żeby nie napisać, że żadne).
Skoro z rejestrów wynika, że wędkarze nic nie łowią (bo ich nie wypisują albo w nich kłamią) to:
A) zbiornik nie będzie dodatkowo zarybiany na żądanie wędkarzy;
B) Ryby których nie ma w rejestrze są nadal w wodzie;
C) Zbyt duża ilość białorybu ma wpływ na eutrofizację zbiornika (skutkiem eutrofizacji jest zmiana właściwości wody polegająca na np. dużych wahaniach stężenia tlenu i odczynu pH w warstwie górnej, jak i powstawaniu warunków beztlenowych w głębszych warstwach. Dlatego czyni się starania o jej ograniczenie z uwagi chociażby na podstawową funkcję takich zbiorników, którymi jest gromadzenie wód na potrzeby ludności).
Dlatego należy sobie przypomnieć o celu dla którego powstały zbiorniki zaporowe. Wędkarze o nim kompletnie zapominają. Szczególnie narażonymi na eutrofizację są zbiorniki sztuczne, którymi są właśnie zbiorniki zaporowe. Nie powstały one na potrzeby ryb i wędkarzy, więc czym walczy się z eutrofizacją takich zbiorników ? A no właśnie odłowami. Skoro z rejestrów wynika, że nikt nic nie łowi to oznacza, że białoryb nadal jest w wodzie.
I dopiero teraz właśnie pojawia się rola wszelkiej maści oszustów - działaczy PZW, jak i wszelkiej maści pseudonaukowców opiniujących operaty. Według wielu naukowców rybackich (bo eutrofizacją zbiorników zajmują się różne dziedziny naukowe, a nie tylko rybactwo) najlepszym rozwiązaniem jest usuwanie biomasy poprzez odłowienie ryb. Dlatego tam gdzie rybactwo ma się w PZW dobrze, tam odławia się ryby sieciami, przy naukowej akceptacji z góry. Skoro z rejestrów wynika, że ryb w wodzie jest tak duża ilość, że mogłoby to spowodować degradację zbiornika, to się je po prostu odławia sieciami, bo tak jest najprościej. I jeszcze się tworzy w oparciu o te Wasze z d..py wyjęte rejestry naukowe publikacje