Piotr jest uznanym producentem przynęt spinningowych, Piotr próbuje ruszyć wielkie firmy typu Jaxon, Mikado i inne Dragony by również dostrzegły potrzebę zmian, bo to jest w ich interesie.
Nie trzeba nam wielkich firm wspierających protest ale wiele firm, tak aby ładnie to wyglądało na liście
Nikt z rządu nie wie, że Jaxon jest większy od takiej Methodmanii
Kolejna rzecz to konkretny protest. Dlaczego firmy wędkarskie mają popierać protest jeżeli jest on organizowany pod szyldem ochrony środowiska? Nie do końca tu widzę związek. Dlatego postulaty muszą być konkretne aby takie duże firmy jak Jaxon się ruszyły. Bo co one z tego będą miały? One sprzedają najwięcej tym co zabierają ryby, dlaczego więc miałyby popierać protest, który uderza w interes największej grupy odbiorców? A może właśnie jednak składka na Polskę byłaby im na rękę, zwiększenie limitów wędek jakie można używać, tak aby ludzi używali np. 4 kijów nad wodą? Firmy muszą zrozumieć co jest w ich interesie. Jeżeli protest jest ogólnopolski i wszystkie grupy wędkarzy go wspierają poprzez swych przedstawicieli, to jest to całkiem coś innego niż protest Satiego i takiego Piotrka Matusiaka, mówiących o SSR czy o przepisach. Firmy mają swoje podejście do biznesu, nie muszą patrzeć na to jak wędkarze.
Co to znaczy "wspólny protest, przemyślany w 100%"? To na dziś jest mrzonka.
Dlaczego tak uważasz? Jesteśmy tak beznadziejni, że nie możemy się dogadać? Według mnie wiele osób mówi rzeczy, które są samospełniającymi się przepowiedniami. Wyobraźmy sobie skoczka wzwyż, który podchodzi do skoku z nastawieniem 'nie mam szans aby to zrobić'. To jest 100% porażka.
Co to znaczy zebrać się i ustalić wspólną taktykę? Tu nie musi się dogadywać milion ludzi z sobą, ale przedstawiciele kilku lub kilkunastu grup, tak aby wybrac najlepsza strategię. Ci co uważają, że się nic nie da, mogą usłyszeć, ze się da (jak posłuchają ludzi z opolskiego na przykład), ci co chcą zabierać mogą zrozumieć tych co wypuszczają i na odwrót. Tak aby ustalić wspólną strategię. Ja nie rozumiem na przykład, dlaczego nie ukazywać, jak tworzenie wód no kill jest korzystne dla wszystkich.
Zastanówmy się, która grupa wędkarzy jest zadowolona z sytuacji w Polsce. Żadna, wszystkie są niezadowolone. Więc jest na pewno wspólny mianownik, którego osiągnięcie zadowoli wielu. Jasne, że nie każdy będzie happy, bo to Polska
Ale wspólna strategia sprawi, że wszyscy będą grac do jednej bramki. Teraz na przykład masy chca jednej składki na kraj, nie rozumiejąc jak szkodliwy jest taki projekt. Zamiast więc ciągnąć innych na manowce, można wskazać im inną drogę. Uzmysłowić na przykład, że aby było lepiej należy zapłacić więcej. Bo wody trzeba naprawić, to nie jakaś rybna Francja. Tu trzeba odwrócić pewne trendy. Dlatego już zorientowanie się gdzie jesteśmy wiele da.
Na zebranie w kole liczącym 300 osób przychodzi 10, reszta ma wyjebane, (tak że po jesiennych wyborach nie będzie wielkich zmian).
Mnie to nie dziwi. Koła są miejscem gdzie się opłaca składkę, nie ma innej możliwości przecież. Dlatego 3/4 wędkarzy należy do kół fikcyjnie, nie czuje z nimi związku, oni tam tylko opłacają składki. To wina głupiego statutu i zapisów w stylu 'można należeć do jednego koła' lub zasady, że niezależnie od tego gdzie należymy, mamy dostęp do tych samych wód. Jeżeli się wybuduje hipermarket gdzieś 10 km od miasta w szczerym polu, gdzie ciężko trafić, to czy można winić na przykład speców od reklamy, że źle wykonali pracę, bo nie ma kupujących? Nie, to wina złej lokalizacji przede wszystkim. Więc tutaj nie ma sensu mieć pretensji do wędkarzy, bo z kołami się utożsamia tylko mała część opłacających składki. Kto krzyczy 'jedna składka na całą Polskę'? Ci co nie dbają o wody i nie wykonują żadnej pracy. Bo jakby to robili, to by doskonale wiedzieli, co się stanie z zadbanym łowiskiem przy jednej składce. Będzie oblegane, zaśmiecone i splądrowane. Jaka więc jest tu motywacja tych co harują?
Więc zadam pytanie, którzy wędkarze nawołują do zmiany statutu, tak aby wędkarze się mogli utożsamiać z kołem? Nikt praktycznie
Na dziś mamy Satiego, mamy Piotra, a reszta to internetowi pisarze.
Nie będzie czegoś takiego jak wspólny protest, ponieważ nie ma nawet wspólnoty.
Ale sam piszesz, że nie ma szans na wspólnotę, że to mrzonki. Z jakiego więc założenia wychodzisz, że warto do tego dążyć czy też nie warto? Jest to wina nasza?
Jestem pewny, że to co właśnie napisałem, wpłynie na to, co mi ewentualnie odpiszesz w odpowiedzi
Bo ogólnie zaprzeczasz sobie w swej wypowiedzi, mam nadzieję, że to zauważasz. Jeżeli nie ma sensu się jednoczyć, to dlaczego się dziwić, że jest 'tylko' Sati lub Piotrek? Czy jest sens się jednoczyć? Jak to zrobić jednak nie będąc 'internetowym pisarzem'? Dawać znaki dymne, używać pisma obrazkowego, robić odezwy? A może ludzie nie chcą się jednoczyć, bo chcą fejmu dla siebie, i zazdrośnie spoglądają na to aby była 'wspólnota'? Bo ja do tego bym się tu skłaniał. Można poświęcić sporo czasu aby zintegrować środowisko wędkarzy, tworząc wspólny front. Wtedy będziemy mieli siłę huraganu. Można też sobie działać oddzielnie, robiąc pokazówki lub w ramach prywatnej zemsty rzucać kłody pod nogi innym i ogólnie rzucać grochem o ścianę, nie zmieniając niczego. Aby ludzie przyszli na protest, trzeba ich do niego zachęcić, porwac argumentami. Sati podczas drugiej pikiety na Twardej 42 brutalnie dostał do zrozumienia, że bez przygotowania efekty są marne. On nie dotarł do setek tysięcy ludzi, co się uświadamiali z tym co on robi. On dotarł do garstki ludzi. To nie ludzie są tu winni, raczej skłaniał bym się, że organizacja była do rzyci, niestety. Jest spora różnica pomiędzy pisaniem na necie i posiadaniem 20 tysięcy lajków a realnym protestem. Bo przyszło zaledwie 20-30 osób. Dlatego trzeba dotrzeć do 100 tysięcy aby przyszło 100, do 200 tysięcy aby pojawiło się 200 osób. Tak to wygląda, dlatego trzeba się dogadać i uderzyć wspólnie, zamiast się poparzyć i obrażać, że nie było oddźwięku.
Darecki, nie mam do Ciebie pretensji, chcę pokazać po prostu jak wędkarze myślą. Chcą rzeczy sprzecznych ze sobą, dlatego się one nie mogą spełnić. Tak jak nie da się zabierać wszystkiego na potęgę (mowa o rybach) i mieć rybnych wód, tak praktycznie niemożliwe jest aby solowym podejściem osiągnąć wspólne cele. Dlatego związek wędkarski jest tak ważny, bo łączy w sobie wyważone stanowisko, w którym każda grupa wędkarska ma dostać swoje. Łowca sumów Piotr Matusiak nie może reprezentować interesów wyczynowców, tak jak Sati nie reprezentuje interesów karpiarzy, zaś karpiarze ludzi mieszkających na Warmii i Mazurach. DLatego trzeba wspólnej opcji.
Jakich zmian prawnych chce jedna grupa a jakie inna? Tu chyba wiadomo, że są różnice, więc i protest będzie miał pewny wymiar. Jeżeli będzie mocno 'no kill'owy', to blokować go będą ci co zabierają, jak będzie promięsiarski, to wtedy będzie przeciw niemu środowisko co ryby wypuszcza.