Narzekając na układy w PZW, pewnie nikt z nas nie miał pojęcia z jakim mechanizmem mamy do czynienia. Systemem w którym każdy trybik jest odgórnie zaplanowany i kontrolowany.
Ja naprostuję twój punkt widzenia jeśli mogę, leciutko. To nie jest tak, ze w Polsce jest jakaś mafia postkomunistyczna, która to wszystko zaplanowała i knuje cały czas. To społeczeństwo jest takie. Jest przyzwolenie na robienie tego rzeczy, ba, wyborcy do spółki z partiami na które głosują, robią zamach na państwową kasę. Począwszy od związków zawodowych, które są małymi mafiami wyłudzającymi kasę od podatników. Nie bez kozery najwięcej jest ich w spółkach państwowych, ponieważ tam się dokonuje kradzież kasy na legalu. Nowa władza dogaduje się ze związkami i je żywi, oczywiście kasą podatnika. Czym są programy plus, trzynastki, czternastki czy też obietnice wcześniejszych emerytur? To łapówka dla wyborców - 'zagłosujecie na nas, to my ukradniemy swoje ale i wam coś skapnie'. I wyborca idzie na to. Obecny prezydent już ruszył ze swoją kampanią, obiecuje skok na kasę, mamiąc wcześniejszymi (jeszcze bardziej niż 60 lat) świadczeniami emerytalnymi. Oczywiście nie on zapłaci za te rzeczy ale wszyscy. Ostatnie wybory najlepiej pokazują skalę problemu, ludzi poszli na wspólne rabowanie państwa. Kase podatnika zaś wydaje się bez żenady. Owsiak ze swym WOŚP-em nie zebrał tyle kasy przez 28 lat, ile sejm daje lekką rączką na państwowe, partyjne media w ciągu kilku godzinnej sesji. Zero protestów, jest OK
Wiele osób nie rozumie co to jest 2 miliardy złotych, jaka jest to kupa siana. A to tyko na najbliższy rok! Ile WOŚP kupił sprzętu do szpitali? A tu 2 miliardy idą jak za pstryknięciem palcami, tak leciutko. Tak się rabuje państwo. I robią to ci, co mieli temu zapobiec
Dlatego korupcja jest wszechobecna. Na zachodzie nie ma tego w takiej skali, tam ludzie są na tyle madrzy, ze wiedzą, że populiści nie wyczarują kasy tylko ściągną ją poprzez podatki, ewentualnie zadłużą państwo.
Obecne PZW to też swojego rodzaju układ. W PRL-u i krajach socjalizmu realnego władza przymykała oko na kradzez w zakładach, ludzie zaś przyzwyczaili się do tego, ze wiele rzeczy nalezy wykombinować sobie. Tak jest teraz w związku, zezwala się na kłusownictwo i lecenie w kule, nie bez powodu. Wędkarz czuje się częścią tego układu i niczym związkowiec górniczy nie zechce oddać przywilejów. Pomimo, że łowi już tak mało, że nawet oszukać w rejestrach mu ciężko.
Dlatego mówimy o kryzysie wartości, u większości społeczeństwa. Obecnie rządzi PiS, który zarzekał się, że skończy z układem. I co? Sam stworzył układ jeszcze większy, jeszcze więcej kasy się przewala, zmieniły się świnie przy korycie. Jeżeli więc Polacy nie potrafią zagłosować na partie o których można by rzec, że są w miarę uczciwe, wolą zaś te, które coś obiecają, to jest to dramat. Tym bardziej, ze mówią we wszelkich ankietach, że politykom nie wierzą. W obietnice wyborcze jednak jak najbardziej
Dlatego nie jest to wędkarski problem ale problem naszego społeczeństwa. Zauważcie jak wielu z nas nieświadomie to wszystko wspiera. 'Nic z tym nie zrobisz', 'tak już jest', 'tego się nie zmieni' i tak dalej i dalej. Przegrywamy bitwę zanim ta się zaczęła, nie wierząc w sens bycia uczciwym, w to, że uda się nam coś zmienić. Jeżeli nie wierzymy w sprawiedliwość i przestrzeganie prawa, to jak mają się udać jakiekolwiek zmiany? Skąd ten brak zainteresowania tematami o tej tematyce? Jest nas tu piszących w porywach kilkunastu. A na forum dziennie jest około 200 osób. Jak widać zmiany nie są dla większości priorytetem.
I między innymi dlatego potrzebujemy związku. Aby tam byli ludzie, co mają płacone za to, że walczą o nasze prawa. Bo my sami tego nie jesteśmy w stanie zrobić. Związek jednak należy ocalić wpierw, potem odebrać stery wąsatej sitwie. Trzeba jednak mieć przekonanie, że jest to zadanie wykonalne, bo jak najbardziej jest. Prawnie nikt nas nie blokuje, jak w każdym stowarzyszeniu mamy okazję zagłosować. Trzeba tylko pójść, najlepiej ze znajomymi, tak aby móc wymóc zmiany. Należy wybrać tylko
wędkarskiego delegata, najlepiej pracującego, bo emeryta sitwa kupi dietą i zakrapianym wódą obiadkiem.
Nie pomoże też ądanie aby państwo dało. Bo to jest nic innego jak działanie związków zawodowych. A nas stać na to aby opłacić woje hobby. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby państwu zapłacić i wtedy wymagać. Wędkarze jednak, jak całe społeczeństwo, chce dostawać a nie dawać. Dlatego w takie protesty nie wierzę, że mają sens. Bo wzmacniają raka, który nas wszystkich toczy.