Chcesz zmian - zmień wpierw siebie. Nikt za nas nic nie zrobi, nie pojawią się nagle jakieś władze (spoza nas wybrane) które zrobią nam dobrze. Są to złudzenia. Tylko jeśli każdy z nas zacznie pracować nad swoim wkładem w NASZ związek (i nieważne jak to się będzie nazywało PZW czy WZP ) i nad SWOJĄ OSOBISTĄ świadomością wędkarską, znajomością mechanizmów i sedna problemów to ruszymy z miejsca naszą "wspólną łodzią" - tylko RAZEM wiosłując dopłyniemy do nowych rybnych wód.
Niech każdy wybierze coś w czym jest dobry lub chce być dobry, nich wyrwie komuchom mentalnym kawałek działania związku dla siebie i nich zacznie uczyć się jak to wszystko działa i niech uczy potem innych.
W necie na forach powinniśmy utworzyć wątki tematyczne np. typu: ZARYBIENIA - jak skutecznie kontrolować macherów
- fundamenty prawne
- schematy organizacyjne (co gdzie i do kogo i od kogo co zależy)
- wzory pism
- metody macherów - czyli jak się kradnie itd.
- "myki, haki i luki" i jak przeciwdziałać
- jak zebrać swoją ekipę i jak o nią dbać i jak się nie dać wyrolować...
- dokumentacja przekrętów
- finały naszych starań i wnioski na przyszłość.
- kontrola stanu kondycji ryb, jak liczyć, jak ważyć itd
- jak zarybiać bez niepotrzebnych strat
- listy uczestników procederu (hodowcy tj. nazwy firm)
- opisy konkretnych przypadków i wnioski na przyszłość
- nowe metody macherów...
Wątków tematycznych powinno być dziesiątki: jak skutecznie uczestniczyć w zebraniu, zdobywanie wladzy, utrzymywanie władzy, luki w statucie skierowane przeciwko nam, walka o władzę w okręgu (jak nie zostać leśnym dziadem), walka okręg- ZG PZW, jak skutecznie zorganizować koalicję doraźną, jak organizować koalicję na szczeblu koła, okręgu, jak sprawdzać ludzi (kandydatów do władz), jak ustawić krzesła za zebranie w zależności od tego co chcemy uzyskać, jak zrobić skuteczny transparent na demonstrację, nagłośnienie, jak rozmawiać z dziennikarzami na protestach... jak umiejętnie i dobrze dla organizacji stracić władzę w kole, okręgu...
NIKT za nas tego nie zrobi, każdy z nas ( i ja też) ponosi odpowiedzialność za stan w jakim się obecnie znajdujemy.
To jest jeden z najciekawszych postów jakie widziałem tu na tym forum. Dlaczego ? A no dlatego, że uderza w sedno problemu.
Podam przykład PZW. Większość wędkarzy cechuje totalny brak świadomości tego co można zrobić będąc w stowarzyszeniu, tego jak działa stowarzyszenie, czyli jak "coś" wyglądać w praktyce. Wielu wędkarzom jedynie wydaje się, że coś mogą zrobić, że coś jest takie, a nie inne.
Dlatego tak istotne było (i nadal jest) ciągłe budowanie tej świadomości, aby wędkarze mieli wiedzę na temat tego jak wygląda stowarzyszenie w którym się zrzeszają oraz to jak wyglądają ich prawa, ale i obowiązki. Bycie w stowarzyszeniu, które z natury rzeczy jest działalnością przede wszystkim społeczną, to nie tylko żądania np. jednej składki, większych zarybień, ale przede wszystkim obowiązki.
https://www.lexlege.pl/prawo-o-stowarzyszeniach/art-2/ https://www.lexlege.pl/prawo-o-stowarzyszeniach/art-10/Jak obowiązki nie są kontrolowane i nierealizowane, to stowarzyszenie istnieje wyłącznie w teorii. W praktyce bowiem kieruje się ku upadkowi.
Dlaczego o tym piszę? Nagminnie, nawet w tym temacie, widzę bowiem postulat likwidacji Zarządu Głównego PZW. Problem w tym, że każde stowarzyszenie w Polsce musi mieć swój "zarząd główny" ( patrzcie art. 10 punkt 5-6)
https://www.lexlege.pl/prawo-o-stowarzyszeniach/I jeszcze zerknijcie np. na artykuł 11 punkt 3 prawa o stowarzyszeniach.
https://www.lexlege.pl/prawo-o-stowarzyszeniach/art-11/Posiadanie zarządu stowarzyszenia wynika więc z obowiązujących przepisów prawa na których treść nie mamy wpływu. Nie ma stowarzyszenia bez zarządu "głównego", czy jak go tam sobie nazwiemy. Nie możemy więc nigdy wnioskować o jego usunięcie ze struktur PZW. Możemy jedynie żądać np. zmiany statutu PZW, aby nie było takiego ewenementu w skali światowej, z którym obecnie mamy w PZW do czynienia, a znanego aktualnie bodajże jedynie Korei Północnej rządzącej przez klan Kimów i może jeszcze Kubie, że zarząd główny stowarzyszenia (tam też są stowarzyszenia nawet konstytucyjnie gwarantowane, tyle że z nadania partyjnego
) składa się z kilkudziesięciu osób (w PZW Zarząd Główny składa się z ponad 30-tu osób. Do tego dochodzą kilkunasto, czy wręcz kiludziesięcioosobowe zarządy w okręgach).
Co możemy zrobić skoro nie możemy zlikwidować ZG PZW ? Możemy np. w PZW wprowadzić Zarząd Główny składający się np. z 3-5 osób, z 10 osób, a nawet 100 osób według naszych potrzeb. Możemy też zlikwidować zarządy okręgów, z tym zastrzeżeniem, że trzeba byłoby zlikwidować też same okręgi.
W przypadku PZW trudno jest mówić o jakimkolwiek zarządzie, bo taki zarząd "główny" nie ma prawa prawidłowo działać w systemie gospodarki rynkowej. Nie ma. Koniec kropka. I dlatego sam prezes ZG T. Rudnik mówi wszem i wobec, że on to prawie nic nie może w PZW. I ma facet rację, bo ktoś kiedyś - w sposób celowy - skonstruował statut PZW.
To, że PZW podzieliło się na kilkadziesiąt jednostek, tworząc wewnątrz PZW dodatkowe zarządy, to wynika wyłącznie z takiej, a nie innej woli "działaczy", którzy po upadku komuny musieli się gdzieś odnaleźć w dobie zmian ustrojowych
Dlatego właśnie w PZW jest tak, że prawie każdy musi być "KIMŚ". W każdym kole mamy więc całą masę zbędnych organów i funkcji (np. sądy koleżeńskie). Podobnie jest w okręgach, no i Zarząd Główny też musi tak wyglądać.
Taki system po zakończeniu II wojny światowej został nam z góry narzucony przez ZSRR, bo ich badacze życia społecznego (w tym też prawnicy uznali, że tylko w ten sposób można realizować postulaty pełnej równości i tylko w ten sposób da się prawidłowo realizować postulaty całego społeczeństwa. Naczytałem się swego czasu sporo tych radzieckich badań (w tym radzieckich prawników), które np. opisywały jak prawidłowo ma działać przedsiębiorstwo państwowe, stowarzyszenie w ustroju socjalistycznym itp. itd.
Problem w tym, że ostatecznie te ich teorie, to o kant dupy się rozbiły, gdyż po prostu w praktyce się nie potwierdziły i wszystko padło z jednym wielkim hukiem i nigdy już więcej nie wróci
Piszę to wszystko, bo to ma olbrzymi wpływ na obecne PZW i sytuację z jego wodami, a więc także i na wędkarzy. Brak reform wewnątrz PZW po 1989 r., brak świadomości wędkarskiej, jak i brak edukacji wędkarskiej w PZW spowodował taki, a nie inny stan rzeczy. Czym ktoś mniej wie, tym łatwiej go kontrolować. Czym ktoś mniej wie, tym łatwiej wmówić mu, że określony działacz (osoba zarządzająca) jest niezbędny, aby stowarzyszenie funkcjonowało w sposób prawidłowy. Czym ktoś mniej wie, tym łatwiej powiedzieć mu: "To nie jest nasza wina". Zawsze też łatwiej jest kogoś wyśmiać, że nie ma on podstawowej wiedzy. A skąd on ma ją brać, jak przez lata większość rzeczy była objęta tajemnicą?
Transparentność działania stowarzyszenia to fundament jego istnienia. Bez niej takie stowarzyszenie w końcu upadnie.
Z drugiej strony przez lata było tak, że wędkarz tylko mało płacił i nic nie robił, a wymagał, bo wszystko robili za niego działacze posiadające "tajemną wiedzę". A stowarzyszenie w gospodarce rynkowej, to przede wszystkim obowiązki. Za 100, czy 200 złotych rocznie nie da się z nich zwolnić, tym bardziej patrząc po skali żądań, jak i braku stosowania się do obowiązków, w postaci chociażby limitów połowów.
A PRL już nie wróci. Nie wrócą więc Centrale Rybne w różnych regionach Polski, którym odgórnie narzucano gromadzenie ryb. Nie wrócą czasy kiedy towarzysze partyjni nakazywali budowę w całym kraju przetwórni ryb, do których miały być dowożone świeże ryby z całej Polski np. z Mazur aż do Zabrza
Nie wrócą czasy kiedy materiał zarybieniowy był tani, bo towarzysze partyjni nakazali budowę wielu zakładów zarybieniowych, aby brygady rybackie mogły wyrobić corocznie 100 % planu. Nie wrócą czasy istnienia Państwowych Gospodarstw Rybackich, w których corocznie nakazywano realizacje 100 % planu, który i tak był podnoszony, a nikt się nie zastanawiał nad skutkami takich działań w przyszłości, bo przecież ryby były (Ba. Było to zgodne z ówczesną - jak i nawet obecną
- nauką rybacką ) Kłusownictwo po upadku PRL wcale nie upadło, wręcz kwitło i kwitnie nadal. Obecnie występuje ono przede wszystkim wśród osób z wędką w ręku
Jednak w pewnym momencie w PRL-u wszystko mówiąc brzydko pierdzielło i komunizm upadł z takich, a nie innych powodów. No i ryb "ni ma", a były
I pojawił się tu nam w Polsce nowy ustrój. A w gospodarce rynkowej wszystko kosztuje. Ryby też kosztują
Cenniki corocznych zarybień podawane są na stronach internetowych Wód Polskich (RZGW). Można sobie sprawdzić według jakiej ceny trzeba corocznie zarybiać
Mając w 2020 r. komunistyczny system zarządzania gospodarką związaną z rybami i ich ochroną, po prostu mamy to co mamy. Wielu pozostaje więc wspomnień czar o czasach PRL, ale i żądania niedostosowane do rzeczywistości w której żyją. Jednak PRL nie wróci i jak się nie zmieni państwowego systemu zarządzania tą gospodarką, to ryb nadal nie będzie.
O ogólnopolskich zmianach w PZW nie piszę, bo to mnie mało interesuje i w zmiany te nie wierzę, z uwagi na taką, a nie inną strukturę stowarzyszenia. Zmieniajcie więc świat dookoła siebie, a ten położony daleko od Was olejcie, bo szkoda Waszego czasu i zdrowia
Żeby móc wprowadzić jedną składkę w PZW, będąc działaczami PZW, musielibyście przede wszystkim zlikwidować wszystkie okręgi (a więc zagłosować za likwidacją swojego własnego okręgu, w tym i funkcji, którą pełnicie). Musielibyście zmienić RAPR na bardziej restrykcyjny. Musielibyście wyeliminować kłusownictwo swoich własnych kolegów z kół, jak i tych innych wędkarzy zrzeszonych pod szyldem PZW. I na koniec musielibyście jeszcze sami sobie podnieść wysokość składek. Nierealne. Totalnie nierealne. Bądźcie więc realistami i żądajcie zmian, które da się wprowadzić w życie. Nie walczcie z wiatrakami. Szkoda życia
Reasumując stąd właśnie biorą się te wszystkie nierealne żądania wędkarzy np. jedna składka na cały kraj, czy likwidacja Zarządu Głównego PZW. I stąd też się biorą wszystkie obecne problemy PZW, które jedynie będą narastać z biegiem lat. Brak reform wewnątrz PZW oraz brak świadomości wędkarzy o tym, w czym oni są i jak to funkcjonuje, powoduje ciągłą "jazdę" całego PZW prosto na ścianę, aż w końcu trzeba będzie się spotkać z tą ścianą. A system państwowego zarządzania rybami mu w tym nie pomoże i ryb jest coraz mniej, a ich produkcja kosztuje coraz więcej. W dodatku związek się osobowo kurczy, zaś świadomość wędkarzy w dobie internetu z każdym kolejnym rokiem rośnie
I skończy się to w końcu na przywaleniu w ścianę. Jestem tylko ciekawy, czy są w tym aucie o nazwie PZW jakiekolwiek poduszki powietrzne i pasy bezpieczeństwa. Dlatego również w interesie PZW powinna być walka o zmiany w polskim prawie rybackim.