Jest to tylko i wyłącznie kosmetyka, która wiele nie zmieni. Przede wszystkim PZW nie może polegać na straży rybackiej, którą powołuje jakiś starosta, musi mieć swoją własną. Zwłaszcza, że SSR czy PSR nie może przekazywać danych osobowych do koła, bo zabrania tego RODO
Pytanie brzmi dlaczego PZW nic nie zrobiło aby zmienić ten stan rzeczy, pamiętajmy, że SSR razem z PSR powołana została ustawą o rybactwie śródlądowym z...1985 roku. Mamy więc twór dopasowany do PRL-u. Ale tak to jest z wąsatą sitwą w PZW, oni nie zrobili nic aby zmienić prawo tak aby pomagało wedkarzom. Takie to były/są typy, mające wędkarzy i wedkarstwo w rzyci.
Nowy twór dalej nazywa się rybackim - więc już tutaj warto się zastanowić czemu on ma służyć. Do tego kompetencje nowej strzy będą większe, więc i nie zmieni się to, że dwie osoby mogą dokonywać kontroli, do tego a obrazę strażników będzie możliwość wymierzenia kary, więc będzie docieranie wędkarzy i pokazywanie im, kto rządzi. To będzie powodowało konflikty i sprawi, że nie zyskają w wielu rejonach fanów, ale masy przeciwników. I to się przełoży na złe podejście władz okręgu.
Wg mnie to zadziała dobrze, jeżeli PZW będzie miało własną straż, zaś nowe SSR będzie mogło wspierać te działania. Bo tu nie chodzi tylko o walkę ze zorganizowanym kłusownictwem, ale z patologią wśród wędkarzy, którzy nie przestrzegają przepisów. Dlatego PZW musi samo chcieć (czyli okręgi) aby z patologią walczyć. A tego póki co za bardzo nie ma.
Sam sens aby państwo pilnowało wody użytkownikowi rybackiemu jest pozbawiony sensu, nie ma dziwne, ze to nie działa. Za komuny to było jak najbardziej normalne, ale nie teraz! Jak jest ktoś agresywny, nie chcący się poddać kontroli, to musi byc działanie z policją lub PSR< i takiego delikwenta należy sprowadzić na ziemię. I działa to dobrze w UK, gdzie jeden bailiff dokonuje kontroli a nie dwóch. Jak są problemy to dzwoni po policję i sprawa przybiera całkiem inny obrót. Gdyby władze PZW chciały, to współpraca z policją i PSR byłaby dopracowana do perfekcji, zaś tych co powodują patologię, ze związku by wywalano.
Warto też zerknąć na sprawę strażników SSR Żywiec, którzy walczą z władzami okręgu. Otóż wg ich interpretacji, oni mają prawo do kontroli wód państwowych i nie zależą od PZW. Wodami zarządza PZW, a oni nie chcą się im podporządkować. Przecież to bez sensu! Dlatego PZW musi mieć własną straż, o znacznie mniejszych kompetencjach, działającą jednak tak jak tego chcą ci co rządzą okręgiem. Nie zaś tak, jak chce jakiś komendant, który ma swoja wizję i podlega komus innemu i ma inne zadania.
A najbardziej przeraża argument, że takie nowe SSR będzie mogło 'walczyć' ze złymi władzami okręgu. Jak władze są złe, to trzeba je wymienić, nie zaś robić cuda-wianki. Bo bez tego walczymy ze skutkami a nie przyczynami, i marnujemy czas i pieniądze.
Podsumowując - nowe przepisy będą OK, jeżeli PZW powoła własną straż. Bez tego to nie zadziała, i wielu zmian nie będzie. Do tego nie widzę korzyści z tego, że okręg walczy z SSR, na tym tracą wędkarze, zyskują co co walą w kule lub kłusują. Mając strażników PZW w kołach, plus nowe SSR w okręgu, można naprawdę sporo zdziałać. Wtedy taki twór mógłby być czymś w rodzaju jednostki specjalnej. Oczywiście wiele zależy od specyfiki okręgu, bo czymś innym jest kręg bielski, gdzie wód jest mało i są to głównie zaporówki, a inaczej w okręgu katowickim, gdzie wody są dużo mniejsze ale jest ich sporo. Im większe wody, tym więcej trzeba nowego SSR, przy małych zbiornikach jednak tylu ich noe potrzeba, bo robotę zrobią strażnicy PZW. w takim okręgu opolskim trudno zakłusować na mniejszych zbiornikach, bo ludzie to widzą, problemem jest amanie reguaminu.