Maciek, wg mnie powinno się zrobić tak odnośnie sportu. Postawić pytanie numer jeden. Jak przyciągnąć jak największą ilość ludzi do spławika, feedera, spina, itd. Bez patrzenia się, jaki regulamin wymyślili Włosi z FIPSed lub jaki jest na MŚ. Im więcej zawodów, tym lepiej. Bo zasada jest prosta. Chcesz wygrać, rozwijasz się, inwestujesz w sprzęt. Zarabia na tym producent, i daje więcej kasy na sponsoring, nagrody. PZW zaś ma sporo członków, bo opłacają składki i jest kasa na masę innych rzeczy. Lepsi wędkarze to mądrzejsi wędkarze, chcą lepszych łowisk itd. To jest woda na młyn.
Podam przykład jak okręg może zarabiać. Opole ma Odrę, bez główek, odcinek miejski, równy w miarę i z rybą. Mało ludzi tam łowi, i zawody nie przeszkodzą lokalsom, bo ci mogą usiąść w innym miejscu. Okręg robi np. Puchar Odry w feederze, potem w spławiku, może i w spinie. Wpisowe 30 zeta dla członków PZW, 40 dla tych co nie należą. Nagrody - 20 tysięcy do podziału dla pierwszej trójki (liczba osób od 100 do 200). Do tego bierze się sponsora, co opłaca sędziów, daje nagrody dodatkowe i robi oprawę. 100 zawodników i okręg ma 10 tysi z imprezy, do tego jest promocja feedera, spławika, a także regionu, ludzie opłacają składki i chcą być w PZW. Można też wodę udostępniać firmom na festiwale. I szafa gra. Trzeba tyko zadbać o taką wodę, mieć w niej rybę. I tu jest pies pogrzebany... Dlaczego Opole tego nie robi. Bo tam siedzą kpy.
Naprawdę, okręg może robić bardzo dużo rzeczy wędkarskich, ale tego nie rozumieją panowie w wieku 70 lat, którzy byli w SB lub PZPR...