Do puki są w prawie a są, bo są legalnie wybrani - w tym momeńcie wszystkie argumenty są po ich stronie.... ciężko coś zrobić
My bajamy - w tym momeńcie nie reprezentujemy żadnej realnej siły. Aby móc forsować trzeba mieć większość w delegatach... Potem można forsować.
Maciek, popełniasz pewien błąd myślowy. My stanowimy wielka realną siłę, ale nie potrafimy jej wykorzystać. Zobacz jak pan Wiater zmienił śpiewkę w tym filmie, na podstawie komentarzy oburzonych ludzi. A więc zadziałało, a przecież nie były to wcale tysiące ale mniemam, że dziesiątki
Po drugie - my nie wyrażamy swojego niezadowolenia we właściwy sposób. Jeśli nie chodzi się na wybory i twierdzi, ze głosowanie nie ma sensu, bo wybierani są ciągle ci sami, to czy nie zauważasz tu pewnej luki? My musimy więc stosować środki jakie daje nam ustawa o stowarzyszeniach. A tymi są głosy na wyborach i wnioski. Tych nikt po prostu nie pisze. Gdyby Jacek Kolendowicz zamiast petycji postawił na wysyłanie wniosków do ZG PZW w sprawie zaprzestania odłowów sieciowych, sprawa wyglądała by całkiem inaczej
A tak on poszedł ze swym wnioskiem. tak samo w okręgach. Zamiast pytlować w necie i nadawać na prezesa, trzeba wysyłać wnioski (można tez pokazywać co złego robi). Dlatego trzeba wnioski wysyłać, tworzyć je. To jest nasza broń! Jeśli wniosek io dekomunizację wyśle 1000 osób, a komisja statutowa otrzymała 37 zgłoszeń, z czego połowa to są życzenia do św. Mikołaja, podobnie nierealne, to co ma większą siłę?
I niestety, dementuję tu pogląd, ze głosowanie na delegata coś zmieni. W okręgach gdzie rządzi układ, nie zmieni to praktycznie niczego, bo oni robią co kadencję ustawkę. I głos twojego delegata jest przegłosowany. Dlatego tu trzeba czegoś więcej. Przede wszystkim zadbanie aby ustawki nie było. A to znów trzeba uzyskać wnioskami
Maciek, ja dopiero miesiąc, dwa temu zrozumiałem jak to wygląda. PZW rządzone jest przez sieć układów, to PRL, skostniały bastion postkomuny. Wy macie, jako jeden z nielicznych okręgów, w miarę wędkarskiego prezesa i zarząd. Ale nie umiecie się dogadać, i nie obwiniam tu nikogo bynajmniej. W takim Opolu czy Katowicach jesteśmy w dużo gorszej sytuacji. Bo nie mamy żadnego prawie głosu, i każdy kto się opiera władzy jest przez nią niszczony. Tylko nieliczni nie dają się zastraszyć. Na zebraniu zarządu jak prezes każe skakać na lewej nodze, to pacynki, oprócz dwóch gości, będą to robić. Nie mają nawet kręgosłupa, aby bronić wniosków, przyszykowanych przez ich własne koła! Oni nawet nie zająknęli się w ich obronie... Więc zarząd to fikcja, rządzi prezydium, czyli prezes i czterech gości, z których każdy jest baronem w swoim kole, dzieli i rządzi. Gdzie idą inwestycje, które zbiorniki się odmula za grubą kasę? Dziwnie są to wody tych kół, których oficjele głosowali na prezesa, lub są w prezydium lub blisko związani z tymi osobami.
Najlepsze jest to, że na SiG od lat mówimy o naprawie PZW, i naprawdę wiele rzeczy odkryliśmy. Ale te największe dopiero teraz, i u mnie to by przypadek. W życiu nie spodziewałem się, że może być coś takiego, jak uchwała nr 125 Prezydium ZG, które odcina każdego od dostępu do dokumentów, w tym uchwał! Rozumiesz? Smażalnia za 1.7 mln ze składek to po prostu wypadek przy pracy pana Bedyńskiego, który się tym pochwalił w gazecie. Ile takich rzeczy robiono we wszystkich okręgach latami?