Namiestnik Heliniak dalej robi co mu się podoba. On sam został wiceprezesem PZW dzięki poprawce do ordynacji, ale co ciekawe, jego prezydium z ZG poprawkę cofnęło, ale nie wynik wyborów. Do tego ktoś pisze te idiotyczne ordynacje wyborcze, gdzie trzeba trzech lub czterech komisji, przewodniczącego zebrania i zastępców, do tego oczywiście kandydatów na stanowiska w kole. Przy fatalnej frekwencji, znów którą zawdzięczamy myśliwemu Heliniakowi między innymi, połowa kół nagina przepisy aby funkcjonować. Ale tam nie będzie powtórek. Te będą tam, gdzie wybrano niewłaściwych delegatów
Heliniak został namiestnikiem okręgu w przedziwny sposób, wybrał sam siebie na to stanowisko. Poszła za tym uchwała gwarantująca mu odpowiednie siano za to. Warto zauważyć, że typek ma nową wybrankę serca, jest nią pracownica biura okręgu mazowieckiego jak mówią pogłoski. Tak więc jego rządy mają znamiona prywaty, gdyż jego miejscem życia jest Warszawa. Tak więc zaklepał sobie fajną fuszkę, zrobił przy okazji czystkę, zwolniono ludzi z ZG, a jego kobita awansowała. Ech, nie ma to jak PRL
I teraz nasz myśliwy stoi na straży ładu. Bo nie wolno łamać regulaminów, no chyba, że chodzi o niego. On może i zlewa przepisy, statut. Bo co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie