Z tymi pogodowymi anomaliami i braniami lina też tak miałem. Jest jednak kilka reguł. Przede wszystkim cisza. Obserwacja wody. Trzeba znaleźć jego naturalne trasy,ścieżki wędrówek. Jest rybą'"wędrowną" i stadną.
Cyklicznie powtarza swoje trasy. U mnie chodziły co 40-50minut (cykl) nie udało mi się ich dłużej zatrzymać jak na 5-10 minut,odpływały,by po trzech kwadransach powrócić. Można było ich w tym cza?sie na grzyby do pobliskiego lasu,ale jak odeszły liny to potrafiły wejść karasie (karpi tam nie było) i dlatego trzeba było siedzieć cały czas. Najlepsze efekty były po długim nęceniu na kostkę ziemniaka lub pęczek białych.
Po takim nęceniu czekały na mnie jak karpie na stawach hodowlanych,które jak słyszały odgłos jadącego traktora zbierały się w miejscu karmienia. Garść siekanych ziemniaków i w wodzie się gotowało. Niestety zazdrosni "wędkarze"nie mogący znieść moich okazów,a sami nie mogąc nic złapać (nie wiedzieli na co łapię i czym nęcę) zepsuli mi miejsce wrzucając,a to kostkę mydła lub gałęzie,albo podkład kolejowy owinięty drutem kolczastym. Zrezygnowałem na wiele lat z tego zbiornika,ale w tym sezonie mam zamiar zacząć od nowa. "Koledzy"już poumierali i będzie spokój,mam tylko nadzieję,że jeszcze są tam liny.