Jestem w stanie zrozumieć taki zakaz na poszczególnych łowiskach. Jednak na wodzie PZW jest to nonsens. Jedną z idei wykupienia czy opłacenia składek jest możliwość wędkowania w sposób jaki sprawia nam największą przyjemność (zgodnie z regulaminem oczywiście). Dla mnie wygląda to na karę zbiorową, którą 'zapodali' goście nie łowiący w ten sposób. O ile na pewnych wodach mieszkańcom może przeszkadzac łowienie nocą i mogą oni protestować - to jednak PZW powinno zawsze myśleć o wędkarzach - i jeżeli sa jakieś problemy tego typu to należy odpowiednio przygotować regulamin łowiska.
Proponowałbym wysłać do twórcy tego przepisu zapytanie o podstawę wydania takiej decyzji i skierować wniosek o zmianę jej, można pomyślec o zebraniu podpisów. Daną decyzję, podjętą uchwałą zarządu, władze koła, okręgu, czy kogo tam jeszcze, odpowiednio się motywuje i często podaje powody jej podjęcia. Mozna zawsze poddać dyskusji coś takiego, jezeli uzasadnienie jest irracjonalne lub jeżeli dotyczy on innego problemu, np. kłusownictwa - które wcale sie nie zmniejszy, uważam wręcz, że bedzie na odwrót.
Sam nie rozumiem dlaczego w przypadkach gdy problem kłusownictwa jest duży - nie wprowadzi się składek dodatkowych, przeznaczonych 'na ochronę'. Jestem pewien, że jeżeli byłoby to 10 PLN zebrne od powiedzmy 200 wędkarzy - możnaby opłacić kogoś kto wody by doglądał, płacąc mu częściowo za czas i koszta. To tylko przykład - bo osobiście wolałbym aby ktos czuwał. Bez porządnej opieki ryby będa znikać i tracić na tym będą sami łowiący. Dla mnie jest to jeden z problemów polskiego organizowania się. Zamiast robić tak aby było lepiej, często działa się na odwrót. Ja nie wyobrażam sobie aby łowić 'za darmo' i mieć super łowisko. Pieniądze zawsze będą potrzebne - i bez nakładów finansowych bardzo trudno o to aby było lepiej niz 'przeciętnie' (wg polskich standardów). Tak jak z samochodem. Nie ma mozliwości kupienia pojazdu, który będzie czysty sam z siebie, nie będzie spalał paliwa, nie będzie wymagal przeglądów i napraw. Aby miec satysfakcję i niezawodny samochód trzeba w niego ładować. Myć, płacic za przeglądy, naprawy... Bez tego będzie to zwykła landara.
Myslę, że pokazuje to wyraźnie, że najlepsze jest właśnie danie wolnej ręki kołom wedkarskim, które 'swoimi' wodami będa zarządzać o wiele skuteczniej. Obecna forma często w ogóle sie nie sprawdza. Byc może brakuje czegos takiego jak sądy koleżeńskie - dany delikwent przyłapany na czymś, mógłby swój wybryk przypłacić utratą członkostwa. Taki kubeł zimnej wody wielu wyleczyłby z zostawiania śmieci, łamania przepisów (łagodniejsze okreslenie kłusownictwa). Moje koło Farnham AS ma bardzo restrykcyjne przepisy - i za posiadanie alkoholu na przykład traci się licencję. Dla wielu to może szok - ale nad wodami jest bezpiecznie i spokojnie, zaś o ryby sie dba (nie zostawia się na przykład zestawów, 'robiąc flaszkę' z sąsiadami itp). Wiele razy obserwowałem, jak masa Angoli jedzie na nockę, a rano pakuje się i jedzie do pracy. Bo mogą normalnie się przespać przy zestawach, jest czysto, przyjemnie, i jak wspomniałem bezpiecznie i spokojnie. Takie działanie jest o wiele lepsze niż np. zakaz łowienia w nocy.