Aby dobrze łowić spławikiem, musisz zatapiać żyłkę. Bez tego zestaw zaczyna dryfować, a przesuwanej przynęty ryby nie ruszają. Jedyny moment kiedy masz wtedy brania, to opad i zaraz po nim, zanim zestaw nie 'ucieka'. Można tez go przyszpilić do dna odpowiednią ilością ołowiu, ale wtedy znów, mamy zestaw nieczuły na brania, wielu brań nie widzimy, lub ryba sama wypluwa przynętę, czując opór.
Dlatego też zatapiamy żyłkę, a robi się to przez zarzut o kilka metrów dalej od nęconego miejsca, zanurzenie szczytówki, i zwinięcie luzu. Żyłka sama z siebie nie zatonie, gdyż zbiera tłuszcz z powierzchni wody, i traci właściwości tonące po kilku zarzutach. Przy teleskopach tego typu łowienie sprawia, że przykleja się nam żyłka do szczytówki, gdyż matchówka to kilkanaście przelotek, teleskop to zaledwie 6-8. Dodatkowo zatapianie żyłki przy teleskopie wymusza czyszczenie szczytówki, gdyż łatwo o blokowanie się jej podczas składania. Matchówka zaś to typ kija nasadowego, można mieć brudną szczytówkę i nic się nie dzieje. A woda z powierzchni niesie wiele syfu, z których wiele jest tłustych, trudnych do usunięcia. O tym nie wspomina się przy teleskopach - że trzeba czyścić szczytówkę, a powinno...
Tak więc przy spławiku kij typu match to jakby inna liga. Zaczynamy łowić skutecznie, eliminować możemy rzeczy, które niejako narzuci nam teleskop. Sprawdź ofertę sklepów w UK, i zobacz ile jest wędek teleskopowych. Angole to nie są pracowici ludzie, i jakby takie kije łowiły równie dobrze, oferta na ich rynku byłaby ogromna, a praktycznie to jej nie ma. Chodzi tu po prostu o skuteczność, nic więcej.
Polecam więc przemyśleć taki zakup, i spróbować łowić matchówką. Nie musi być wcale droga, tu chodzi o rodzaj kija jakiego będziemy używać. Przy teleskopie po prostu pewnych rzeczy nie przeskoczymy. No chyba, że nasze łowienie to 'gruntowy' spławik, gdzie nie łowimy aktywnie. Ale i matchówkę tak można wykorzystać, więc lepiej mieć kij 'wielozadaniowy' - nieprawdaż?
