Ankieta

Czy mata i podbierak powinny być obowiązkiem nakazanym przez RAPR?

Tak
93 (50.5%)
Tylko na wodach specjalnych oraz typu no kill
55 (29.9%)
Nie
29 (15.8%)
Nie mam zdania
7 (3.8%)

Głosów w sumie: 176

Autor Wątek: Czy mata i podbierak powinny być obowiązkiem nakazanym przez RAPR?  (Przeczytany 71671 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Od czegoś trzeba zacząć :) Przede wszystkim nie wolno rzucać się z motyką na słońce, w polskim przypadku zmiany nie mogą być rewolucyjne, bo nie przejdą. To musi być 'metoda małych kroczków'.

Zastanówmy się, co się stanie, jeżeli przedstawimy pomysł wprowadzenia poprawek do RAPR do ZG. Jeżeli będzie to zbyt 'mocne' - od razu zostanie to odrzucone, mądrze przemyślane - i juz powinno chwycić. Może nie od razu, nie wszystko, ale za rok, dwa coś się może 'wykluć'... Po dyskusji tutaj zauważam przede wszystkim różnicę pomiędzy młodszymi a starszymi wędkarzami. Rzeczywiście jak pisze Marcin, starszym ciężej jest coś zasugerować, wielu uważa, że 'wie'. Spora grupa wędkarzy uważa, że ryb nie ma, więc nie warto się bawić w żadną ich ochronę, jest też kilka osób twierdzących, że trzeba działać na innych polach, ważniejszych.

Co do ochrony ryb - uważam, że polski lin jest pięć razy jak nie dziesięć ważniejszy od lina z UK. Jest go mało, więc trzeba go chronić. Argument więc, że w UK są ryby a w Polsce jest ich niewiele, jest tu nieodpowiedni. Wyobraźmy sobie, ze jesteśmy bardzo głodni, i mamy 100 jajek, w drugim zaś mamy 1, też umieramy z głodu. O wiele bardziej dbać będziemy o to jedno jajko :) Czy więc nie powinniśmy tak samo dbać o rzadkie już w naszym kraju okazy? Czy stać nas na to, aby pan Mietek zabił przez przypadek taką piękną rybę, bo nie umiał się z nią obejść? Jak go zresztą nauczyć obchodzenia się z rybami? Przecież nie zapiszemy go na przymusowy kurs :) Nakaz więc w jakimś stopniu zmobilizuje Miecia aby się 'ogarnąć' ;D

Dobrą metodą byłoby wprowadzanie zmian powoli, i wpierw zacząć od podbieraka własnie, który oprócz wypychacza powinien trafić na listę rzeczy wymaganych regulaminem. A na mate przyjdzie czaś później :D

Panowie, co do UK. WIele osób zarzuca mi, że podaję przykłady z tego kraju. Ale powiedzcie mi, dlaczego tego nie robić? Przede wszystkim, oni mają organizację, odpowiednik PZW (Angling Trust), który działa dla wędkarzy, w którym zasiadają wędkarze. Mają ambasadorów, którzy działają aby rozwijać wędkarstwo. Dlaczego oni mogą to mieć, a my mamy bandę działączy, co wędkarstwa nie dość, że nie rozumie, to jeszcze wali rybaków na Zegrzu, jakby w oczy się wędkarzom śmiejąc. Skoro my nie potrafimy zrobić kroku do przodu, petycje przeciwko rybakom podpisuje mniej niż 1% członków PZW i 0.5% wędkarzy w Polsce, to jak ma być lepiej? Przeciez to proste - sami nie potrafimy zadbać o swoje! Jak więc działać skutecznie tutaj - jak nie narzucając pewnych rzeczy dokonać wielkich przemian, aby było lepiej? Czy to nie jest pobożne życzenie, że stary pies nagle zacznie robić sztuczki, że nauczy się sam? Coś trzeba robić, na wielu frontach. A przykład brać od tych, co mają lepiej :)
Według mnie - aby było dobrze wcale nie powinno się zaczynać od kontroli jak pisze Janusz - ale od wymiany ludzi na stołkach, tych na górze, lub zmuszeniu ich do tego, aby zaczęli robić to co powinni. Bo jeżeli zmiany mamy wprowadzać poprzez edukowanie samoczynne, to ja chyba tego nie dożyję :)
Lucjan

Offline Shiemano

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 297
  • Reputacja: 124
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Głos oddany, oczywiście na TAK... :)

Offline NuNo83

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 256
  • Reputacja: 29
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest zbyt krótkie dla zapalonego wędkarza!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Londyn
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Czy bezposrednim lub posrednim celem pisania "tutaj na SiG" nowego regulaminu nie jest chec poprawy stanu polskich wod (czyt. zwiekszenie ilosci duzych ryb i w ogole ilosci ryb w wodach nalezacych do PZW)?
Czy bezposrednim lub posrednim celem nie jest chec poprawy swiadomosci wedkarskiej ogolnikowo oraz w zakresie jak prawidlowo obchodzic sie z rybami?

Jesli odpowiedz jest twierdzaca, to nad czym sie zastanawiac?
Jezeli zas odpowiedz jest negujaca, to po co w ogole cos zmieniac?

Podbierak i mata musza stac sie swoistym nawykiem, nieodlacznym elementem wszystkich wypraw na ryby w Polsce. Dodatkowo powinny byc zapisy o nalezytym traktowaniu ryb przy kazdej z metod wedkowania (osobno spinning - wymog przyrzadow do odhaczania szczupakow, osobno karpiowanie, osobno splawik i grunt itd.). Tutaj napewno to o czym pisze matchless jest jak najbardziej trafne :thumbup:

Zapis moim zdaniem powinien być tak przemyślany, by określał, że wędkarz powinien posiadać w danej chwli takie środki, żeby ryba była maksymalnie chroniona i bezpieczna. Powinien to być zapis o postępowaniu z rybą.

Mimo to, jeśli wędkarz nie posiadał by maty a urządzał sobie sesje z większym karpiem rzucając nim o trawę - zapis powinien być na tyle mądry, że pozwoli takiego wędkarza ukarać. Jeśli nie posiada podbieraka i nagle ląduje rybę wślizgiem na trawę czy piach - również. Jeśli ryba skacze po trawie a wędkarz w tym czasie dłubie sobie w nosie i uzbraja wędkę niczym niewzruszony - rownież.

Ja rozumiem, ze teraz w Polsce na wodach PZW bardzo rzadko musimy uzywac podbieraka czy maty, ale tak powinno byc...
Czy lowiac plotki, nie mielibysmy lub nie mamy szansy przylowu wiekszej ryby? Przeciez zawsze taka mozliwosc istnieje, a juz napewno wedkujac na spinning.
Kto by chcial lowic uklejki wiedzac, ze w zbiorniku plywaja ponad 4 kg leszcze lub brzany - czy do tego nie powinnismy dazyc mowiac o odbudowie stanu polskich wod?
Ja osobiscie nie mam najmniejszych watpliwosci, ze mata i podbierak to takie absolutne "must have" mowiac o wedkarstwie dla wedkarstwa, ale mam natomiast watpliwosc czy to wszystko nie jest jednak od dupy strony? Najwiekszym problemem moim zdaniem w Polsce sa rybacy, zmiana regulaminu moze nic nie wniesc, jesli ten problem nie zostanie najpierw zalatwiony. 
Oczywiscie, mam nadzieje ze lepszy stan polskich wod to kwestia czasu, ale trzeba dzialac, chocby malymi kroczkami! Chwala temu co sie tego podejmuje lub podejmie. Jezeli teraz nie zostanie to zrobione, to kiedy? He.. sie rozmarzylem... :facepalm:




Życie jest zbyt krótkie dla zapalonego wędkarza!

Offline jurek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 435
  • Reputacja: 202
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: południowa wielkopolska
  • Ulubione metody: method feeder
@kshell66 - cytuję : Co do ostatniego zdania czy nie prościej na początek byłoby wydać zgodę w RAPR na udostępnianie jednego wędziska (oczywiście w ramach łowiska i pod nadzorem wędkującego) dowolnej osobie? W tej chwili chyba nawet moja żona nie może łowić na jedną moją wędkę. To jest dopiero pełna patologia. Związek, który chciałby mieć jak najwięcej kasy z jak największej ilości wędkarzy zamyka się na nowe osoby. Jak prościej i skuteczniej zachęcić nowe osoby do tego sportu i pozwolić im "złapać bakcyla" jeśli nie przez "potrzymanie kija" nad wodą?
[/quote]
KONIEC CYTATU

Żona nie może łowić, jeśli nie posiada karty wędkarskiej. Wymóg taki obowiązuje nie tylko na wodach PZW ale i większości zarządzanych przez gospodarstwa rybackie.
Drugi aspekt poruszonego tematu jest taki, że o ile wcześniej / gdy nie było tego głupiego przepisu /  mogłem łatwiej namówić małżonkę na urlop nad wodą wędkarską, to nagle zmuszony byłem szukać tylko komercji aby jakoś udobruchać żonę i przeforsować wspólny wyjazd o charakterze wędkarskim. Podejrzewam, że znalazłoby się więcej kolegów przyznających mi rację.

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Przy okazji nakazów można dorzucić do tego kija tez marchewkę. Obecnie można łowić na 2 wędki ale spiningując już nie można mieć drugiego kija.
Fajnie by było mieć możliwość aby podczas czekania na branie na jednej gruntówce w tym samym czasie poobrzucać okolice mojego stanowisko blaszką w końcu mam dalej dwie wędki a teraz chyba tak nie można albo dwa kije (grunt/spławik) albo jeden spinning.
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline kshell66

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 287
  • Reputacja: 26
Luk analogia do jajek może i trafiona ale czy to znaczy, że mam z tym jednym wymiarowym linkiem schodzić z krzesełka i rozwijać dla niego matę? Nie mogę go po prostu wypuścić do wody z podbieraka?
Wiem jakie ryby pływają w moich wodach. Idąc na płotki nie biorę karpiówki. Nie używam też na płotki żyłek 0,30+
Dla mnie argument NuNu83 o przyłowie jest niestety nietrafiony (podkreślam - dla mnie). Jeśli ktoś tak bardzo troszczy się o dobro i stan ryb i dostanie na żyłce 0.10 lub przyponie 0,08 przyłów w postaci ryby, którą trzeba meldować na macie (dajmy na to karp +50) to powinien dla dobra tejże ryby od razu przegryźć żyłkę! Ta ryba zanim trafi na matę wymęczy się w 15 minutowym holu.
Jeśli jako przyłów traficie 2 metrowego suma to na chyba większej części mat i tak go nie położycie. To tak w temacie przyłowów.
Dziś rozmawiamy o obowiązkowej macie, jutro będzie odkażacz, a w dalszej przyszłości zastrzyki glukozowe/energetyczne po dłuższym holu.
A tą rybę, którą wygłaskamy na macie za tydzień będzie jakiś wędkarz patykiem po głowie trzaskał albo na żywca wypatroszy bo w regulaminie nie ma obowiązku noszenia przyrządu do uśmiercania.
Taka smutna prawda.
Nie od tej strony należy zaczynać podchodzenie do tego problemu.

Offline MarcinD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 671
  • Reputacja: 279
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Swarzędz/Poznań/Augustów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Od czegoś trzeba zacząć :) Przede wszystkim nie wolno rzucać się z motyką na słońce, w polskim przypadku zmiany nie mogą być rewolucyjne, bo nie przejdą. To musi być 'metoda małych kroczków'.

Luk, jako wędkarze nie dysponujemy absolutnie żadną siłą w tym momencie. Koła nie działają na rzecz poprawy stanu naszych wód, zrzeszają jedynie członków do międzyosobowej rywalizacji.

Żeby coś zmienić trzeba dysponować siłą i środkami, co zrobić jeśli nie masz jednego i drugiego? Trzeba połączyć tworzące się ośrodki siły które na ten moment wydają się budować na gruzach tej patologi systemu PRL.
Obecnie, z tego co widzę, Łowiska komercyjne mają się coraz lepiej ale nie edukują, nie posiadają struktury a jedynie usługę dla już obytych wędkarzy. Rozwijają się ale nie są połączone wspólną misją. Tu jest punkt zaczepny i nisza w którą trzeba trafić tym haczykiem. Trzeba tych właścicieli zebrać i pokazać im co mogą zyskać jeśli wyłożą kasę na eukację i kampanię społeczną, niech to będzie wspólna składka. To ma się stać modne jak broda drwala. Nie znam się na UK, może tam ta świadomość powstała naturalnie, u nas to jest niemożliwe, nie osiągniesz tego zapisami w regulaminie. Tą świadomość trzeba zbudować a nie nakazać. Wyśmiać stare wzorce, pokazać patologię, niech się wstydzą! Model biznesowy sam zadba o swój byt, tam wytwarza się naturalny postęp. Ludzie są zmęczeni PZW, dla nich zmiany zachodzą zbyt wolno, niektórzy tracą nadzieję że połowią dobrze jeszcze przed śmiercią.

Jeśli się to dobrze poprowadzi, PZW będzie zmuszone do mediacji a może nawet do przekazywania pojedyńczych łowisk pod model biznesowy i tam czeka je rewolucja. Jak się Kowalskiemu w Dzieńdobry TVN pokaże że 200zł z PZW mu starczy na kilkadziesiąt wypadów na komercje gdzie połowi jak nigdy to się zacznie zastanawiać czemu nie wpadł na to wcześniej.

Ja nie mam skrupułów, w mojej okolicy mogę jeździć i rozmawiać, przedstawić założenia i zaprosić do stołu. Ten stół jednak musi być dobrze przygotowany a sala zapełniona. W ten sposób można zaprosić też właścicieli sklepów wędkarskich, rodzimych producentów i wszystkich innych z branży. A PZW niech sobie siedzi i na to wszystko patrzy. Pamiętajcie że w polityce ze stołka schodzi się dopiero jak się chwieje w posadach.

Jeszcze jedno, to żadna rewolucja, tu chodzi o zbudowanie gruntu pod zmiany.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Luk analogia do jajek może i trafiona ale czy to znaczy, że mam z tym jednym wymiarowym linkiem schodzić z krzesełka i rozwijać dla niego matę? Nie mogę go po prostu wypuścić do wody z podbieraka?
Wiem jakie ryby pływają w moich wodach. Idąc na płotki nie biorę karpiówki. Nie używam też na płotki żyłek 0,30+
Dla mnie argument NuNu83 o przyłowie jest niestety nietrafiony (podkreślam - dla mnie). Jeśli ktoś tak bardzo troszczy się o dobro i stan ryb i dostanie na żyłce 0.10 lub przyponie 0,08 przyłów w postaci ryby, którą trzeba meldować na macie (dajmy na to karp +50) to powinien dla dobra tejże ryby od razu przegryźć żyłkę! Ta ryba zanim trafi na matę wymęczy się w 15 minutowym holu.
Jeśli jako przyłów traficie 2 metrowego suma to na chyba większej części mat i tak go nie położycie. To tak w temacie przyłowów.
Dziś rozmawiamy o obowiązkowej macie, jutro będzie odkażacz, a w dalszej przyszłości zastrzyki glukozowe/energetyczne po dłuższym holu.
A tą rybę, którą wygłaskamy na macie za tydzień będzie jakiś wędkarz patykiem po głowie trzaskał albo na żywca wypatroszy bo w regulaminie nie ma obowiązku noszenia przyrządu do uśmiercania.
Taka smutna prawda.
Nie od tej strony należy zaczynać podchodzenie do tego problemu.

Zaskakuje mnie troszeczkę sposób w jaki patrzysz na tę matę i podbierak. Jest to sposób myślenia mniej więcej taki: nie ma sensu troszczyć się o ryby, bo i tak niczego nie da, bo albo i tak nic nie złowię lub jak złowię i wypuszczę, to i tak ktoś inny rybę capnie chwilę później. Tak? ?  W ten sposób nie ma sensu niczego robić, bo i po co? :) Więcej wiary, że będzie lepiej!

Co do tego linka o którym piszesz - jak dla mnie jeżeli on mniej ucierpi, to powinieneś matę rozwijać. Dlaczego nie? Oczywiście jak wypuścisz z samego podbieraka to nie, ale jeżeli masz trzymać na piachu, to jak najbardziej. Po to jest własnie mata, aby rybie jak najmniej zaszkodzić. Jeden lin u Ciebie to dzisiątki tysięcy takich ryb w skali kraju, które zdrowsze wrócą do wody, mocniej się wytrą, co skutkowac będzie milionami małych rybek extra. Czy nie warto się starać? To skąd mają się wziąć ryby, jeżeli starać się nie będziemy? Ja nie rozumiem, dlaczego tak wiele osób uważa, że jakaś zewnętrzna siła sprawcza im 'da'. Panowie, to musimy być my sami...

Zobacz, piszesz dodatkowo o swojej żonie, że nie może z Tobą łowić. Według mnie to nie przypadek, ze o tym wspominasz, w tym wątku. Uważasz to za patologię. Piszesz o związku co chce mieć jak najwięcej kasy... Ja nie zauważyłem, aby związek chciał jak najwięcej kasy, sorry. Składka jest zbyt mała, ludzi na etatach jest mało, ci z ZG dorabiają sieciowaniem, a ci z kół tyrają społecznie. Mają tyrać jeszcze bardziej? Czy może społeczeństwo ma płacić większe podatki, aby Mietek i ferajna mogli mieć stale zarybiane na maksa wody?  Prawda jest taka, że brakuje kasy - na opiekę ichtiologów, którzy sami sprawiliby, że zaostrzono by limity, dopilnowaliby aby ryby się wytarły, na kontrole, noa organizację z prawdziwego zdarzenia. Brakuje, bo sami nie płacimy wystarczająco!

Twój wpis nie jest przeciwko macie tak naprawdę, jest głosem niezadowolenia z ogólnej sytuacji. Pomyśl jednak kto do tego doprowadził, postaraj się wykombinować, jak to naprawić. Według mnie trzeba zacząć działać na wielu polach, absolutnie jednak naprawą sytuacji nie jest dawanie możliwości łowienia swojej żonie, jakkolwiek uważalibyśmy to za krzywdzące.

Zastanawiam się, jaką drogę do poprawy sytuacji zaproponujesz. Ja bardzo chciałbym abyś łowił więcej, aby było co na tę mate położyć. Ale nie będzie poprawy bez zmian, które nas wszystkich aw jakiś sposób nie dotkną. Ile lat będziemy dryfować jeszcze w tej beznadziei? Czy liczymy na Supermana, Harrego Pottera z różdżką, co zamieni kamienie w trzykilowe liny? Jak mamy naprawić wody, jak nie własną pracą, dbaniem, pomnażaniem tego co jeszcze pływa? ;)

Zaproponuj coś, jestem ciekawy jak to widzisz, bo ja mam inny punkt widzenia, i nie widzę poprawy bez rzeczy, które będa oznaczać wydaki lub jakieś wyrzeczenia dla większości łowiących. Bez napięcia jakby co :)

Lucjan

Offline kshell66

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 287
  • Reputacja: 26
Tu nie o mate chodzi i nie o żonę. I nawet nie o żonę na macie. Chodzi o nakazy, które tym tokiem rozumowania nigdy nie powinny się kończyć, a my będziemy zmuszani nosić coraz więcej i więcej bo mata jest tak samo potrzebna jak wyhaczacz i tak samo jak podbierak. Tak samo jak podpórka. Nie zabieram ryb, a muszę nosić rejestr więc może ktoś wpadnie kiedyś na pomysł że dobrze by było aby obowiązkowa była siatka na ryby. Nagle się okaże, że trzeba tyle sprzętu nosić że choć nie obowiązkowy to konieczny będzie wózek. A w moim przypadku żeby wózek upchnąć do samochodu musiałbym... zmienić samochód. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i chyba wiemy jak dbać o ryby. Ten kto nie dba i tak dbać nie będzie. A ten co dba i zapomni nakazanej maty będzie miał stresującą sesję bo może przyjść kontrola. Już wystarczy sam fakt, że mi się na rybach długopis wypisze i nie mam jak się wpisać do rejestru jest dla mnie wystarczająco stresujący. Ale przecież ten sport to ma być rekreacja i wypoczynek.
Co do żony, nie chodziło tak na prawdę o nią. Zastanawiam się jak teraz ludzie zaczynają łowić? Raczej najczęściej przechodzi to z ojca na syna. Raczej mały jest odsetek nowych członków PZW, którzy sami od siebie się zapisali. Bo żeby powędkować trzeba zdać egzamin, opłacić składki, mieć wędkę, kołowrotek, żyłkę i jakiś haczyk. Aaa i jeszcze trzeba na dzień dobry kupić matę i podbierak bo obowiązkowe. Eee może to nie dla mnie bo jak mi się nie spodoba... Jak mają wchodzić nowe osoby do PZW i opłacać składki skoro nawet nie mogę zaprosić na ryby kolegi czy nawet brata aby legalnie mógł zobaczyć czy mu się to podoba. I tu jest ból. W ilości wędkarzy w składkach i w tym co się z tymi składkami robi albo czego się nie robi. Znaczenie maty będzie rosło jeśli będzie więcej ryb, które można na nią położyć.
I moje wpisy to nie jest tak że ja jestem przeciw ochronie ryb. Jestem za ochroną ale świadoma i nieprzesadzoną. Później są dyskusje czy należy moczyć rękę czy nie. Ty uważasz że jest to niepotrzebne, ktoś tu na forum pisał że jednak potrzebne. Osobiście nie zwilżam ręki przed wyjęciem ryby i nie chciałbym tego robić. A może jeśli to jest takie dobre dlaczego by tego nie nakazać w RAPR?
Ale widząc że jestem w mniejszości, a chyba nawet jedynym, spytam już spolegliwie : dlaczego to musi być mata? Dlaczego nie może to być cienki koc termiczny albo jakaś folia?

Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka


Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 525
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Arek

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Dobrze gada :thumbup:
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline kshell66

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 287
  • Reputacja: 26
Jeszcze dodam, że wędkarstwo w prawie każdej formie będzie w jakimś stopniu niekorzystne dla ryb. Rybom wystarczyłoby, żeby je zostawić w spokoju. Nie zarybiać, nie odławiać i nie wrzucać niczego do wody. Natura sobie znajdzie równowagę i ryby byłyby szczęśliwe z dokładnie taką ilością pokarmu i tlenu jakiej potrzebują.

Pytałeś co proponuję - ja chciałbym zdiagnozować problemy braku ryb.
Kiedyś już o tym pisaliśmy: odłowy, zła gospodarka, kłusownictwo, zabieranie ponad potrzebę ryb (w skrócie nazywane tutaj mięsiarstwem), zła polityka zarybieniowa. Co my możemy? Na pewno działać i prowadzić PZW do takich działań aby było jak najmniej kłusownictwa i mięsiarstwa. Jak? Nie wiem. Od tego tu jesteśmy aby o tym rozmawiać i było już wiele na ten temat dyskusji. Wprowadzanie limitów(ilościowych, wagowych, wymiarowych górnych i dolnych), zbiorniki no kill, spowodowanie/sprowokowanie częstszych kontroli. Pomysłów było tutaj bardzo dużo i bardzo dużo dobrych. Pytanie jak przełożyć je w czyny. Jeśli zwiększy się ilość ryb i zmniejszy ilość ryb zabieranych bilans będzie w końcu dodatni. Ryb zacznie przybywać i dużo bardziej wzrośnie znaczenie ochrony tych ryb co są już w wodzie. Wtedy ta rozmowa będzie miała większy sens (teraz też ma ale będzie większy).
Ale nawet jeślibyśmy smarowali haczyki przeciwbólową lidokainą trzeba zaakceptować fakt, że wędkarstwo jest i będzie pewną formą nieświadomego sadyzmu. No bo jak nazwać łapanie i wypuszczanie dla zabawy dzikich kotów, ptaków, żab czy ryb?

Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
:thumbup: dobrze gada polać  mu. :beer:
Co do długopisu zawsze mam kilka zapasowych w samochodzie 8)
Artur

Offline maszek95

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 185
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Starogard Gdański
  • Ulubione metody: waggler method
Tu nie o mate chodzi i nie o żonę. I nawet nie o żonę na macie. Chodzi o nakazy, które tym tokiem rozumowania nigdy nie powinny się kończyć, a my będziemy zmuszani nosić coraz więcej i więcej bo mata jest tak samo potrzebna jak wyhaczacz i tak samo jak podbierak. Tak samo jak podpórka. Nie zabieram ryb, a muszę nosić rejestr więc może ktoś wpadnie kiedyś na pomysł że dobrze by było aby obowiązkowa była siatka na ryby. Nagle się okaże, że trzeba tyle sprzętu nosić że choć nie obowiązkowy to konieczny będzie wózek. A w moim przypadku żeby wózek upchnąć do samochodu musiałbym... zmienić samochód. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i chyba wiemy jak dbać o ryby. Ten kto nie dba i tak dbać nie będzie. A ten co dba i zapomni nakazanej maty będzie miał stresującą sesję bo może przyjść kontrola. Już wystarczy sam fakt, że mi się na rybach długopis wypisze i nie mam jak się wpisać do rejestru jest dla mnie wystarczająco stresujący. Ale przecież ten sport to ma być rekreacja i wypoczynek.
Co do żony, nie chodziło tak na prawdę o nią. Zastanawiam się jak teraz ludzie zaczynają łowić? Raczej najczęściej przechodzi to z ojca na syna. Raczej mały jest odsetek nowych członków PZW, którzy sami od siebie się zapisali. Bo żeby powędkować trzeba zdać egzamin, opłacić składki, mieć wędkę, kołowrotek, żyłkę i jakiś haczyk. Aaa i jeszcze trzeba na dzień dobry kupić matę i podbierak bo obowiązkowe. Eee może to nie dla mnie bo jak mi się nie spodoba... Jak mają wchodzić nowe osoby do PZW i opłacać składki skoro nawet nie mogę zaprosić na ryby kolegi czy nawet brata aby legalnie mógł zobaczyć czy mu się to podoba. I tu jest ból. W ilości wędkarzy w składkach i w tym co się z tymi składkami robi albo czego się nie robi. Znaczenie maty będzie rosło jeśli będzie więcej ryb, które można na nią położyć.
I moje wpisy to nie jest tak że ja jestem przeciw ochronie ryb. Jestem za ochroną ale świadoma i nieprzesadzoną. Później są dyskusje czy należy moczyć rękę czy nie. Ty uważasz że jest to niepotrzebne, ktoś tu na forum pisał że jednak potrzebne. Osobiście nie zwilżam ręki przed wyjęciem ryby i nie chciałbym tego robić. A może jeśli to jest takie dobre dlaczego by tego nie nakazać w RAPR?
Ale widząc że jestem w mniejszości, a chyba nawet jedynym, spytam już spolegliwie : dlaczego to musi być mata? Dlaczego nie może to być cienki koc termiczny albo jakaś folia?

Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka
Też jestem za tym żeby PZW było bardziej pro rodzinne. Bo nie rozumiem dlaczego nie mogę udostępnić wędki mojej żonie, i która lowilaby pod moim okiem. Mówisz Luk, że za mało płacimy a za dużo oczekujemy. Ja jestem gotów płacić więcej, ale chcę też widzieć że te pieniądze wpływają na poprawę naszych wód,a nie są przejadane. Bo z takim zarządem to obojętnie ile zapłacimy to będzie tylko gorzej. Trzeba by coś zrobić z kilkudniowymi pozwoleniami. Już to kiedyś poruszalem. Ktoś jadąc gdzieś na wczasy na kilka dni nad wodę, zamiast wykupić na te kilka dni pozwolenie woli łowić na czarno, bo mandat go taniej wyjdzie niż to pozwolenie. A wiadomo jak to jest z kontrolami nad naszą woda. I na takim czymś też PZW traci sporo kasy. A co do tematu, uważam że podbierak musi mieć każdy,a co do maty,to może tak jak kolega wyżej napisał niekoniecznie mata ale coś na czym bezpiecznie można pokozyc rybę.
Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić!

Offline alexart

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 615
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: feeder
Zgadzam się. Jeżdżę od kilku lat na wczasy nad jez. Jamno. Zezwolenie wykupuję dzień przed wyjazdem na poczcie. Też chciałbym żonę zarazić wedkarstwem ale się boję kontroli. Dobrze, że chociaż z synem mogę łowić.
Artur