Japoniec tak naprawdę ma cechy hybrydy F1, nie jest taki jak nasz złotek... W jego populacji są głównie samice, i co najgorsze - do zapłodnienia ikry potrzeba mlecza innych karpiowatych, płoć, wzdręga, karp, kleń, cokolwiek. Niestety, karaś złocisty jest na przegranej w takim przypadku - o ile japoniec będzie japońcem, nieważne czyj mlecz zapłodni ikrę, to wszelkie krzyżówki karasia rodzimego nie mają już wyłącznie jego cech. Często korzysta na tym karp, który krzyżuje się, dając właśnie hybrydę F1.
Karaś srebrzysty ma małe wymagania, i zamieszkuje wody podgórskie, jak i nawet przybrzeżne (słone)! Rzeki, jeziora, cokolwiek. Znajduje w Polsce świetne miejsce, gdyż na przełowionych wodach jest spora 'nisza'. Niestety idioci z PZW zarybiali tą rybą.
Przykład rodzimego carassius carassius pokazuje, że w Polsce nie ma instytucji zajmującej się gatunkową ochroną ryb. Ekolodzy walczą o pierdka wyliniałego - jakiś gatunek mchu (zmyślona nazwa jakby co) - ale na zagładę naszej złotej rybki patrzy się obojętnie. Samo zarybianie pokazuje, że ichtiolodzy działali bez jakiejkolwiek odpowiedzialności, nie przejmując się równowagą biologiczną. Ot, niech szara masa ma mięso. I ma... Teraz mało kto już mówiąc karaś - ma na myśli naszego karasia pospolitego. Smutne ale prawdziwe. Wszystkie zdjęcia które wrzuciliście są z japońcami. Wielka szkoda. Nasz biedaczek złocisty przetrwał jeszcze na odizolowanych zbiornikach i na jeziorach - ale łowi się już duże sztuki - mające sporo lat.
W UK nie ma japońca ale problem jest podobny. Wypuszczana z ogrodowych sadzawek złota rybka, karp, powodują, że karaś krzyżując się utracił swoje miejsca. Jest go mało. Mam go na trzech wodach w swojej okolicy, ale w jednym przypadku jest to komercja, w innych zaś wody klubowe, z populacjami raczej wprowadzonymi zarybieniami. Teraz jest specjalny program restytucji carassius carassius i pojawiły się pieniądze, za ktore wybrane zbiorniki dostaną porcję narybku.
To pokazuje róznicę poziomów w organizacji wędkarstwa i w ogóle jak się dba o ryby. W tej kwesti jesteśmy wciąż niczym trzeci świat, na ryby patrzy się głównie poprzez pryzmat 'mięsa'.
Dlatego tak ważne jest powstanie stowarzyszenia, które zadba o wedkarskie i nie tylko sprawy, czyli o ryby, i takiego karasia pospolitego na przykład. Chociażby poprzez akcję uświadamiającą. O tym powinni trąbić ekolodzy, ichtiolodzy, wędkarze. A tutaj cisza...
Ale czemu się dziwić, skoro rybacy plądrujący wody Mazur są sponsorami wędkarskich imprez najwyższej rangi... Same zarybienia to w wielkiej przewadze gatunki inwazyjne, nie rodzime! Karp, amur - to podstawa. Lin, ktorego powinno być mnóstwo jest rzadki - nie mogłem uwierzyć oczom jak na zlocie WMH widziałem radość wędkarza który złowił prosiaczka 35 cm. Co najmniej jakby to była złota rybka spełniająca trzy życzenia, na dodatek wielki okaz. Samo wprowadzenie wielkiej ilości tołpygi pokazuje jak wielką bezmyślnością i brakiem odpowiedzialności kierowano się zarybiając polskie wody. To trzeba jak najszybciej zmienić, zacząć głośno krzyczeć. Bo niestety - taki Instytut Rybactwa Śródlądowego ma w nosie równowagę i normalność w polskich wodach. Za kasę zrobią wszystko. Jak PZW będzie potrzebowało badań potwierdzających, że karaś pospolity to szkodnik, to na pewno chłopaki z IRŚ na cos wpadną, byle przytulić kasę. Masakra i tyle. Musimy się bronić jako wędkarze, bo czasy gdy wysoki oficer bezpieki, specjalista wieki od 'ryb' szefował związkiem - to raptem prawie rzeczywistość. Nowy prezesina wcale nie jest lepszy - o ile esbek pilnował kasy - to 'Donek' nią szasta na lewo i prawo, dziury w budzecie łatając rybactwem. Redaktorzy Wiadomości Wędkarskich twierdzą, ze wypuszczanie ryb nie ma sensu, bo nie przeżywają one holu. Na Ozyrysa! Jak się nie dziwić, że ta gazeta przynosi straty! Rozgonić ich na cztery wiatry, niech sami się utrzymują!
Niestety - Polska to zacofanie. I nie chodzi tu o samych wedkarzy, ci potrafią łowic, co pokazują i spławikowcy, spinningiści czy podlodowcy. Brakuje nowoczesnego spojrzenia na wedkarstwo. Nie na same techniki połowu tylko, ale również na dbanie o same ryby. Taki karaś przegrał walkę w ciągu 20-30 lat. Co gorsze - jeszcze w tym pomagano. A nawet teraz tej sytuacji się nie zapobiega!!!