Panowie, ja myślę, że tu są dwie strony medalu.
Pierwsza to wyczyn i zawody. Niestety lub stety, Polacy maja kasę, zwłaszcza na takie zawody, i to przestaje być pojedynkiem na ruskie teleskopy

Czy trzeba tu aż tak wiele? Chyba nie. Dużo kosztuje sam kosz, ale tu można kupić sobie tańsze opcje. Nie zauważacie, że z samochodami, telewizorami, pralkami itp. rzeczami jest to samo? Dawniej starczał mały fiat, Frania i ruski Elektron, teraz się w tyłkach poprzewracało, auta powyżej 100 000 PLN, jakieś telewizory 4K, pralki z komputerem jak statek kosmiczny
Mnie tam poziom zawodów cieszy...
Druga strona medalu to ta potrzeba pokazania się. Ja ktoś 'musi' sie pokazać, to trudno...

Według mnie nikt nikomu pokazywać się nie każe. Bo łowić skutecznie a pokazywać się to nie to samo. Tak więc tutaj ja bym raczej zastanowił się czy łowimy dla przyjemności, czy też potrzeba pokazywania się nam tę przyjemność zabiera. Rozwiązanie jest proste - skupmy się na przyjemnościach

Panowie, ja bym proponował osobom, które czują jakiś 'wyścig szczurów' - aby przestały go czuć i łowiły jak lubią. Na tym forum pokazujemy jak łowić skutecznie, więc będzie zawsze sporo o gadżetach, technikach, przynętach i tak dalej, ale szeroko rozumiany postęp to może być i łowienie z użyciem tzw. minimalizmu sprzętowego. Między innymi dlatego pokazywałem jako jeden z nielicznych waggler method, gdzie możesz pojechać na wodę z kijem, pudełkiem z gadżetami, podbierakiem i białymi i kukurydzą. I łowisz. Bez wiader, sit, mieszania i kombinowania, bez alarmów, ramion, nie trzeba kosza, można stać lub usiąść na byle czym, na składanym krzesełku za 25 zeta.
I na koniec. Nie narzucajmy innym swojego punktu widzenia. Bo każdy łowi inaczej. Ja na ten przykład nie miałem za małolata sprzętu który pozwoliłby łowić mi duże ryby, większe sztuki rwały mi zestawy, nie można było dalej zarzucać, zestawy cechowała fatalna prezentacja lub jej brak... Wolę to co jest teraz, zdecydowanie. Lubię nowinki, lubię wyścig z rybą, znajdowanie najbardziej wyszukanych sposobów aby ją oszukać. Zdecydowanie wolę to, niż podziwianie widoków i liczenie baranków na niebie. Ale to moje podejście. Wcale nie uważam go za jedyne słuszne
