Właśnie obejrzałem Wasz film. Nie wydaje mi się, żeby to była najlepsza Wasza produkcja

/ wolę być szczery, jak miły /. Chociaż bardzo chciałem Was pochwalić za nowinki montażowe, np. przyśpieszanie kadru przy pakowaniu się, próby wprowadzenia różnych utworów. Świadczy to o Waszej otwartości na zmiany i dostrzeganie konieczności wychodzenia z monotonii.

Podzielam poglądy tych kolegów, których czułe ucho muzyczne odbiera niewątpliwy dysonans między treścią filmu a rodzajem muzyki / Arunio, Fishunter1990 /. Nie czepiam się kwestii głośności podkładu bo w moim wieku jestem już przewrażliwiony na tym tle; kiedyś, kiedysiś - na dyskotekach tańczyłem z łbem przysuniętym do kolumny

Ale, np. : pokazując wspaniałe ujęcie księżyca w pełni, czy - w ogóle przyrodę, nie moglibyście podłożyć jakiś piękny fragment muzy klasycznej ? Muszkieterowie, warto pomyśleć o tym

Macie " po łapkach "

za utrzymywanie " świeżości " Waszych produkcji i za szukanie nowych rozwiązań. W końcu osiągniecie mistrzowski poziom. Wiernie Wam kibicuję

Ps :
Jeszcze co do głośności - popatrzcie : nawet przez myśl by nikomu nie przeszło żeby zagłuszać muzyką tego co mówi. Po co ? Ano, po to by być zrozumianym przez słuchaczy. Jeżeli chce się komuś coś powiedzieć, no to to co się mówi powinno być lepiej slyszalne niż tło.
I podobnie się rzecz ma w przypadku przemawiania obrazem. Jeżeli ma to być coś na co chce się zwrócić uwagę, to muzyka, która może podkręślać obraz, nie może go jednak zagłuszać odbiorcy, zgoda ?

Zdrowia życzę
