Nie wybierałem się na rzekę po otwarciu sezonu, bo nie lubię tłoku. Jest wysyp wtedy (ludzi) nad wodami, dodatkowo weekend - nie lubię się przepychać. Dodatkowo temperatury straszne, upał - jak zwykle od X lat takiego nie było o tej porze.
Dlatego z Kamilem uderzyliśmy w poniedziałek, jak ta fala ludzi już przeszła ,odcinek Farndon na Trencie, z bardzo wolną wodą (częste jazy i śluzy czasami sprawiają, że są odcinki wolniejsze). Tym razem wiedzielismy, że o brzane będzie bardzo trudno, zwłaszcza, że z racji suszy i upału, przemieściła sie tam gdzie woda jest natleniona, a więc w okolice jazów.
Przyjechaliśmy o 13tej, tylko po to, aby zdychać z gorąca. Dawno się tak nie spociłem
Nie było mowy o łowieniu, o 18tej gdzieś zaspodowaliśmy sobie, wcześniej odmierzając odległości na kijkach. Łowiliśmy na 53-55 metrach. Kamil na dzień dobry stracił dwa ciężarki, potem czeskiego spomba, którego co dopiero mi pokazał i objaśnił różnice
Jak słońce schowało się za elektrownię, dopiero dało się łowić, temperatura wtedy raptownie spadła (jakby co to ja całą nockę przerobiłem w krótkich spodenkach, dopiero później założyłem bluzę).
Chciałem zrobić test, co łowi lepiej - kije stawiane 'do góry' czy kije na podzie z alarmami, w karpiowym stylu (te same kije - Korumy 2.5 lb 3.9 metra). Uciąg nie przesuwał koszyka 60 gramów. Na początku Kamil miał przewagę, w leszczach, ale godzinę, dwie, północy moje zestawy zaczęły odrabiać straty, a później to już było ostre ogarnianie leszczy. Około 2 w nocy trafiła mi się jedyna brzana - 72 cm, piękniusieńka. Około 3 -4 rano zacząłem używać jako przynęty na haku Wide Gape 12 z mikrozadziorem czterech białych, jednocześnie nęcąc koszykiem z zanętą i dodatkami (pellety, ziarna). Dało to masę brań, pięknie widocznych na alarmie. A wtedy własnie zerwał się wiatr, i alarm dawał najlepszą sygnalizację. Po prostu bobin obniżał się w kilku małych ruchach w dół, i to był znak do zacięcia. Białe robaki dawały i małe leszcze, takie od 20-25 cm, aż po największe - do 59 cm. Metoda z przynętą dnia (kulka krab-kryl 15 mm z Dynamite'a) dawała mniej brań, podobnie jak i zestaw z koszykiem z ta kulką. Dodam jeszcze, że używałem dwóch Metod na początku, ale nie wyrabiałem z torebkami PVA, więc zamieniłem jeden zestaw na przelotowy - korzystając z koszyka z Guru, z przyponem 30-40 cm. Łowił bardzo dobrze.
Wcześniej miałem info, że leszcz bierze do świtu, ale w moim przypadku to nie zadziałało
Brał do 8.30 rano, czasami jak wściekły. Zestaw z białymi po prostu kosił, dodatkowo wpadały płocie (z 6-8 sztuk), kilka okoni, jelec. Kamil był po nocce (nie przespał nocy wcześniejszej ani trochę) i przysypiał, więc miał mniej brań. Wyraźnie częste zarzuty, donęcając łowisko, zatrzymywały rybę. Wynik na koniec - to około 40 dużych leszczy, konkretnych łopat, plus mniejsza ryba i bonusowa brzana. Dane mi było też złowić płoć na wędce Kamila - 30 cm. Wzięła na niby dużą przynętę, 18 mm, ale ta rozpuściła się na tyle mocno, że ryba mogła ją połknąć
Ogólnie? Ja pobiłem życiówkę, jeżeli chodzi o ilość złowionych dużych ryb na nocce
Liczyłem na wielkie płocie, używając białych robaków, a tu zdziwienie - największe z leszczy
Jedyna szkoda to mała ilość brzan, po prostu pora roku nie jest odpowiednia, i temperatura. Brzana idzie w bardziej natlenione miejsca, tutaj pewnie zawita liczniej jak będzie zimniej i uciąg też się zwiększy. Teraz jej koncentracja jest przy weir'ach, czyli jazach. Jakby nie było spodobało mi się to miejsce i pewnie nie raz jeszcze tam zawitam. NA pewno jednak nie z Kamilem zaraz po nocce, bo to wtedy jest chodzące zombie
A co do wyników w UK. Ludzie połowilili, ale z racji pogody wyniki są o wiele słabsze niż rok temu. Z naszych znajomych kilka osób trafiło brzany, najwięcej paru, co miało najlepsze miejscówki na Trencie, na Collingham przy jazie. Tam koncentracja tego gatunku jest taka, jak karpia na stawie hodowalnym, chłopaki mieli podobno do 10 sztuk dziennie. Ale to tylko w takich miejscach, bo w UK panuje susza, kolejny już rok, i zapewniam każdego, że okolice południa Wyspy widzą deszcz rzadziej niż Polska. Wszelkie stwierdzenia o 'typowo angielskiej' pogodzie mnie po prostu śmieszą
Stany rzek są katastrofalne, jedyny tutaj plus jest taki, że w tym roku przypadły one na dobry okres, podobno wszystkie gatunki pięknie się wytarły, żadne spore opady nie wymyły ikry ani narybku, więc to będzie dobry omen na przyszłość. Rok temu w czerwcu ładnie popadało przez dwa dni, przez co Tamiza na otwarciu ciągnęła, i miałem świetną tam sesję. W tym roku stoi praktycznie
Spoglądając w prognozy - nie ma żadnego deszczu w przeciągu kolejnych 14 dni!
Kamil miał dobry start leszczowy
Największy z leszczy tego dnia, nie miał niestety 60 cm, ale był ciężki - jak to łopaty z Trentu
Brzana 72 cm, jedyna ryba której hol trwał dłużej niż 2 minuty
To mieszanka, która trafiła do wody. Pellety traktuje olejem z Sonu, dzieki któremu szybciej tona i mają dłuższy czas rozpuszczania. Na rzece ma to duże znaczenie!
Leszcze podbieraliśmy bez podbieraków. Było bardzo płytko przy brzegu, i lepszym rozwiązaniem było albo szybkie odhaczenie w wodzie ryby, albo zrobienie tego w 'powietrzu'. Uwolnienie ryby z podbieraka przy tak płytkiej wodzie sprawiało wiele problemów.
Łowiliśmy naprzeciwko starego napływu wody do elektrowni.
Kije na podzie - w ten wiatr okazały sie idealnym rozwiązaniem!