Kolejna, utrzymana w Waszym stylu, produkcja. Młodość, optymizm, ukochane hobby, szacunek dla ryb, naturalne - naturalnie z bogatym rybostanem - łowiska, dzikie rzeczne karpie / i to prawdziwe okazy /, brzany jak torpedy, klenie niczym kłody, lechole jak łopaty / i to jako przyłów ! /.... ech ! Jaki żal, że przy porównywalnych warunkach środowiskowych, a nawet świetniejszych / Warmia i Mazury /, pozostały nam tylko marzenia

Cóż, rozczulił się stary

Łukasz, warto Cię pochwalić za widoczne postępy. Co do mistrzostwa Sebka - przeczytaj co mam Ci do powiedzenia w tej kwestii :
Kiedyś, kiedysiś

jezdzilem na ryby ze swoim kumplem Krzyśkiem. I zawsze było tak, że przy tej samej metodzie połowu, przy tej samej zanęcie i przynętach / wspólnie kupowanych /, przy porównywalnym sprzęcie, identycznych zestawach końcowych, identycznych markach i grubościach żyłek Krzychu zawsze łowił więcej niż ja. Rywalizacja z nim / moja, wewnętrzna, bo on o tym nie wiedział / zabierała mi część radości z łowienia. Ttwało to kilka lat. W momencie, gdy uznałem, że jest po prostu lepszym fachurą ode mnie - 100 % radości z uprawianego hobby powróciło. Wtedy dopiero zauważyłem i uznałem, że on lepiej czyta wodę, że jest mistrzem w celności rzutu / uważam, że wyczynowo odniósłby na tym polu niejeden sukces /. A skoro mi sie nie chcialo trenować, ani nie mialem na to czasu - to uznałem status quo i zaraz lepiej się poczułem.
Oczywiście, po Tobie nie widać oznak zniecierpliwienia dominacją mistrza, tak trzymaj, jak masz ochotę to ćwicz, a może kiedyś ...?
Trzymajcie się muszkieterowie !

Oczywiście, dostajecie po łapkach
