Ja kiedyś wyszedłem z założenia, że jak mam mieć taniej w necie o te nawet 50 zł to wolę pójść do wędkarskiego koło mnie, wziąć do ręki pomacać i jak coś to gwarancja na miejscu. Kiedyś jak byłem na studiach za odłożone magiczne 150 zł zamówiłem z neta sobie karpiówkę, otwieram karton, a tam z największej przelotki wyleciała ceramika i na szczęście wisiała sobie razem z metką na pętelce. Wtedy jak podliczyłem wysyłkę 2 razy po 20 zł w tą i z powrotem, to powiedziałem sobie, że więcej za taką różnicę cenową nie będę ryzykował. Na szczęście kropelka zrobiła robotę.