Miałem kilka puknięć przed zmianą zanęty, jak udało mi się złowić kilka rybek to wróciłem do swojej, puknięcia były, ale nic nie brało.
Wszystko to jest dziwne, na jeziorze obok, własciwie są ta zbiorniki zaporowe na jednej rzece oddalone od siebie o 500m, sytuacja wygląda zupełnie inaczej, tam ryba ładnie mi wchodzi i jest jakby bardziej wybredna. Dodatkowo przyzwyczajona jest przez karpiarzy do kulek, pelletów, przez spławikowców do lepszych zanęt, nawet do metody jest przyzwyczajona. A na tym pierwszym zbiorniku... jakby przepaść, zmiana o 180 stopni...
U mnie nikt nie stosuje żadnych atraktorów, niczego. Czasem jak chcą dłużej posiedzieć to wrzucają po dwie rozmoczone bułki.
Zastanawiam się czy nie spróbować tam na ten Luk(susowy) preparowany chleb połowić. Tylko robaki to będę miał świeże... odór był nie do zniesienia...