Szanowni koledzy,
Z racji rozpoczęcia sezonu, wybrałem się nad "niedostępną" wodę. Było świetnie. Skomponowałem własną zanętę, (pellet, trochę atraktorów, gliny, kasterów i konopi) Dało się połowić przez 3,5 godziny. Wynik 30 płoci, 2 wzdręgi i uwaga 2 szczupaki!
Otóż, nieszczęsne szczupaki, "rzucały się" na holowane płocie.
Ogólnie, sesja wyglądała dość dziwnie, brania zaczęły się po ok. 40 minutach od zanęcenia, po półtorej godziny, woda zaczęła się "gotować" i zaczęły się dziwne akcje z drapieżnikami. Zakładam, że wpłynęły w żerującą drobnicę, bo przez ostatnią godzinę udało złowić się tylko jedną wzdręgę.
Zatem pytanie, czy da się coś, żeby szczupaki nie rujnowały miejsca zanęconego dla białorybu??