Mechanika jest prosta zresztą Lucek wiele razy już o tym pisaliśmy... po prostu robote robi koszyk z towarem a to przysłowiowe ziarno jest w ciągane jako przy okazji... po prostu wszystkie małe etemy są zasysane ... a wawters właśnie specjalnie po to wymyślono by bez oporów był zasysany.... pozostaje pytanie czy rzeczywiście ten cud miód w koszu to kultowy MMM czy wersajaa pod rasowana .. czy może co sik zupełnie innego .... to już tajemnica łowiących....
Tę właśnie zależność badałem na Ochabach jak i na Bażynie. I to co sie okazało, to że na duże przynęty też brały ryby. Ja nie złowiłem nic na waftersa na obydwu wodach, jeden raz tylko był to wafters 10 mm podbity kukurydzą z Cukka, więc dużym ziarnem. Używałem dużych haków nr 4 i 6 i miałem długie włosy. Miałem ryby na pellety 14 a jedną na 16 mm jak i na dwa ziarna kukurydzy. Miałem momenty zmęczenia i nie chciało mi się przerzucać zestawów, i nie miałem brań. Przerzucenie zestawów dwa razy i bach, jest! Na to samo. To czego właśnie nie udało mi się znaleźć na Ochabach, to idealnej przynęty. Niczego faworyzowanego nie odnalazłem. Jak ryba miała chęć to brała. To co mi się nie sprawdzało działało innym, zaś to co nie działało czasem innym, wchodziło u mnie.
Bardziej więc wysnuwałem zależność, pomiędzy ilością tego czym nęcimy i to co zostaje na dnie. Idealną sprawą jest takie położenie dywaniku, aby ryby odnajdywały przynęty. Zbyt dużo towaru i już mamy mniej brań.
Co do miejsc pokazaliśmy wam miejsca uni sex... są dobre bo rybka tam przechodzi i dlatego macie fale.... spróbujcie w skrajnych rejonach... i miejsca z drugiej strony stawu na płytkim są równie dobre jak zatoka .... poprostu wszystko zależy od warunków.... - które Piotr umiejętnie wykożystuje ... plus miejsca i macie przepis na sukce... poprostu umiejętnie wykorzystuje dni kiedy rybka fajnie współpracuje... Ta prawdę trzeba było opisać !
Maciek, rzecz w tym, że Piotr łowił na różnych stanowiskach, ja również je zmieniałem. Do tego mieliśmy szóstkę nas w jednym szeregu i też mieliśmy pokaz tego co robi presja feederowców. Nakłada się na to zmęczenie miejsca, tam gdzie połowiłem ja i Piotr, wyniki później osłabły, natomiast łowne były miejscówki 'nieużywane'. Dane miejsce odpoczywa i są znów wyniki.
Nie zauważyłem tam żadnej miejscówki 'uni sex' od trzcin po groblę po której się idzie. Łowią każde miejsca, w zależności od presji i... No własnie, czasami jest coś, że ludzie nie mają brań. Facet łowiący na miejscu niby idealnym, łowi jedną rybę przy naszych 18 z Piotrem, pomimo trzech wędek. Nie pomogły świetne trzciny. W kolejna noc kilku wędkarzy siedzących tam łowi dwie bodajże ryby, przy sześciu Maćka.
Według mnie drugi brzeg jest równy, w przeciwieństwie do tego przy domkach. Stanowiska 1 do 4 to głęboka woda przy wypływie stawu, i tam jest koncentracja ryb, tam łódki nie będą więc tak płoszyć, tam tez można rzucać zestawy przy brzegu z trzcinami, co jest idealnym miejscem. Jednak też feeder robi grę - Piotr mówił, że właśnie na 4 miał eldorado, podczas gdy schodzący jeden karpiarz z 1 bodajże zaliczył blank po 2 czy 3 nockach. To właśnie pokazuje, że coś tam nie gra. Jasne, że Piotr to świetny wędkarz, ale dlaczego zawsze odstawał od innych, pomimo, że łowił w różnych miejscach? Nie mówię nawet o drugim brzegu, na którym był pierwszy raz. Na jego bodajże pięć wizyt każda kończyła się dobrymi wynikami, bodajże jedna dała 'tylko' kilka ryb.
Jednym z moich 'zadań' w Polsce było sprawdzenie jak Metoda ESP z PVA działa z dużymi przynętami i hakami. W UK z jednej strony uciekałem od leszczy, które ta po prostu łowi idealnie, tutaj zaś chciałem zobaczyć jak to wpływa na spore karpie, których ja nie mam u siebie, które należą do rzadkości (na takim Badshot Lea, łowisku sześć razy większym od Ochabów, jest ich 300, od kilku kilo do 20, więc jest ich dziesięć razy mniej). Na Bażynie, gdzie jest muł, waftersy nie dały mi ryb, za to największego karpia złowiłem na największą przynętę, na Ochabach zaś ostatnio powiedzmy, że nie odstawałem od innych mocno.
Dlatego własnie uważam, że lokalizacja to podstawa sukcesu, drugi 'filar' to dobre podanie mieszanki rybom, na odpowiedniej odległości. Łódki zanętowe spychają ją na linię przesuniętą od środka ze 20 metrów w stronę drugiego brzegu, i takie zarzuty dają wyniki. Miks i przynęty zaś to już kolejna rzecz, jak w trójkącie potrzeb Maslowa. Ważniejszymi od nich jest gdzie kładziemy zestaw. Brak łódkarzy na drugim brzegu w sobotę sprawił, że miejscówki naprzeciw przestały mieć wyniki (czyli nasze), łowne zaś były te naprzeciw gości z łódkami
Oczywiście tez jest teren niezbadany, jak pop upy i różne zig rigi, które mogą po prost kosić. Ale znów, muszą być podane w pewne miejsca. Bo łowił ten, co machnął na pewien dystans
I to uważam za
moje wnioski i obserwacje, niech więc ktoś się nie denerwuje jeżeli myśli inaczej i ma odmienne. Zachęcam do dyskusji jakby co i pokazanie własnych doświadczeń. Jak dla mnie to był świetny poligon i spora grupa łowiących i dłuższa zasiadka pozwoliły mi na takie ciekawe obserwacje. Pojedyncze sesje nie dają takiego wglądu
Warto też zwrócić uwagę na łowienie przy pomocy łódek i ich wielka nieskuteczność, zwłaszcza przy łowieniu bez dobrego planu i przy gonieniu ryb po całym łowisku, wchodząc zwłaszcza na zestawy łowiących. Bo wcale nie trzeba tego robić aby połowić wg mnie, przynajmniej na Ochabach.