Nasze postrzeganie świata, fizyki i matematyki jest obecnie tak rozwinięte, że możemy naprawdę z dużym prawdopodobieństwem założyć, że nie dokonamy już odkryć, które diametralnie zmienią to, co uważamy obecnie za niemożliwe.
Jeszcze na początku XX wieku wiedzieliśmy naprawdę mało. Dziś... To jest zupełnie inny świat. Przede wszystkim za sprawą rozwinięcia fizyki teoretycznej, która wcześniej praktycznie nie istniała. Badania i postrzeganie rzeczywistości opierano na tym, co można było udowodnić eksperymentalnie, reszta to były bujdy na resorach. Zresztą wielu współczesnych Einsteinowi fizyków uważało, że uprawia on swego rodzaju kuglarstwo, a nie prawdziwą fizykę.
Na pewno powstanie jeszcze wiele ciekawych wynalazków. Miniaturyzacja stale będzie się pogłębiać (choć np. w układach scalonych doszliśmy do momentu, gdzie nie można już ich prawie zmniejszać, bo stają się one wielkości promienia światła, którym są na płytce wycinane... Oczywiście powstanie inny rodzaj układu, może oparty na DNA, cholera wie). Powstaną nowe materiały, a te już odkryte, jak grafen, znajdą powszechne zastosowania.
Ale nie zmienia to faktu, że z prędkością światła polecieć się nie da, bo rozpędzenie do niej obiektu posiadającego masę wymaga nieskończonej ilości energii.
W książkach i filmach SF wszystko jest takie proste. A jak już poleci statek kolonizatorów na inną planetę, to co? Z czego stworzą cywilizację? W ciągu maks dwóch pokoleń cofną się tam do poziomu mniej więcej średniowiecza + zostanie im trochę rozpadającego się sprzętu pierwszych kolonistów. Będą musieli od początku budować cywilizację. Oczywiście pójdzie to szybciej, bo pewnych rzeczy nie będą musieli odkrywać na nowo. Ale zbudować trzeba będzie wszystko od początku. Nie zbudujesz auta, bez części. A każdy najdrobniejszy element wymaga fabryki danego materiału, a ta opanowania całego procesu... I tak dalej. Musiałbym tu elaborat na 20 stron napisać, by tę myśl rozwinąć

Obecnie myślimy o kolonizacji Marsa. Polecimy, zbudujemy bazy i będzie spoko. Fajnie. A z czego te bazy zbudujemy? Wyślemy tam pińcet gruch z betonem i pompę? Wysłanie jednego kilograma na ORBITĘ to koszty setek tysięcy dolarów. Są plany, by zbudować tam reaktor, który będzie roztapiał glebę i z tej magmy będzie wielka drukarka 3D tworzyć budynki i instalacje. Fajnie, ale to i tak wymaga przetransportowania setek tysięcy ton sprzętu.
Nie rozpędzajmy się z tą kolonizacją kosmosu. Księżyc jest na wyciągnięcie ręki. A to 400 tysięcy kilometrów stąd. Jaki ma przebieg wasze auto? Ile rocznie nim robicie?

Ludzkiej wyobraźni bardzo ciężko jest ogarnąć kosmiczne odległości. Przed oczami mamy filmy dokumentalne, na których kamerka leci sobie między planetami...
Tutaj polecicie sobie na promieniu światła przez układ słoneczny. Tylko nie zapomnijcie dużej miski popcornu. Bo trochę to potrwa
