Skip to main content

Wysoka grzywna za skażenie wody dla Thames Water

  • Utworzono

Thames Water musi zapłacić 250 tysięcy funtów kary za zatrucie Chase Brook w Berkshire w 2012 roku...

Brytyjski sąd ukarał giganta, Thames Water, za skażenie Chase Brook (brook – czyli strumień) w 2012 roku grzywną w wysokości 250 000 funtów. Jest to dość sroga kara – jednak brytyjskie prawo będzie teraz ostrzej reagować na tego typu wypadki, zwłaszcza w przypadku bogatych firm.

Thames Water to firma zajmująca się dostarczaniem wody pitnej i odprowadzaniem i oczyszczaniem ścieków. Swym zasięgiem obejmuje południe Wyspy, z Londynem włącznie, ‘obsługując’ ponad 15 milionów ludzi. Jej zyski do marca 2014 roku wyniosły aż 346 milionów funtów.

We wrześniu 2012 roku Chase Brook zostal zanieczyszczony poprzez zrzut nieoczyszczonych ścieków, które dostały się do niego na skutek zablokowania pomp na jednej z przepompowni. Blokada pomp miała miejsce prawie tydzień wcześniej – i Thames Water nie zareagowało na czas, pomimo działającego systemu alarmowego. Ścieki spowodowały śnięcie ryb i skażenie wody bakterią e-coli.

Szkody nie były jednak wielkie i ‘zadośćuczynienie’ pokrywa je z wielokrotna nawiązką.

Warto zwrócić uwagę na to jak sprawnie działają służby ‘ekologiczne’ w UK. Zazwyczaj są bardzo szybko na miejscu i skutecznie znajdują żródło zanieczyszczeń. W Polsce niestety tak nie jest i w wielu przypadkach złoczyńcom się udaje uniknąć konsekwencji.

Masowe śnięcia ryb nie są rzadkością – jak chociażby na Nysie Kłodzkiej w okolicach Kamieńca Ząbkowickiego ( 10 sierpnia 2014 roku)– gdzie na odcinku 8 kilometrów nieznana substancja spowodowała śmierć wszystkich praktycznie ryb, a nawet żab. Z tego co wiem, winnych wciąż nie odnaleziono…

 


Zdjęcie: Gazeta Wrocławska

Wysoka grzywna zapłacona przez Thames Water pozwoli na przywrócenie rybostanu Chase Brook w Berkshire – naprawę szkód i na wiele innych czynności związanych z zarybianiem zatrutych wcześniej wód. Podobny system mógłby działać w naszym kraju i być przestrogą dla wszelkich trucicieli. Skażone wcześniej zbiorniki mogłyby być ponownie zarybione i ‘odbudowane’. Przykład Nysy Kłodzkiej i liczba martwych ryb, którą szacowano na 8 ton – pokazują jak wysokie są straty. Być może prawo w Polsce jest surowe – ale warunek jest jeden - sprawcę trzeba znaleźć! A z tym wciąż ciężko…