Skip to main content

ABC feedera - Metoda, czyli method feeder (flat bed)

  • Utworzono

Metoda, czyli method feeder, to jedna z najskuteczniejszych obecnie technik gruntowych...

Jest to zdecydowanie jedna z najskuteczniejszych technik gruntowych. W Polsce zdobywa dopiero popularność – lecz myślę, że w ciągu kilku kolejnych lat stanie się jednym z podstawowych atutów skutecznego grunciarza.

Skąd się wziął method feeder i w jaki sposób powstała jego nowa i zmodyfikowana wersja? Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba cofnąć się ładnych parę lat do UK...

Mniej więcej od końca lat osiemdziesiątych nastąpił w Anglii swoisty rozkwit łowisk komercyjnych. Jako, że w UK liczna zbiorników wodnych jest prawie trzykrotnie mniejsza niż w Polsce – można sobie wyobrażać jaki ścisk panował nad wodami, z których na dodatek wiele nie nadawało się do uprawiania wędkarstwa lub była objęta zakazem łowienia. Dodatkowo ilość opłacających licencję wędkarzy wynosiła 3 miliony około - teraz trzy razy mniej!

Nowe łowiska to przede wszystkim wody zarybiane karpiem – który z racji swojej waleczności i rosnącego wówczas zainteresowania jego połowem – stał się rybą numer jeden. Organizowane na ‘komercjach’ (ang. commercials) zawody rozgrywane według innych zasad – nie opierających się na ograniczonych regułach kontynentalnych opartych na spławiku – pozwalały na stosowanie różnego rodzaju technik wędkarskich –  od gruntu po spławik. Jako, że stawką w zawodach nie była przysłowiowa ‘pietruszka’czyli  puchar i dyplom prezesa lecz pieniądze – frekwencja była i jest  dość spora. Z czasem karp na nowych prywatnych łowiskach zaczął rosnąć i typowe ówczesne techniki wędkarskie stawały się coraz bardziej zawodne i niewystarczające. Firmy zaczęły produkować więc nowy sprzęt – mocny i skuteczny w wyczynowym połowie karpi, a ich testerami  a bardzo często i wynalazcami stali się najskuteczniejsi z zawodników. W pewnym momencie jeden z wędkarzy biorących udział w zawodach , wymyślił nowy sposób połowu cyprinusów – częściowo pożyczając go od samych karpiarzy. Przerobiony karpiowy podajnik do Metody znacząco uprościł  - i tak powstał ‘the flatbed method feeder’ – znany w obecnym kształcie, lekko różniący się w zależności od producenta... Oczywiście jak wiele metod, przynęt czy zanęt okazał się bardzo skuteczny nie tylko w przypadku połowu karpi – lecz wszystkich karpiowatych.

Karpiowy podajnik zbudowany jest z korpusu z trzema skrzydełkami. Dwa z nich są ciężkie , zaś górne wykonane z lekkiego materiału. Dzięki temu podczas opadania podajnik ląduje w ten sam sposób, lekkim skrzydełkiem do góry. Oblepia się go miksem zanętowym i dodatkami takimi jak ziarna, kukurydza, kawałki kulek proteinowych. Miks musi być lepki aby stworzyć mocną kulę – aerodynamiczną i nie rozwalającą się przy uderzeniu o powierzchnię. Do krętlika na końcu montuje się krótki przypon, włosowy. Przynętę umieszcza się obok lekkiego skrzydełka – aby po opadnięciu kula miksu ‘rozsypała się’ – uwalniając również przynętę. Można jej też nie chować. Żerujący karp zacina się dzięki krótkiemu przyponowi i wadze podajnika wbijając sobie hak w dolną wargę.

 

Podajnik 'karpiowy' firmy Drennan. Górne skrzydełko jest nieobciążone - przez co podajnik opada w tej samej pozycji...

Metoda ta jest skuteczna aczkolwiek wymaga dużej pracy. O wiele łatwiej nęci się teraz za pomocą spodów, spomb czy łódek – i rzadko kiedy karpiarze decydują się na używanie zanęt. Łowiąc na wielu łowiskach, naturalnych i  komercyjnych nigdy jeszcze nie widziałem kogoś korzystającego z tej techniki.

Jaka różnica jest pomiędzy tradycyjną Metoda a nową? Przede wszystkim nie ma żadnych skrzydełek. Podajnik opada zawsze jedna stroną w dół dzięki rozmieszczeniu obciążenia w jego podstawie. Żeberka podtrzymują porcję zanęty – która po zlepieniu w specjalnej foremce ma kształt połówki jajka. Jest to bardzo aerodynamiczny, o małych oporach powietrza -  co pozwala na dalekie zarzuty. W przypadku karpiowej metody ciężar kuli, na którą składał się podajnik oblepiony zanętą był stosunkowo duży i wymagał mocnych wędzisk. Tutaj można używać już delikatnych wędek feederowych o cw. od 25 gram. Ilość zanęty jaka znajduje się w nowej ‘metodzie’ jest o wiele mniejsza. Dzięki temu można stosować wymyślne taktyki  i strategie – a najmniejsze podajniki świetnie sprawdzają się nawet zimą. Samo użycie podajnika to już duża różnica. Karpiarze musieli dość dużo czasu poświęcić na lepienie miksu aby uzyskać odpowiedni kształt (kula mogła się rozlecieć w powietrzu lub podczas uderzenia o wodę) – tutaj wystarczy nawet kilkanaście sekund aby ponownie ‘nabić’ podajnik. Największa różnica jednak chyba tkwi w prezentacji przynęty. O ile tam tam była gdzieś z boku , pomiędzy ziarnami czy innymi ‘grubymi’ składnikami miksu – tutaj znajduje się na górze podajnika i prezentuje się niczym wisienka na torcie. Dzięki temu brania mogą następować bardzo szybko – zwłaszcza późną wiosną i latem – i głodny karp, leszcz lub lin potrafi połknąć przynętę w kilka sekund po zarzucie. Ten fakt sprawia również, że w danych warunkach method feeder jest najskuteczniejszy spośród innych technik wędkarskich – prezentacja przynęty jest po prostu idealna, zaś aerodynamiczny ksztalt to łatwiejsze i dokładniejsze zarzuty.

 

Typowy podajnik do Metody (flat bed)

Na zdjęciach widać po kolei jak zachowuje się wrzucony do wody podajnik. W kilkanaście sekund przynęta – którą jest pellet truskawkowy 8 mm jest już świetnie widoczna. Po dwóch minutach na dnie widać rozsypaną, pracująca lekko zanętę z pelletem pośrodku. Dzięki użyciu haka z przyponem włosowym sam haczyk jest niewidoczny. Trudno sobie wyobrazić bardziej skuteczny zestaw gruntowy...

 

  

 

    

 

 

Rodzaje podajników i budowa zestawu

Posiadam około 6 różnych typów podajników i foremek różnych firm – i dane było mi je przetestować na wielu łowiskach – naturalnych i komercyjnych, mulistych i tych z twardym dnem, zarośniętych i nie...

Zdecydowanie prym wiodą firmy, które robią zestawy, w których foremki są z przyciskiem. Miks zanętowy w method feederze musi być bardziej wilgotny niż w przypadku łowienia koszykiem. Tam zanęta ma eksplodować, gdy zestaw znajdzie sie na dnie – tutaj musi on opaść ‘cały’ na dno – dopiero wtedy ma się ‘rozsypywać’. Foremki z przyciskiem pozwalają na większą tolerancję, jeżeli chodzi o nawilżenie zanęty. Niestety foremki bez niego muszą mieć bardziej mokrą zanętę, aby łatwiej lepić podajnik, co często sprawia wiele problemów i jest frustrujące dla łowiącego, zwłaszcza początkującego.

 

Podajniki z Preston Innovation. Trzy rozmiary foremek, dwa typy podajników (z amortyzatorem i bez).

 

Miks trzeba dowilżać kilkukrotnie podczas sesji w ciepły dzień, ponieważ wysycha. Wiele kłopotów może nastręczać wyciągnięcie ‘nabitego’ podajnika tak aby się nie rozlatywał. Wymaga to niestety trzech rzeczy... Wprawy, wprawy i jeszcze raz wprawy... Później jest już ‘z górki’...

Foremki z miękkiego silikonowego tworzywa są wygodniejsze niż te plastikowe.

 

Popularne i dobrze zaprojektowane podajniki Drennana.

 

Podajniki do Metody muszą się różnić rozmiarami – co powinno być oczywiste. Łowienie w ciepłych porach roku to częste zarzuty i potrzeba dostarczenia do łowiska większej ilości zanęty. Mały podajnik absolutnie się tutaj nie przyda. Natomiast łowienie zimą z dużym podajnikiem to zbyt wielka ilość zanęty – skutecznie odstraszająca większość ryb. Taktyki zimowe to osobny temat – w skrócie jednak napiszę, że ilość zanęty musi być znikoma w tym okresie. Mały podajnik to również mniejszy plusk i mniej ‘zamieszania’ w wodzie – co jest bardzo istotne zimą gdy ryby nie żerują intensywnie i często uciekają od źródeł wszelkiego hałasu.

Preston ma najlepszą ‘rozmiarówkę’. Mamy do wyboru trzy wielkości podajnika i kilka wersji wagowych. W skrócie napiszę, że cięższe wersje są niezbędne do dalszych zarzutów. Nie próbujmy tego z podajnikiem 15 gram – gdyż służy on raczej do krótkich dystansów i miękkiego, często zamulonego dna. Podajniki ciężkie są nieodzowne, gdy łowimy blisko wysp, brzegów. Mały podajnik staczałby się i istniałoby ryzyko, że odwróci się zakrywając przynętę. Ciężki podajnik 30 i 45 gram sprawia, że całość pewnie osiada na pochyłym zboczu podwodnej skarpy lub górki. Podajniki 60 lub 80 gram są już na specjalne okazje – jak bardzo dalekie zarzuty na przykład. Drennan ma podajniki większe - ale sprzedawane są już jako produkt ESP (firma - córka Drennana - złamująca się sprzętem karpiowym). Są idealne do połowów większych karpi, leszczy czy amurów, zabierają więcej zanęty i mieszczą większe przynęty. Przy podajnikach takich jak Preston czy Drennan jest to 12 mm, przy ESP 14 mm, a nawet 16 mm. To pozwala właśnie polować na okazy lub nawet takie ryby jak sumy, które lubią pellety halibutowe.

Część producentów ma zestawy w których podajnik jest asymetryczny – czyli nie ma kształtu owalu tylko łagodnie deltoidalny. Niestety nad wodą frustruje to często, gdyż trzeba trafiać podajnikiem w dobrą stronę foremki. Mała rzecz a potrafi zdenerwować.

Najprostsze z podajników mają też źle wyprofilowane żeberka. O ile Drennan lub Preston ‘rozchyliły’ żeberka aby przynęta i hak miały więcej miejsca – o tyle Browning ma środkowe żeberko dokładnie tam gdzie powinna się znaleźć przynęta, Jaxon zaś nie rozchylił żeberek wystarczająco. Często sprawia to kłopoty przy napełnianiu – również powoduje częste zahaczanie się haka – co może skutkować braniami których nie da się zaciąć. Polecam wycięcie środkowego żeberka – i nie będzie  z tym związanych problemów.

 

Podajniki typu Avanti. Tania produkcja z Chin, pełna wad. Źle usytuowane żeberka, mała pojemność, brak dobrych 'opcji' wagowych, krętliki  uszkadzające przypony... Opcja dla wytrwałych smile

 

Żyłka główna, przypon i hak

Używając method feedera nie stosuje się cienkich żyłek czy przyponów. Żyłka jest na dnie i nie należy przejmować się tym czy ryba dobrze widzi żyłkę czy nie. Nie potrzeba tu fluorokarbonu czy plecionki. Mocna żyłka tonąca, w granicach 0.20 do 0.30 mm (5-8 lb) w zupełności wystarczy. Warto dobrać ją do grubości przyponu, o czym niżej.

Przypon powinien mieć długość pomiędzy 7 a 10 cm i długość ta została ustalona na podstawie doświadczeń wielu wędkarzy. Oczywiście, jeżeli nastawiałbym się na wielkie karpie to zwiększyłbym przypon może do 13-15 cm – ale tylko w takim przypadku (jednak tych wielkich karpi się nie łowi w ten sposób raczej - chyba, że używamy podajników ESP). Krótki przypon ma spowodować szybkie samozacięcie się ryby. Teoria jest taka, że większa ryba z racji swej wielkości zasysając przynętę jest dalej od podajnika i hak może nie znaleźć się w jej pysku. Stąd dłuższe przypony. Ale stosują je tylko nieliczni wędkarze. W moim przypadku 10 cm przypon jest idealny i karpie 10 kilowe nie mają problemów z samozacięciem.

Zdecydowanie najskuteczniejszymi hakami są specjalne haki do ‘włosa’. Nie są one przeznaczone do nabijania przynęty – mają za zadanie wbić się rybie w dolną część pyska gdy ta będzie połknie przynętę i będzie próbowała się pozbyć razem z nią połkniętego haka. Są one najczęściej mocowane na żyłce o dość ‘topornej’ wydawałoby się grubości. Jest to jednak spowodowane tym, że sztywność mocniejszej żyłki pomaga w samozacięciu. Tak więc niech nikogo nie zdziwi grubość przyponów różnych firm, czasami ponad 0.26 mm! Nie jest to błąd ani oszczędność...

Osobiście polecam dopasowanie żyłki głównej do grubości przyponu, tak aby w razie zaczepu nie pękała żyłka główna, co skutkuje utratą podajnika. Jeżeli zdecydujemy się na gotowe przypony z Drennana na przykład, to warto dobrać żyłkę główną o lepszych właściwościach (mocniejszą a cieńszą) - np. Daiwa Hyper Sensor o 'sile' 10lb. Wtedy przy zaczepach w większości przypadków tracić powinniśmy przypon. 

Przypony z plecionki nie są wcale konieczne. Niczego nie 'ułatwiają' ani nie poprawiają. Ich wytrzymałość natomiast sprawia, że przy zaczepach praktycznie zawsze tracić będziemy podajnik. Jednak łowiąc duże ryby, mamy większe szanse na ich wyholowanie. Polskie komercje lub łowiska PZW często posiadają większe okazy. Dlatego opcję plecionki warto rozpatrzyć, gdy nastawiamy się na większe okazy lub myślimy o bonusach. 

Niektóre firmy maja specjalnie skonstruowane haki do łowienia Metodą i sprzedają je w paczkach – na przyponach, gotowe do użycia.

Różne rodzaje gotowych przyponów. Pierwsze z lewej maja na włosie gumkę do montowania pelletów. Środkowe z Drennana mają pętelkę do mocowania przynęt z użyciem stoperów. Pierwszy z prawej ma pushstop - ostry stoper którym nakłuwa się przynęty, ułatwiający zakładanie wszelkich przynęt.

 

Z haków bez włosa do łowienia z użyciem białych robaków potrzebujemy małego mocnego haczyka, o wielkości od 14 do 18. Przypominam, że martwe białe robaki stosuje się głównie w okresie zimowym i wiosenno-jesiennym i w połączeniu z małym podajnikiem. Duży hak może stanowić problem...

Najlepszym haczykami  gruntowymi według mnie  są  te z firmy Drennan, dedykowane do Metody, dostępne w różnych wersjach (pellet band, quick stop, włos do blokowania przynęty stoperem) , innym świetnym hakiem jest PR C1 – z Preston Innovation. Te haki mogę polecić i ręczę za nie ‘głową’. Firma Guru też produkuje świetne haczyki - są one bardzo popularne pośród brytyjskich wyczynowców (np. QM1). Ja osobiście preferuję haki Carp Method z Drennana, gdyż mają długi trzonek, i ryby odhaczam bez użycia wypychacza. Takie haki jak PR C1 są krótkie, i wypychacz jest raczej nieodzowny.

Najbardziej uniwersalne są haki z tak zwanym quickstopem lub push stopem. Dzięki małemu, ostremu stoperowi, który zamontowany jest do włosa – łatwo przebija się nim miękkie przynęty, i jest on przymocowany na stałe do włosa i nie trzeba już się męczyć z używaniem osobnych  stoperów. Grubość tradycyjnych push stopów to 1.5 mm. Dlatego do przewiercania przynęt należy się zaopatrzyć w takiej średnicy wiertło.

Push stop jest istną rewolucją. Dzięki temu sprytnemu 'patentowi' zakładanie przynęt odbywa się niemal błyskawicznie. Potrzebna jest jednak specjalna igła, dopasowana do jego wewnętrznej średnicy.

 

Rodzaje podajników

Wyróżniamy dwa podstawowe typy podajnika. Pierwszy to taki gdzie żyłka jest przeprowadzona przez kanał w korpusie i łącząca się z przyponem specjalnym łącznikiem lub krętlikiem. Jest to popularniejsza wersja i bezpieczniejsza dla ryb.

Inną odmianą podajnika jest wersja z amortyzatorem (elasticated). Około 5-8 cm kawałek amortyzatora połączony jest z podajnikiem. Do jego luźnego końca domontowany jest krętlik do którego dopinamy przypon. Ten typ gumy używanej w tyczkach rozciąga się wielokrotnie dzięki czemu pochłania część energii walczącej ryby. Dzięki temu nie wyczepia się ona  często podczas nagłych szarpnięć. Pomoże również to przy sztywniejszych kijach w zwiększeniu skuteczności. Miękki kij feederowy układa się do ryby i nie pozwala jej pozbyć się haka. Przy twardszych wędkach łatwo o stratę ryby – i tutaj dodatkowa amortyzacja jest jak najbardziej na miejscu. Niestety wadą jest to, że w momencie, gdy ryba zerwie się – to trudno jej będzie pozbyć się haka. Problemem tez jest zaczep.

Wielu angielskich zawodników używa wersji z amortyzatorem – jednak nie jest to aż tak wielkie ułatwienie – zwykły podajnik też jest skuteczny! Wadą podajnika ‘elastycznego’ jest jego inny sposób montażu – trudniejsza ‘obsługa’ i fakt, że guma szybko parcieje. Polecam ten typ podajnika bardziej doświadczonym osobom na łowiska z większą ilością ryb.

Pierwszy podajnik ma amortyzator schowany w obudowie. Środkowy ma amortyzator luźny, ostatni zaś służy do montażu żyłki (która biegnie przez środek podstawy. 'Żyłkowe' podajniki są bardziej uniwersalne i praktyczne.

 

 

Miks zanętowy

Na wstępie powiem, że nie ma ‘najlepszego’ miksu zanętowego. Mówienie, że firma X jest lepsza od firmy Z jest często przesadą (piszę to odnosząc się do polskich producentów zanęt).  Warunki na łowisku mogą być różne i zawsze musimy sie do nich dopasować. Warto jednak mieć na uwadze to, że najskuteczniejsze są zanęty mające w składzie mączki rybne.

Przede wszystkim zanęty dedykowane do feedera wcale nie mają czegoś specjalnego w swoim składzie. Często są po prostu dokładniej zmielone... Przy Metodzie w większości przypadków potrzebujemy dobrze zmielonej zanęty – więc oprócz ceny powinniśmy patrzeć się na jakość przemiału. O ile droższe zanęty zachodnich firm są gotowe i można ich spokojnie używać będąc pewnym dobrego doboru najwyższej jakości składników – to zanęty firm polskich produkowane są wg kilku półek cenowych. Firmy takie jak Sensas, Dynamite Baits czy Sonubaits mają zanęty kosztujące tyle samo (cena ich paczki zanęty w sklepie wędkarskim powinna być podobna, w UK jest to około 4 - 4,5 funta) – a różniące się składem czy przeznaczeniem. Niestety polskie firmy w zależności od jakości i bogactwa mieszanki ustalają i uzależniają kilogram gotowego produktu . Osobiście unikałbym  najtańszych wersji – i proponowałbym kupienie zanęty ze średniej półki i dodanie kilku ważnych komponentów, takich jak mielone i prażone konopie, sól, słodzik, mielone pellety itp.

W lecie używam troszeczkę grubiej zmielonych zanęt łowiąc liny, leszcze i karpie. Ryby są wtedy nastawione na mocne żerowanie i nie przeszkadza im obecność większych cząstek i mocniej nawilżonego miksu. Używając największego podajnika z Prestona nie mam z tym problemu. Mając mniejszy należy uważać, bo większe cząstki zanęty mogą przeszkadzać w lepieniu formowaniu ‘kuli’ zanęty.

Z nowych zanęt lub nowości polecam te robione na bazie mączek rybnych, mielonych pelletów lub ‘koncentratu’  krylowego. Jest to coś, co świetnie działa na karpiowate i ostatnio firmy prześcigają się w kombinowaniu różnych smaków i mieszanek. Połączenie konopi i halibuta dawniej było nie do pomyślenia. Teraz coraz więcej wędkarzy używa takich rybno-słodkich mieszanek...

Przestrzegam przed zanętami typu Method carp! Są to mieszanki do metody karpiowej i mają nie dość, że grube składniki - to często również klej zanętowy, gdyż podajnik karpiowy musi być obklejony takim miksem aby stworzyć kulę, która nie rozpada się podczas zarzucania na spore często odległości.

Sam stosuję własny miks którego skład opieram na kilku podstawowych składnikach. Dobrej zanęcie z mączek rybnych (Match Method z Sonubaitsa), wypełniacza – zanęty zwykłej dodatkowo zmielonej, mielonych konopi i dodatków –jak mielone pellety halibutowe, expandery, płatki owsiane itp. Zainteresowanych odsyłam tutaj:

 

Przynęty

Jest to dość obszerny temat i wiąże się ściśle z przyponami i hakami... Do łowienia Metodą można używać większości przynęt - i  można podzielić je na kilka rodzajów. Naturalne – czyli kukurydza  i białe robaki (muszą być martwe aby nie rozbijały miksu) i sztuczne – czyli pellety różnego rodzaju, mielonka  i kulki proteinowe. Te ostatnie stosuje się w wymiarach 6, 8, 10 i 12 mm.

W zależności od pory roku używamy różnych przynęt. Martwe białe robaki w kolorze czerwonym najlepiej stosować w zimnych miesiącach. Kukurydza jest dobra cały rok. Pozostałe przynęty lepiej będą się sprawdzać w miesiącach cieplejszych – ale wiadomo, reguły nie ma i zawsze sami powinniśmy szukać tego co lepiej podchodzi rybom danego dnia.

Ja mam przygotowane małe pudełko w którym mam wiele rożnego rodzaju przynęt do feedera (różnych technik). Raz lub dwa w roku kupuję kulki proteinowe, pellety kilku firm w różnych wymiarach, smakach i rodzajach i wypełniam swój ‘zasobnik’. Trzymane w suchym i zacienionym miejscu nie tracą absolutnie swych właściwości – ja mam zaś paletę kolorów i smaków i mogę zawsze dobrać coś odpowiedniego. Jest kilka firm robiących małe kulki proteinowe i pellety – i na pierwszym miejscu zdecydowanie znajduje się Sonubaits. Ich oferta jest stworzona dla ludzi łowiących feederami a nie dla karpiarzy i produkty są sprzedawane w małych, sprytnych pojemnikach zapewniających dobre przechowywanie i świeżość (firmy karpiarskie sprzedają kulki w niewygodnych workach i często w paczkach po 500 gram lub 1 kilogram). Mam nadzieję, że pojawią się mocniej  w Polsce – bo wielu wędkarzy pyta mnie gdzie można takie kupić i narzeka na brak jakiejkolwiek oferty na polskim rynku – gdzie pellety i kulki proteinowe produkowane są wyłącznie pod karpiarzy w rozmiarach od dużych po wielkie. Małe kulki proteinowe to wcale nie małe ryby – trzeba wiedzieć, że na wielu łowiskach karp traktuje duże rozmiary ‘kulasów’ podejrzanie i będzie chętniej podejmował kulki mniejsze, których nie zna! Poza tym karpiarze chcą uniknąć jakiegokolwiek przyłowu (może amur pozostaje w kręgu ich zainteresowań) – stąd duże rozmiary kulek!

Sonubaits co roku zaskakują kolejna gamą smaków i kolorów i w UK są zdecydowanym liderem jeżeli chodzi o przynęty gruntowe - będąc wyborem numer jeden zarówno wyczynowców jak i pozostałych wędkarzy. Pellety i kulki są długotrwałe i czasami bez problemu wytrzymują cały sezon ( a nawet i dwa)! Jest to ważne aby mieć możliwość wyboru – ponieważ inny kolor lub smak przynęty może mieć wpływ na ilość brań i złowionych ryb. Warto wyjść ‘poza’ tradycyjnego białego robaka i kukurydzę! Powinno się też mieć orientację w tym co lubią dane ryb Tak więc kolor żółty odpowiada bardzo leszczom, kulki tutti frutti linom itd… Mając kilka przynęt do wyboru powinniśmy zawsze je zmieniać tak aby ustalić która jest podejmowana przez ryby najszybciej.

 

Nabicie podajnika

Polecam zawsze chować przynętę, tak aby nie wystawała ona spod miksu zanętowego. O ile nie mamy dostatecznie dużo wprawy - przynęta umieszczana na samej górze może się uwolnić podczas uderzenia o wodę i opadu na dno, przez co cała 'misterna' pułapka jaką jest Metoda praktycznie nie działa.

Podajnik typu Avanti i kolejne etapy jego ładowania:

Miks musi mieć odpowiednią wilgotność i lepić się z łatwością

 

 

 

Wsypujemy małą ilość zanęty na dno foremki.

 

Umieszczamy następnie tam hak z przynętą w taki sposób aby nie były one blokowane przez żeberka podajnika.

 

Zasypujemy zanętą foremkę z przynętą i hakiem.

 

Wkładamy podajnik i lekko dociskamy.

 

Po wyciągnięciu otrzymujemy gotowy do zarzutu, aerodynamiczny, nabity podajnik. Dla pewności można całość docisnąć ręką, aby być pewnym, że miks dobrze trzyma się konstrukcji podajnika. NA wielu firmach czy też w artykułach możemy zobaczyć, że przynęta znajduje się na górze ubitego podajnika, widoczna. Ostrzegam przed tym, często bowiem może po zarzucie dojść do uwolnienia jej. A taka pułapka działa bardzo słabo lub w ogóle. Dlatego lepiej jest chować przynętę, lub być pewnym, że całość dociera na dno nieuszkodzona.

 

Taktyka łowienia Metodą

Wielu wędkarzy może się zdziwić, że używam tutaj słów takich jak taktyka czy reżim – ale przy skutecznym łowieniu nie powinno mieć miejsca łowienie bez składu, planu ze zwyczajowym zarzucaniem ‘przed siebie’, przez co zdajemy sie na różne odległości zależne od długości wędki, siły wyrzutu lub grubości żyłki i jej  ilości  nawiniętej na szpulę kołowrotka...

Podstawową informacją dotyczącą Metody jest jej ograniczenie jeżeli chodzi o głębokość. Prawidłowo wykonany miks zanętowy po nabiciu podajnika powinien bez problemu dotrzeć w całości na dno przy głębokości do trzech metrów ( a i to nie zawsze). Jeżeli łowisko jest głębsze – należy albo skleić miks odpowiednio (nawet przewilżyć) jakimś klejem zanętowym (można użyć też zanęty rzecznej która powinna mieć go w sobie) lub po prostu użyć bardziej odpowiedniej metody – jak na przykład łowienia z zamkniętym koszykiem na zestawie helikopterowym lub prostymi zestawami (ciężarek, łącznik, przypon) z siatkami lub woreczkami PVA.

Pamiętajmy, że wiele ryb żeruje w płytszej wodzie i badanie dna zbiornika jest naszym obowiązkiem i daje o wiele większe szanse na sukces! Lin, karaś i karp zazwyczaj przebywają i żerują w wodzie do 2 metrów głębokości. Na łowiskach komercyjnych jedną z podstawowych technik łowienia karpia (method feederem również) jest umieszczanie podajnika przy samym dosłownie brzegu (oczywiście tam gdzie woda jest odpowiednio głęboka – minimum 40 cm – łowiska komercyjne takie są). Karp żeruje buszując przy skarpach i brzegach szukając tam pokarmu i w wielu wypadkach więcej ryb złowimy lokując podajnik bliżej brzegu niż dalej!

Ale to już inny temat...

Jako przykład typowej feederowej taktyki – tutaj z użyciem method feedera - wezmę  przeciętny zbiornik o głębokości do 2,5 metra i cieplejszą porę (kwiecień – październik) – bo zimowe taktyki są całkiem odmienne.

Jeżeli łowimy jedną wędką to powinniśmy pomyśleć gdzie będziemy lokować nasz zestaw. Nie polecam nęcenia kulami o ile nie łowimy w zasięgu rzutu ręką. Proca to jednak niedokładne zarzuty i o wiele lepiej polegać na zarzutach wędką z klipem na kołowrotku. Co prawda na początku rozrzut może być nawet kilkumetrowy – jednak dokładne zarzuty to coś co każdy skuteczny wędkarz powinien opanować.  Zapewni to większą ilość brań w przyszłości i za każdym razem powinno być lepiej. Poleganie na procy sprawia, że trudno osiągnąć ‘wyższy poziom’ (oczywiście czasami nęcimy kulami i możemy też procy użyć).

Tak, więc korzystając z klipa na kołowrotku i montując sam podajnik – bez przyponu, szukamy miejsca w które chcemy zarzucać. Należy pamiętać, że prawidłowy zarzut powinien wyglądać w ten sposób, że podczas rzutu celujemy wędką w jakiś punkt na drugim brzegu ( dodatkowo będąc leworęcznymi przy zarzucie podajnik powinien znajdować się przy prawej łopatce a przy lewej gdy jesteśmy praworęczni).

Zarzuty powinny się odbywać w jednej pozycji. Gdy wykonamy rzut, zanim podajnik wyląduje – prostujemy wędkę do pionu i lekko ją odsuwamy. Zestaw ląduje – a my mamy zapas około metra, dwóch na szpuli kołowrotka – co pozwala później na skuteczny hol ryby (zapas żyłki na szpuli do klipu). W ten sposób osiągamy miejsce, w którym chcemy umieścić podajnik (zarzucamy krócej na początku i wykonujemy coraz dalsze rzuty z klipem osiągając pożądany punkt). Żyłkę za klipem oznaczamy korektorem – tak aby na wypadek holu większej ryby i potrzeby zwolnienia klipu móc ponownie ustalić to samo  miejsce. Ja ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że na około 50 złowionych dużych ryb raz tylko muszę odpinać żyłkę z klipu! Zazwyczaj umiejętny hol i odpowiedni kij gwarantują, że ryba nie będzie odchodzić zbyt daleko.

Po zarzucie w pożądane miejsce nie montujemy jeszcze przyponu. Teraz trzeba zanęcić wybrany przez nas punkt. Nabijamy podajnik dwa razy,  i za drugim dodajemy 1/3 lub 1/4 foremki zanęty  - i zarzucamy. Dobrze wykonany miks po minucie powinien całkowicie sie ‘rozsypać’ – szarpiemy szczytówką kilka razy i zwijamy. Po kilku takich zarzutach montujemy przypon, zakładamy przynętę i rozpoczynamy łowienie. O wiele lepiej jest wstepne nęcenie wykonać koszyczkiem o wadze 30 gram. Przenosi on więcej zanęty i można do środka dosypać ziaren (konopie) lub pelletów.

Ilość zarzutów ‘wprowadzających’ zależy od lowiska, ilości ryb i pory roku. 4-6 razy to standard. Łowiąc na łowiskach komercyjnych możemy zarzucać od razu z przynętą i co 2-3 minuty powtarzać tę czynność. Pierwsze zarzuty róbmy z ‘podwójnym’ nabiciem – później tylko pojedyncze. Taktyki zimowe są odmienne i łowiąc w warunkach, gdy temperatura wody ma poniżej 6 stopni Celsjusza nie nęci się w ten sposób.

Przynętę zalecam chować całkowicie – tak, aby nie była widoczna. Na wielu zdjęciach pokazuje się napełniony podajnik i wystającą przynętę – ziarno kukurydzy, pellet itp. Nie zalecam tego – ponieważ podczas uderzenia o powierzchnię wody zbita zanęta wokół podajnika może się rozsypać i uwolnić przypon. Brań wtedy możemy mieć mało lub w ogóle! Wyjątkiem jest stosowanie podajników z foremkami silikonowymi lub plastikowymi bez przycisku, gdy miks zostaje sklejony czasem bardzo mocno – i wtedy lekko widoczna przynęta może (!) się nie odrywac od reszty po zarzucie. Zalecałbym jednak ostrożność i chowanie przynęty w całości.

Po zarzucie musimy uważać, aby podajnik opadł na dno i aby nie został przez nas przesunięty. Jest to absolutnie niewskazane – i jeżeli tak sie stanie to musimy zarzucić ponownie. Gdy zestaw ląduje na dnie -  ustawiamy wędkę na podpórce i powoli zwijamy luz – tak aż żyłka zatonie i szczytówka napnie się lekko. Jeżeli tonie powoli – można to przyspieszyć zanurzając szczytówkę pod wodę z jednoczesnym zwijaniem luzu (pamiętamy - nie za mocno aby nie przesunąć podajnika).

Wędkę umieszczamy w taki sposób, aby szczytówka była blisko tafli wody. Polecam tak umiejscowić fotel lub kosz, aby mieć wędkę po lewej lub prawej stronie. Wędkę ustawiamy pod kątem minimum 45 stopni do punktu gdzie spoczywa zestaw – i w ten sposób jesteśmy zwróceni twarzą centralnie do łowiska – kątem oka lub bez zbytniego wysiłku możemy obserwować drgania szczytówki. Niektórzy wędkarze lokują wędki równolegle praktycznie do brzegu i siadają też skierowani bokiem do łowiska. Nie polecam osobiście takiego zachowania– gdyż pozbawiamy się możliwości dobrej obserwacji powierzchni łowiska. Spławy ryb w specyficznych miejscach, pęcherzyki powietrza, inni łowiący – to jest wielkie źródło informacji i powinniśmy z niego korzystać! Czasem same ryby dają nam sygnał gdzie żerują. Nie musi to być strefa dna! Karp żeruje w kilku miejscach – zarówno z dna jak i z toni czy powierzchni. Jeżeli ryby są przy powierzchni – oznacza to, że nasz zestaw musimy umieścić w płytkich miejscach – w zasięgu wzroku i zapachu krążących ryb! Dlatego ‘czytanie wody’ jest tak ważne.

 

Taki kąt ustawienia wędki wystarczy w zupełności do odpowiednich wskazań brań. Siedząc Twarzą do wody możemy obserwować powierzchnię łowiska - zerkając na szczytówkę.  Łowiąc dwiema wędkami montuję dzwonek na podpórce - wtedy silne szarpanie szczytówką informuje mnie o braniu.

Brania wskazane są przez mocne i rytmiczne ugięcia szczytówki. Istotną rzeczą jest, aby mieć odpowiednio ustawiony hamulec kołowrotka, wolny bieg nie jest wcale wymagany. Przedni hamulec musi być odpowiednio regulowany zaraz po zarzucie – tak aby pozwalał na wysuwanie się żyłki (nie za luźno!). Sprawi to, że oprócz ugięcia się szczytówki usłyszymy dźwięk wybieranej żyłki.

Jedną z najważniejszych zasad, o jakich musimy pamiętać łowiąc method feederem jest nie reagowanie na ugięcia zbyt wcześnie. Świetny angielski wędkarz Ivan Marks mówił: Siedź na swoich rękach! I są to złote słowa. Ryba zbliżając się do podajnika, dotykając go pyszczkiem spowoduje iż szczytówka zacznie się lekko uginać. To nie są brania. Może też zahaczyć lekko o żyłkę i widoczne to będzie jako mocniejsze, szybkie ugięcie szczytówki. To też nie jest właściwe branie. W momencie gdy ryba zassie przynętę i hak wbije się jej w dolną wargę, wtedy zrywa się ona do ucieczki (karp, lin, karaś, płoć) lub zaczyna szarpać łbem (leszcz) i wędka wygina się bardzo mocno lub rytmicznie. I jest to znak, że trzeba rozpocząć hol.

Używając tej metody nie zacinamy ryb! One robią to same, ponieważ krótki przypon i ciężar podajnika powodują samozacięcie. Nie oznacza to jednak, że nie musimy się spieszyć! Ryba może wykorzystać masę podajnika i wypiąć się – więc niezwłocznie należy unieść wędkę i rozpocząć holowanie. Dodatkowe zacinania kaleczą ryby i należy na to uważać! Wielokrotnie widziałem zdeformowane pyski ryb – jak również byłem świadkiem atomowych ‘zacięć’ niektórych wędkarzy – co bardziej pasowało zmaganiom z marlinami niż rybami słodkowodnymi... Dlatego starajmy się robić to delikatnie – zwykłe podniesienie wędki w zupełności wystarcza. Jeżeli ryba przypadkiem mocniej otrze się o żyłkę – co widoczne jest jako pojedyncze silne ugięcie się szczytówki – może okazać się, że podajnik został przesunięty. Należy wtedy zwinąć zestaw i zarzucić ponownie, bo szansa na branie jest o wiele mniejsza.

Teraz następna niezmiernie ważna rzecz – reżim ‘zarzutowy’. Nie możemy czekać zbyt długo na brania. Podajnik musi, co pewien czas byę wyciągany i umieszczany ponownie w wodzie. Od pory roku, jakości łowiska i ilości przebywających w nim ryb zależy jak często to robimy. Na łowiskach komercyjnych – nawet co kilka minut! Na ‘zwykłych’ wodach powinno to być 10-15 minut. We wrześniu można ten czas wydłużyć do 20 a zimą do 30 minut. Częste zarzuty upewniają nas, że wszystko jest w porządku z prezentacją przynęty (mogła spaść, podajnik źle ułożył się na dnie, zablokowały go rośliny itp.) oraz że stale dostarczamy kolejnej porcji zanęty. Opadający na dno zestaw zostawia za sobą smugę zanęty – świetnie wyczuwaną przez ryby. Plusk jest też pozytywną rzeczą – jako, że zwłaszcza większe ryby sprawdzają co jest jego źródłem – słusznie zakładając, że może być to pokarm.

Po pewnym czasie brania mogą ustać. Wtedy możemy wybrać inne miejsce i tam rozpocząć cały cykl od początku – ustawienia odległości i zamknięcia żyłki na klipie – i wykonaniu rzutów wprowadzających zanętę.

 

Klip, na którym zapina się żyłkę. Aby oznaczyć odległość, można użyć korektora (i pomalować nim żyłkę za klipem, na szpuli).

 

Najlepsi wędkarze w ten sposób są w stanie łowić w kilku miejscach podczas zawodów, skutecznie zwabiając ryby w różne punkty lub po prostu ich szukając. Dlatego nęcenie kulami jest często związane z łowieniem tylko w jednym miejscu! Doświadczony grunciarz korzystając tylko z wędki jest w stanie precyzyjnie nęcić wiele miejsc – dopasowując się do łowiska. Oczywiście mając talent i potrafiąc celnie strzelać z procy powinniśmy to wykorzystywać – jednak najlepsi wędkarze – wyczynowcy tego nie robią z jakiegoś powodu...

Siedzenie na fotelu i obserwowanie chmur, przysypianie i zostawianie podajnika na dłuższe okresy czasu w wodzie, jednym słowem podejście ‘nieaktywne’ - to częsta przyczyna małej ilości brań i niepowodzeń. Zazwyczaj obrywa się producentowi zanęty,  obwinia kłusowników i ‘mięsiarzy’ czy PZW za zbyt skromne zarybienia. Jednak przyczyną słabych wyników jest często samo podejście łowiącego!

Oczywiście taktyk i tricków jest całe mnóstwo i nie sposób ich tutaj wymienić. Z czasem będę zamieszczał coraz to nowsze ‘przepisy ‘ najlepszych wędkarzy brytyjskich (i nie tylko) jak i swoje – ponieważ można naprawdę łowić mając przepiękne wyniki, nie zdając się tylko na ‘los’ i ‘szczęście’. Skutecznym, myślącym wędkarzom szczęście sprzyja praktycznie zawsze!

Mam nadzieję, że jeżeli skorzystacie z moich rad Wasze wyniki się poprawią. Zachęcam do dyskusji na forum i dzieleniu się Waszymi spostrzeżeniami i doświadczeniami na temat łowienia Metodą.

 

Karp złowiony na Metodę na łowisku Bury Hill w Dorking.