Skip to main content

Klip na kołowrotku przy łowieniu feederem

  • Utworzono

Łowienie z klipem na kołowrotku, jest dla mnie nieodzowną rzeczą przy feederze. Czy to na rzekach, czy wodach stojących, używam go cały praktycznie czas, za wyjątkiem może łowienia leszczy lub specyficznych sytuacji.

Ogólnie zauważyłem, ze zdecydowana większość wędkarzy nie lubi używać klipu, często wręcz uważa go za wielkie zagrożenie, które może spowodować wciągnięcie wędki do wody.

Jednak w ciągu kilku lat złowiłem całkiem pokaźną ilość ryb, w tym większych, mając klip na kołowrotku. Ani razu nie zdarzyło mi się stracić wędki. Łowiłem w nocy, dzień, nawet takie ryby jak brzany  - i wszystko było w porządku...

 

IMG_0198

Łowienie z klipem daje mi dokładność zarzutów, nęcenia, co się przekłada nas liczbę brań..

Dzisiaj wróciłem z nocki na Tamizie, i pewne porównania dały mi wiele do myślenia i pewne wnioski się wykrystalizowały. Złowiłem o pięć leszczy więcej niż Kamil, do tego trzy piękne gruntowe płocie. Kamil miał dwie łopaty. Co istotne - złowił je na wędce którą ... klipował! Tak więc nasze wyniki były potwierdzeniem tego, że klip to więcej łowionych ryb.

Wiele razy miałem sytuację, gdzie łowiłem więcej niż znajomi na takich nocnych wyprawach. Wcale nie mam zamiaru tutaj pisać jaki to ze mnie łowca - raczej większość zawdzięczam nęceniu z klipem i łowieniu z nim później. Co jest ważne - nocą nie jest łatwo zarzucać w jedno miejsce. To nie dzień, trudno ocenić odległość. Klip i jakiś punkt na drugim brzegu sprawia, że umieszczamy koszyk w jakimś polu, jak dużym zależy od odległości. Wczoraj było to nawet z 5-8 metrów szerokości, na jednej odległości. Umieszczanie tam zestawu dawało zdecydowanie więcej brań. Trudno zarzucić tak samo za każdym razem bez klipu!

To co chciałem tutaj opisać, a może się to komuś przyda, to sposób w jaki zarzucam. Można wierzyć lub nie, ale zarzucałem wczoraj tak, że miałem 3-5 metry luzu. Siedząc blisko wędek mogłem reagować szybko, rzadko kiedy ryba może wybrać tyle żyłki aby nie zdążyć dobiec. Oczywiście - śpiąc w namiocie i polując na karpie ściągam żyłkę z klipu po zarzucie (wcześniej zaznaczam gdzie był zaczepiony).

Aby sobie wyobrazić jak zarzucać, trzeba zrozumieć, że zestaw zawsze dobrze jest tak posłać, aby po uderzeniu o wodę, nie lądował pionowo, ale zmierzał po łuku w naszą stronę. Oprócz tego, że podajnik lepiej się prezentuje i jest pewniej ułożony na dnie, to zawsze zyskujemy jakąś długość żyłki dzięki temu.

vgt

Na tym szkicu pokazane jest jak wygląda zarzut z klipem ze ściąganiem zestawu (linia zielona) oraz z poluzowaniem żyłki, gdzie zestaw idzie na dno pionowo (linia czerwona). Normalne łowienie feederem daje mi zapas około dwóch metrów w ten sposób!

Jeżeli chcemy dodać jeszcze większą ilość żyłki, to można robić tak. Wersja pierwsza - cofnąć się o krok lub dwa i zarzucić z tamtego miejsca. Ściągamy zestaw i mamy około 2 metrów luzu plus to co uzyskamy idąc do tyłu. Wersja druga -  w momencie kiedy wykonaliśmy zarzut  - cofnąć się o żądaną odległość, tak aby stanąć jak żyłka zatrzyma się na klipie. Ogólnie łatwiej używa się wersji drugiej. Trzeba pamiętać o powtarzalności naszych ruchów, aby zestaw zachowywał się za każdym razem tak samo.

Co istotne, jeżeli używamy zestawu z dłuższym przyponem, to wtedy dodatkowo opad po łuku naciąga go. Poprawia się wtedy skuteczność samozacięcia, i to bardzo wymiernie, lepiej też branie przekazywane jest na szczytówkę lub alarm,  dajemy rybie mniej czasu na pozbycie się haka z pyska.

Złowiłem tak wiele brzan, kleni , karpie, ostatnio nawet trafił się sum.  Żadna ryba nie zdążyła wybrać luzu żyłki, który uzyskałem rzucając w ten sposób.

To jest jedna z głównych rzeczy, którym, zawdzięczam wyniki. Czy to łowiąc feederami czy też kijami karpiowymi z alarmami.

Polecam spróbować tak łowić.