Skip to main content

Ta sama rzeka - różne wyniki, czyli odcinek odcinkowi nie równy...

  • Utworzono

W ostatni weekend wybraliśmy się w pięciu chłopa na rzekę Trent, aby zmierzyć się z tamtejszymi brzanami. Wybraliśmy do tego Collingham - tamtejszy klub sprzedaje pozwolenia dzienne, ma pod sobą kilka kilometrów rzeki, od ostatniego jazu w dół...

Po przyjeździe pokazałem chłopakom pierwszy kawałek, który wszystkim przypadł do gustu. Były to stanowiska od 105 do 109, później był dom i kawałek, gdzie nikt nie łowił. Jako, że nie było wędkarzy, dopiero z 200 metrów w górę rzeki, więc uznaliśmy to za idealną miejscówkę. Było skąd wabić ryby, tak przynajmniej zakładaliśmy.

Łowiliśmy od 14tej.  Dwie godziny później Maciek, który łowił na Trencie po raz pierwszy, miał mocne branie - po dość krótkiej walce na macie wylądowała piękna brzana - 81 cm i prawie 6 kilogramów wagi. O zmroku Kamil miał branie i kleń 55 cm stał się kolejną zdobyczą (wróciła do wody oczywiście). Zarówno Maciek jak i Kamil łowili na skrajnych stanowiskach. I to były ostatnie brania tej wyprawy! Do 11 rano w niedzielę nie mieliśmy już żadnego, pomimo, że stawaliśmy na rzęsach, zmienialiśmy przynęty, techniki, systemy nęcenia... Arktyczna zima i tyle.

 

A teraz ciekawostka. Hubert, który mieszka niedaleko, miał dojechać do nas. Niestety, nie mógł nas znaleźć, kontakt przez neta się nie udawał, gdyż nie mieliśmy zasięgu. Tak więc pojechał on prawie 3 km dalej. I co? Cztery brzany i dwa klenie :) Jego sąsiedzi mieli też ryby, ogólnie było sporo spławów tam...

I jak to wszystko wytłumaczyć? Gdyby nie on, przyjąłbym, że warunki tego dnia były kiepskie (niski poziom wody, czystość, bardzo wysokie ciśnienie) - bo nie rozpieszczały teoretycznie i powodowały całkowite wyłączenie się ryb.. Jednak na tamtym odcinku Trentu ryba 'szalała' - cztery brzany to naprawdę dobry wynik!

Tak więc dostaliśmy ciekawą dość lekcję - i na pewno ja sam nauczyłem się sporo. Przede wszystkim warto pytać wędkarzy jak im idzie, i szukać takiego miejsca, gdzie się coś dzieje. Obserwacja wody może też być pomocna, spławy dużych ryb pokazują, gdzie te się znajdują. Jakby nie było - nasz odcinek był bardzo kiepski, w nocy po prostu nie mieliśmy tam czego łowić, żaden z z nas nie miał brań, a każdy łowił inaczej!

Odcinek odcinkowi nie równy...