Spławik i Grunt - Forum

MEDIA i MULTIMEDIA => Filmy w sieci => Wątek zaczęty przez: grzesiek76 w 18.08.2015, 08:29

Tytuł: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 18.08.2015, 08:29
Sam nie wiem co o tym myśleć.
Nie powinno się oceniać większości poprzez zachowanie jednostek. Jednak Niemcy to raczej naród mocno trzymający się litery prawa. Więc gdzie ta pałka to ogłuszania ryb??
I czy tak bestialskie zachowanie w Niemczech w miejscu publicznym nie zasługuje na kolegium?
Delikatnie rzecz ujmując, dziwny ten kraj...
https://www.facebook.com/100009757653590/videos/147666095568645/
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Adrian w 18.08.2015, 08:42
Niestety wszędzie znajdą się takie osobniki, nie tylko u nas...
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 19.08.2015, 08:41
Z tego co kojarzę to w Niemczech jest zabroniona zasada C&R. Wg nich nie jest to etyczne aby męczyć rybę, jeśli idziesz na polowanie z wędką to jak złowisz musisz zabrać. Wyczytałem to niedawno... Może się mylę. Ale tak kojarzę.

Co do traktowania trofeum na filmie: debilizm.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 19.08.2015, 08:47
Natomiast co od przestrzegania prawa, to nie katowałbym się aż tak bardzo z tego powodu, że jesteśmy Polakami. Znam masę Niemców z którymi robiłem kiedyś interesy i są większymi oszustami od nas. Niestety Polak potrafi włażąc im w .... za dobre Euro prawie wszystko sprzedać. Jako naród nikt ich w Europie nie lubi, wykupują wszystko co się da za bezcen ( nieruchomości). Różne grupy społeczne czy to w Hiszpanii czy u Nas na ich widok maja alergię. Ze mną włącznie. Więc zanim moją ofertę otrzyma Niemiec to lustruję go bardzo mocno.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.08.2015, 08:54
Sorry, ale zabijanie wszystkiego, co się złapie, to jakaś kompletna bzdura. To nie może być prawda, bo właśnie skutki takiego podejścia obserwujemy na naszych wodach...
U mnie limit dzienny to dwa karpie. Bardzo często musiałbym się zwijać do domu po 10 minutach.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 19.08.2015, 08:55
Z tego co kojarzę to w Niemczech jest zabroniona zasada C&R. Wg nich nie jest to etyczne aby męczyć rybę, jeśli idziesz na polowanie z wędką to jak złowisz musisz zabrać. Wyczytałem to niedawno... Może się mylę. Ale tak kojarzę.

Co do traktowania trofeum na filmie: debilizm.

Grendziu, chyba jednak można. Przynajmniej w części wód. Wczoraj znalazłem filmik karpiarzy znad Łaby w okolicach chyba Hamburga. Z 2015r. Łowią i wypuszczają . I nęcą. Napisałem do nich, aby przybliżyli dokładnie realia C&R w germanii
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 19.08.2015, 09:51
@grzesiek76
Jak już Ci coś odpiszą to proszę daj znać w tym temacie.
 Ostatnio byłem w okolicach Dortmundu w odwiedziny u rodziny. Sam przed wyjazdem trochę poczytałem o zasadach wędkowania w Niemczech (informacje tylko z polskich stron) i trochę się przeraziłem. Z tego co wyczytałem wynikało, że wszystkie ryby trzeba zabierać, a w obowiązkowym ekwipunku niemieckiego wędkarza musi znaleźć się pałka do zabijania ryb. Faktycznie na miejscu w pierwszym sklepie wędkarskim znalazłem całą półkę z różnego rodzaju pałkami (było ich na prawdę dużo) - widok, którego nie widziałem jeszcze w naszych sklepach. Wędkowałem tam też na jakimś kompleksie prywatnych stawów i czułem się jak w jakiejś "zabijalni". Wędkowali tam i starzy wędkarze i młode chłopaki po około 16 lat. Każda ryba która lądowała na brzegu była od razu uśmiercana. Ani razu nie widziałem aby ktoś rybę wypuścił. Facet pilnujący obiektu, krzyczał tylko co jakiś czas do wędkarzy, którzy mieli na wędce mniejsze sztuki aby każdorazowo wyciągali rybę z wody przy użyciu podbieraka.
Chciałem porównać zachowanie wędkarzy na wodach ogólnodostępnych, niestety nad rzeką Ruhr i pobliskim jeziorze, nad którymi spacerowałem praktycznie codziennie nie widziałem ani jednego wędkarza!   
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 19.08.2015, 10:00
Moi koledzy z Nadrenii-Westfalii wolą łowić w Holandii (np z Aachen, Koeln lub Grevenbroch).
Już w okolicach Maastricht mają świetne jeziora, stawy i rzekę Maas.
Opłaty podobno bardzo małe a :fish: dużo. ;)
Popytam jak jest z tym C&R.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Druid w 19.08.2015, 10:59
Mam znajomego wędkarza który mieszka w Niemczech więc wiem że tam nikt nie zabrania wypuszczać ryb. Jedynie - trzeba wypuścić zaraz po złowieniu bo tam nie wolno używac siatek do przechowywania żywych ryb, jest taki zakaz. Więc - albo pałką w łeb i do torby-lodówki no albo fotka, buzi i na wolność
Popieram pomysł że nie powinno się wypuszczać ryb które były przechowywane w siatkach, sami zresztą widzicie jak często takie ryby są okaleczone, pozbawione łusek, śluzu. Zwłaszcza biała ryba - płoć, leszcz - po kilku godzinach w siatce raczej nie nadaje się do życia. Mam na myśli siatki których używa się najcześciej przez wędkarzy. Jak to bywa najczęściej widoczne nad wodą ? Ano - wędkarz złowi większą płotkę czy leszczyka i wrzuca do siatki w przekonaniu że może wiecej się złowi i zabierze na patelnię. Potem pod koniec sesji okazuje się że w siatce pływaja trzy płotki i jeden leszczyk więc nie warto brać - no i wypuszcza a skutek jest taki że leszczyk z czerwonym od otarć brzuchem wypływa po chwili brzuchem do góry a dwie płotki kręcą się w kółko pod powierzchnią. To bardzo częsty obrazek nad naszymi wodami - prawda ?
Co innego to właściwe przechowywanie np karpi w workach gdzie nie ma takich zagrożeń
Pomijam już kwestię stressu jaki mają ryby przechowywane w siatkach, uważam że nie powinno tak być i jestem zwolennikiem by był zakaz stosowania siatek ( no może za wyjątkiem zawodów )
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Dyzma w 19.08.2015, 11:47
Druid jednak się mylisz
Zasady połowu ryb w Niemczech
Polacy wędkujący sportowo w Niemczech powinni poznać najważniejsze przepisy związane z połowem ryb. Wszyscy łowiący muszą pamiętać, że nieprzestrzeganie prawa w tym zakresie grozi dużymi karami finansowymi, które w dodatku są bardzo rygorystycznie egzekwowane. Oto najważniejsze z nich:
Łowić można jedynie na obszarach, na które ma się wykupione zezwolenie posiadając jednocześnie ważną licencję turystyczną.
Pozyskiwać można jedynie ryby spełniające wymogi w zakresie wymiarów ochronnych oraz w okresach, kiedy nie przypada na dany gatunek sezonowy okres ochronny.
Łowić można jedynie do limitów dobowych wskazanych przez stowarzyszenie lub związek zarządzający wodami, na których chcemy łowić. O te informacje najlepiej pytać w sklepie, gdzie kupimy zezwolenie na połów.
Każda złowiona ryba spełniająca wymóg właściwego wymiaru powinna zostać zabita i zabrana z łowiska. Wszystkie gatunki, które nie mają okresów ochronnych i wymiarowych (np. okoń czy kleń) jeśli zostały złowione, także winny być zabite i zabrane z łowiska. Co więcej, jeśli złowiłeś niewymiarową rybkę, która jednocześnie uległa pokaleczeniu również należy ją zabić i zabrać ze sobą. Nieprzestrzeganie tego przepisu grozi odpowiedzialnością karną za dręczenie zwierząt. Na niektórych  łowiskach koła wędkarskie dopuszczają wypuszczanie złowionych okazów – informacje o tym zamieszczane są na wykupionych na dany obszar zezwoleniach.
Pod żadnym pozorem w Niemczech nie wolno łowić „na żywca”! Zakaz używania żywych rybek obowiązuje na całym terytorium państwa. Oczywiście można łowić na trupka, albo na sztuczne przynęty, jednakże nie wolno wykorzystywać białych robaków barwionych chemicznie.
Pamiętać także należy, że do połowu białej ryby nie wolno stosować zanęt – taka działalność traktowana jest jako zanieczyszczanie wody i podlega surowym karom.
Z ciekawostek można dodać, że żywym rybom nie można robić zdjęć – znane są przypadki, że zrobienie sobie fotografii z pięknym okazem karpia, który następnie został z powrotem wpuszczony do wody kosztowało wędkarza 750 euro (czyn podlegał karze na podstawie naruszenia przepisów ustawy Prawo Ochrony nad Zwierzętami za zadawanie rybom niepotrzebnych cierpień(!)).
http://www.rtw.org.pl/portal/wedkarstwo-w-niemczech-warunki-i-przepisy-krotki-przewodnik_artykul,53.html
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 19.08.2015, 11:57
No sam nie wiem...
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.08.2015, 12:02
Krótko mówiąc, w Niemczech nie da się być wędkarzem...
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.08.2015, 12:03
Ale zaraz, głupoty jakieś to są. Jeden z moich ulubionych kanałów na YT  Chłopak mieszka w Niemczech i tam łowi.
Zachęcam do obejrzenia jego innych produkcji, bo pięknie kręci.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Druid w 19.08.2015, 12:28
Druid jednak się mylisz
Zasady połowu ryb w Niemczech
Polacy wędkujący sportowo w Niemczech powinni poznać najważniejsze przepisy związane z połowem ryb. Wszyscy łowiący muszą pamiętać, że nieprzestrzeganie prawa w tym zakresie grozi dużymi karami finansowymi, które w dodatku są bardzo rygorystycznie egzekwowane. Oto najważniejsze z nich:
Łowić można jedynie na obszarach, na które ma się wykupione zezwolenie posiadając jednocześnie ważną licencję turystyczną.
Pozyskiwać można jedynie ryby spełniające wymogi w zakresie wymiarów ochronnych oraz w okresach, kiedy nie przypada na dany gatunek sezonowy okres ochronny.
Łowić można jedynie do limitów dobowych wskazanych przez stowarzyszenie lub związek zarządzający wodami, na których chcemy łowić. O te informacje najlepiej pytać w sklepie, gdzie kupimy zezwolenie na połów.
Każda złowiona ryba spełniająca wymóg właściwego wymiaru powinna zostać zabita i zabrana z łowiska. Wszystkie gatunki, które nie mają okresów ochronnych i wymiarowych (np. okoń czy kleń) jeśli zostały złowione, także winny być zabite i zabrane z łowiska. Co więcej, jeśli złowiłeś niewymiarową rybkę, która jednocześnie uległa pokaleczeniu również należy ją zabić i zabrać ze sobą. Nieprzestrzeganie tego przepisu grozi odpowiedzialnością karną za dręczenie zwierząt. Na niektórych  łowiskach koła wędkarskie dopuszczają wypuszczanie złowionych okazów – informacje o tym zamieszczane są na wykupionych na dany obszar zezwoleniach.
Pod żadnym pozorem w Niemczech nie wolno łowić „na żywca”! Zakaz używania żywych rybek obowiązuje na całym terytorium państwa. Oczywiście można łowić na trupka, albo na sztuczne przynęty, jednakże nie wolno wykorzystywać białych robaków barwionych chemicznie.
Pamiętać także należy, że do połowu białej ryby nie wolno stosować zanęt – taka działalność traktowana jest jako zanieczyszczanie wody i podlega surowym karom.
Z ciekawostek można dodać, że żywym rybom nie można robić zdjęć – znane są przypadki, że zrobienie sobie fotografii z pięknym okazem karpia, który następnie został z powrotem wpuszczony do wody kosztowało wędkarza 750 euro (czyn podlegał karze na podstawie naruszenia przepisów ustawy Prawo Ochrony nad Zwierzętami za zadawanie rybom niepotrzebnych cierpień(!)).
http://www.rtw.org.pl/portal/wedkarstwo-w-niemczech-warunki-i-przepisy-krotki-przewodnik_artykul,53.html
Łowiliśmy razem na Renie i nie tylko my wypuszczaliśmy złowione ryby, Niemcy tez wypuszczali. Owszem - złowiliśmy sandacza i jesiotra i kolega je natychmiast zabił bo chcieliśmy je zjeść. Może jest tak że nie w każdej wodzie obowiązują tak drastyczne przepisy jakie podajesz, tego nie wiem ale wypytam dokładnie tego kolegę.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 19.08.2015, 14:15
Ja również czytałem ten artykuł o zasadach wedkowania w Niemczech. Tutaj też taka nieścisłości bo jest napisane, że nie wolno zanęcać a w wędkarskim sklepie widziałem zanętę o której sklepikarz mówi, że robi ją sam specjalnie na rzekę Ruhr. Tak sobie myślę, że może każdy land ma swoje przepisy(?).
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 19.08.2015, 23:33
Ja nie łowiłem nigdy w Niemczech. Szerze mówiąc, nie wiem nawet jak tam jest z rybostanem.
To by były ciekawe informacje, bo skoro jednak tak dużo ryb się zabiera, to ciekawe jaki jest ogólny rybostan tych wód.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 19.08.2015, 23:43
Wstępna odpowiedź kolegi Polaka pracującego i mieszającego od wielu lat i wędkującego regularnie w Niemczech.

"Ok. Klar. Problem jest taki. Zależy to od akwenu. N. leszcza, płotki, okonie nie wolno wypuszczać gdyż jest to traktowane jako chwast okonie, plotki, wzdręgi należy zabić natychmiast i zutylizować. Nie wyrzucać do wody !! Natomiast jest generalna zasada aby ryby zabierać ze sobą. Tylko co zrobisz z 12-15 kg karpiem. Jak pytam o to w Fischeramcie to machają ręką gdyż sami je wypuszczają. Tak więc generalnie należy zabierać ze sobą ale problem jest tolerowany.
problem wypuszczania ryb jest nieformalnie tolerowany"
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 28.03.2017, 15:26
Odgrzeję starego kotleta :-).
Temat jak widzę nie został wyczerpany, chociaż jeden z kolegów dokładnie opisał przepisy ogólne.
Bardzo dziwi kolegów to, jak  jest możliwe, że ryby trzeba zabijać i zabierać, a one dalej są w akwenie? Odpowiem na to pytanie na końcu mojej wypowiedzi.

Przepisy mówią tak:
1. Ryba złowiona, spełniająca wymagania czyli nie znajduje się pod ochroną, nie jest w okresie ochronnym i posiadająca odpowiedni rozmiar, winna być zabita i zabrana z łowiska.
2. Ryba powinna być uśmiercona, natychmiast po złowieniu bez zbędnej zwłoki (filmowanie i robienie zdjęć przed uśmierceniem jest przedłużaniem cierpienia ryby).
3. Nie wolno przechowywać ryb przed ich uśmierceniem.
4. W niemczech nie ma czegoś takiego jak "sport wędkarski", jest natomiast amatorski połów ryb, zaliczany do rybołówstwa - to chyba tak jak w Polsce, wg Ustawy o rybołówstwie śródlądowym.
5. Zadawanie niepotrzebnych cierpień zwierzętom jest surowo zakazane i także karane.

Nasze hobby, czyli sport wędkarski, właśnie polega na zadawaniu zbędnych cierpień rybom. To nie jest zabawa z pieskiem czy kotkiem, ryby walczą o życie, a ich stres sięga zenitu. Tak jest to również widziane przez niemieckie prawo. Jednocześnie człowiek jest drapieżnikiem i w ten sposób, czyli zadając ból i zabijając, rozładowuje napięcie typowe dla drapieżników i związane z potrzebą polowania.

Co jest gorsze i czy jest w ogóle gorsze?

Obrońcy praw zwierząt, spaliliby jednych i drugich na stosie. Biorąc pod uwagę nowy etos człowieka, to wędkarstwo jest całkowicie nieetyczne, więc w tym kierunku nie można dyskusji rozwijać. Tylko jabyśmy chodzili na polowanie z aparatem, to możemy powiedzieć sobie że jesteśmy etyczni, no ale co by to było za wędkarstwo?

Jak to, za tem jest, że w G.B. nie zabijają ryb i ryby są, w Niemczech zabijają ryby i ryby są, a w Polsce połowa zabija, druga nie, a ryb nie ma?

Odpowiedź jest prosta i skomplikowana za razem. W G.B. jesteś bardziej klientem, w Niemczech gospodarzem, a w Polsce, to totalna dzicz.
1. W G.B. oraz w Niemczech ludzie z reguły przestrzegają prawa, kłusownictwo i wykroczenia są rzadkie, a w Polsce z reguły się prawa nie przestrzega tzn.:
a) kłusownictwo kwitnie w najlepsze, w wielu miejscach polski jest wręcz czyms normalnym
b) bardzo kiepskie zarządzanie wodą PZW, kolesiostwo i sztama z rybakami, którzy oszukują ile wlezie. W Niemczech, to co w protokołach sprawozdawczych, to pokrywa się i z fakturami i prawdą.
c) "stara wiara", która jest w stanie zrozumieć tylko jedno, że jak staw zarybili, to trzeba dla siebie jak najwięcej ryby natłuc, bo inni wyżrą wszystko, bo "karta musi się zwrócić i jeszcze zarobić"
d) brak poczucia odpowiedzialności itp. itd. literek alfabetu by brakło, żeby wymianiać, ale musiałem wspomniec o problemie w Polsce, bo strasznie mi on na sercu leży. 

Miałem powiedzieć natomiast dlaczego ryba w Niemczech jest.
1. W Niemczech, wędkarze i rybacy przestrzegają prawa, regulaminów w dzidzinie limitów (nie wszyscy)
2. W Niemczech nie ma tak udostępnionych wód jak w PZW. W większości landów woda jest dzierżawiona bezpośrednio przez jakieś kluby wędkarskie lub rybaków i dany klub może sprzedawać licencje dla gości bądź tylko dla swoich członków. To oznacza, że wędkarze mają znacznie mniejszy dostęp do wody niż w Polsce. Oczywiście można wydać majątek i kupić więcej licencji, i wtedy mieć dostęp do ogromnej powierzchni wód, ale czy tak na prawdę wykorzysta się wszystkie możliwości łowisk? Ja za wszystkie moje licencje + opłaty klubowe, płacę w tym roku 62 Euro i mam więcej dostępnej wody o lepszej jakości (rybności) niż miałem w Polsce, chociaż mój klub nie ma własnej wody (sic!)
3. Wędkarze zrzeszeni w klubach, na prawdę czują sie gospodarzami wód. Łowiska są zarybione, z reguły czyste i zadbane.
4. W wielu miejscach brzegi są niedostepne ze względu na prawo własności i wbrew pozorom, to bardzo dużo daje
5. W wielu miejscach brzegi należą do rezerwatów i wędkarstwo jest w tych miejscach zabronione. Na wielu jeziorach i stawach jest zabroniony połów z łodzi.
6. Ulubionym przepisem łamanym przez wędkarzy jest zakaz C&R :) co pozytywnie wpływa na rybność, ale niestety tylko do gatunków niechcianych np: płocie, wzdręgi, leszcze, karasie - po prostu Niemcy ich nie lubią ze względu na dużą ilość ości.
7. Niemcy nie łowią na zapas.

No i też można wymieniać wiele kolejnych czynników wpływających na rybność wód. Jednak z całą pewnością można powiedzieć, że C&R ma znikomy wpływ na rybność niemieckich wód i nie jest jedynym lekarstwem na to żeby wody były rybne. Największy wpływ ma ostrożna, a nie rabunkowa gospodarka rybacka i ograniczony dostęp do części brzegów.


Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 28.03.2017, 16:31
Właśnie jestem w Niemczech.
Myślałem z miesiąc czy tu łowić czy nie.
Decyzja: NIE.
Za drogo, po za tym ja ryby wypuszczam (95%) a tu jeszcze bym zapłacił za to karę.  Danke sehr ;)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: basp28 w 28.03.2017, 16:39
Ja dodałbym jeszcze jeden czynnik, który ja zauważyłem - wędkuje niewiele osób (przynajmniej w Saarlandzie gdzie byłem), a wędkarze wolą komercje.
Wędkarstwo jest tam sposobem na relaks, spędzanie wolnego czasu - niekoniecznie trzeba coś złowić. Wielką popularnością cieszyły się komercje - nie ze względu na ryby tylko otoczkę tzn wurszt, bir, plac zabaw dla dzieci, wygodny parking, bliskość wody. wyglądało to mniej więcej tak:
7,00 wjeżdżamy na komercje, miejsce, opłaty, rozwinięcie sprzętu itd. - 8,00 start łowienia 9,00 - połowa wędkujących idzie do baru na piwo :).
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: dadi w 28.03.2017, 16:46
Moi koledzy z Nadrenii-Westfalii wolą łowić w Holandii (np z Aachen, Koeln lub Grevenbroch).
Już w okolicach Maastricht mają świetne jeziora, stawy i rzekę Maas.
Opłaty podobno bardzo małe a :fish: dużo. ;)
Popytam jak jest z tym C&R.

Dokładnie robię tak samo,mieszkam w Niemczech wędkuje w Holandii i z tego co widziałem dużo Niemców również tam jeździ,a i opłata roczna to zaledwie 48 E,a w Niemczech to już inna bajka egzaminy,szkolenia i koszty dużo wyższe.
Ostatnio podczas spaceru spotkałem dwóch dziadków,jeden łowił na trzy wędki drugi na dwie (takie stare teleskopówy),zapytałem czy coś złowili,jeden odpowiedział że szczupaka,więc ja mu mówię że w niedziele też byłem na rybach i złapałem kilka leszczów,a on pyta czy zrobiłem kotlety z nich? hehe odpowiedziałem ,że wypuściłem a on taki zdziwiony ;D
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 28.03.2017, 16:48
A u mnie w Hamburgu nie moge znaleźć komercji z karpiami, tylko wszystko pstrągi i pstrągi >:(.
Tak a propos cen, to u mnie 30% wód Hamburga masz za 5 euro na rok. To chyba nie drogo. Ja wiekszość zdecydowaną ryb wypuszczam i jeszczem kary nie dostał. Ot łowie tam gdzie nikogo nie ma :-) lub jest daleko ;-)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 28.03.2017, 16:50
Dadi - no ja raz zjebke dostałem, że śmieci do wody wrzucam, a ja mu odpowiedziałem, że te leszcze muszą dzieci robić, żeby jego węgorze miały co jeść - to się uśmiał i więcej nie płakał. A tak w ogóle to na szczupaka jest teraz okres ochronny w Niemczech.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: dadi w 28.03.2017, 17:02
Dadi - no ja raz zjebke dostałem, że śmieci do wody wrzucam, a ja mu odpowiedziałem, że te leszcze muszą dzieci robić, żeby jego węgorze miały co jeść - to się uśmiał i więcej nie płakał. A tak w ogóle to na szczupaka jest teraz okres ochronny w Niemczech.

Hehe dobre,właśnie miałem sprawdzić kiedy szczupak ma okres ochronny w Niemczech,a co do dziadków to łowili na martwą rybkę (jeden na trzy wędki),może polowali na okonia?
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: SNAJPEROO7 w 28.03.2017, 19:49
Mieszkam w Niemczech od paru lat, najczęściej wędkuję metodą feederową ale także i spininguję. Praktycznie wszystkie ryby wracają do wody i jeszcze mi się nie zdarzyło aby ktoś mi zwrócił uwagę z tego powodu. Używam też zanęt których rzekomo nie wolno używać (może w innych landach tak jest), w sklepach aż się półki uginają od ich ciężaru,  gdy spytałem sprzedawcę jak to tak na prawdę wygląda z tym nęceniem uśmiechnął się tylko pytając z kąt  mam takie informacje, i że taki zakaz odnosi się w większości do komercji.Odnośnie przechowywania ryb kiedyś coś mi się obiło o uszy że można ale pod warunkiem że obręcz siatki ma 50cm długość 3,5m minimum i musi być gumowana ale głowy nie dam bo nie wiem czy to się tyczyło komercji czy naturalnych łowisk, poniewarz wszedłem do sklepu w trakcie konwersacji
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: kALesiak w 28.03.2017, 20:11
Mieszkam w Niemczech od paru lat, najczęściej wędkuję metodą feederową ale także i spininguję. Praktycznie wszystkie ryby wracają do wody i jeszcze mi się nie zdarzyło aby ktoś mi zwrócił uwagę z tego powodu. Używam też zanęt których rzekomo nie wolno używać (może w innych landach tak jest), w sklepach aż się półki uginają od ich ciężaru,  gdy spytałem sprzedawcę jak to tak na prawdę wygląda z tym nęceniem uśmiechnął się tylko pytając z kąt  mam takie informacje, i że taki zakaz odnosi się w większości do komercji.Odnośnie przechowywania ryb kiedyś coś mi się obiło o uszy że można ale pod warunkiem że obręcz siatki ma 50cm długość 3,5m minimum i musi być gumowana ale głowy nie dam bo nie wiem czy to się tyczyło komercji czy naturalnych łowisk, poniewarz wszedłem do sklepu w trakcie konwersacji

A czy w ogóle możesz wypuszczać ryby? W landach przygranicznych Polsce, w wielu przypadkach ryba idzie do dołu albo na mączkę. Nie wiem, jak w innych, ale do tej pory mam w głowie przykład gościa, który wypuścił karpia dwucyfrówkę i zarobił mandat trzycyfrowy.  :-\
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 28.03.2017, 22:24
Skoro łowisz na feeder to używasz różnych koszyczków-karmików, więc możesz używać tej niewielkiej ilości zanęty. Natomiast nie możesz używać kul zanętowych podczas łapania na spławik ale... No właśnie, tak jest w Hamburgu. Gdy łowię na Dolnej Saksonii, to kontrolerzy zwracają uwagę, czu stosuję zanętę tylko do koszyczka, natomiast podczas zawodów wędkarskich w porcie jachtowym chłopaki walili zanętę wiadrami i łowili na tyczki. Tak więc musiałbym się wczytać w przepisy, ale pewnie zależy to od landu. Natomiast uśmiercanie ryb, to przepisy Federalne i nie ma znaczenia czy pan Helmut z prywatnego łowiska pozwala na C&R niezależnie od landu. Całe szczęście ja z tym nie miałem problemu. A propos filmów - jest wiele filmów niemieckich wędkarzy, którzy nie pokazują jak wypuszczają ryby, a kamerę trzyma zawsze inna osoba, nie pokazują też jak robią zdjęcia - to zawsze zabezpiecza przed ewentualnymi problemami. Ale przyznam osobiście, że nie słyszałem, aby kogoś szarpali za film na YT.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: SNAJPEROO7 w 30.03.2017, 20:20
No właśnie nie wszędzie jest tak samo, łowiąc na starorzeczu Renu używam feedera bądż odległościówki walę kule zanętowe za pomocą procy. Będąc  niejednokrotnie kontrolowany nad wodą nigdy sie nie spotkałem choćby z upomnieniem w tej kwestji. Co do wypuszczania ryb ja wypuszczam tak jak i wielu których znam bądz widzę nad wodą , plagą są wędkarze za wschodniej granicy gorsi niż kormorany bo niczemu nie odpuszczą. Wiele też zależy od osób kontrolujących, bo spotkałem się z przypadkiem (mowa tu o mojej osobie )że spiningując sobie w ciszy i spokoju z dala od wszystkich udało mi się zapiąć pięknego sandacza ile miał dokładnie nie pamiętam i nie będę teraz wymyślał co to był za potwór. Po odchaczeniu rybka wróciła do wody i w tym momncie usłyszałem głos zza pleców prosząc o dokumenty. Jakie było moje zdziwienie można sobie wyobrazić i pierwsza myśl kużwa będzie mandat. A tu nic sprawdzono mi papiery spytali czy mam jakieś ryby i tyle ani słowa o mandacie. Odchodząc na pożegnanie jeden z nich z uśmiechem na twarzy tylko powiedział że jemu też się wydawało że ten sandacz był niewymiarowy. Sądze że też był wędkarzem, czy wypuszczał ryby? myśle że tak.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 01.04.2017, 00:05
No, to prawda. Ostatnio przeglądałem blok sklepu Angel Joe no i okazuje się, że tam promują złów i wypuść. Myślę, że zachowania koleżeństwa zza wschodniej granicy (w typie kormoranów) wbrew pozorom pomagają w promowaniu nie tyle "złów i wypuść" - której jestem przeciwny jako takiej, ale rozsądnych zachowań. Ja chcę łowić ryby tak często ile się da, ale ze mną do domu idzie tylko kilka, kilkanaście (w zeszłym roku, tylko 4)  rybek w roku. KILKA - nie więcej niż 10-15 a i to głównie leszczy - co najmniej połowa, na frykadelki dla dzieci. Całe szczęście, moich ulubionych leszczy mam zatrzęsienie,  no chyba, że wschodnia brać się weźmie "do roboty" i "wsjo do wora". Najbardziej wku..wiają mnie sytuacje, gdy łapię małego sandacza, biorę się za wypuszczanie, a tu zza placów jakiś wschodnio-akcentowiec prosi: "gibt, bitte, mir" - no kuźwa - niewymiarowa rybeczka. Ręce opadają.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.04.2017, 00:55
Ciekawe rzeczy piszesz Miszmasz, co kraj to obyczaj :)

Co do tego męczenia ryb to się nie zgodzę z niemiecką myślą ekologiczną. Ryba to nie ssak. Czy wolno zabić muchę lub komara w Niemczech? A pszczołę? A co z rakiem? Czują ból?  :)

Ryby nie czują bólu tak jak ludzie czy ssaki. Jeżeli ktoś uważa, że łowi się tylko po to aby zabić i zjeść, to trochę się wszystko robi niedorzeczne. Bo krowy się męczy aby dawały mleko, owce też, bo je strzyże i jest im zimno, wiele psów i kotów też łatwego życia nie ma, podobnie jak gady w terrariach. Nie przesadzałbym tutaj - bo sadystą można nazwać praktycznie większość ludzi.

Według mnie przepisy w Niemczech są takie a nie inne z powodu Zielonych, którzy stale wchodzą w koalicje i mają przedstawicieli w rządzie. Na szczęście w UK jest to margines, i mam nadzieję, że nigdy nie zdobęda więcej niż 1% głosów, są to lewackie oszołomy, którzy puściliby kraj z torbami gdyby dać im rządzić. W Londynie protestowali przeciwko wędkarzom, żądali zakazania połowów wędką, nawiedzeńcy :facepalm:
Niemiec to Niemiec, przestrzeganie prawa ma wpisane jakby w naturę - ale jak widać tego nie do końca przestrzega. Świadczy to o normalności :)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 01.04.2017, 18:49
Wróciłem w końcu z tego NRD.
Połaziłem nad wodami (Elstera, Luppe, Saale, Elba, kilkanaście stawów i jeziorka), nie łowiłem. Spotkałem z 5 wędkarzy.
Rybę przy mnie złowił jeden w Luppe, jakiś chyba klenik z 35 cm (za duża odległość żebym rozpoznał na 100%).
Myślę, że z feederkiem + dobre nęcenie + pellety 8 mm na włosie - nałowiło by się tam w rzece ryb a ryb.
Wody fajne ale przepisy do d... .
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: hanibal w 01.04.2017, 19:16
W tamtym sezonie spędziłem nad Dove Elbe kilkadziesiąt zasiadek i nigdy nie miałem kontroli. Trafił się wędkarz, który pytał do jakiej ferajny należę itd. Złowiłem setki leszczy i wszystkie żyją dalej chyba, że tak jak kolega pisał, sąsiedzi ze wschodu część zjedli ;). Często inni wędkarze widzieli jak wypuszczam złowione ryby, ale nigdy nie usłyszałem jak ktoś mówi, że to zakazane czy coś w tym stylu. Wcześniej jeszcze jak spinningowałem, to spotykałem więcej wędkarzy i większość z nich wypuszczała ryby, a jednego poznałem dosyć dobrze i nigdy nie powiedział o jakichś problemach w związku z tym. Co do samych ryb to rzeczywiście jest ich masa, jednak połowić ładne łopaty i płocie 30+ to już trzeba pokombinować. Mi zajęło kilka zasiadek zanim doszedłem do tego jaka zanęta, co na haczyk i jakie zestawy. Jeśli chodzi o niemców to praktycznie nie widziałem, żeby ktoś łowił białoryb. Na nockach wszyscy nastawiali się na sandacza i węgorza. A jak któryś się pytał co łowie i ja odp że leszcz i płoć to wykręcali twarz i mówili tfu tfu ;D
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.04.2017, 07:12
Co do samych ryb to rzeczywiście jest ich masa, jednak połowić ładne łopaty i płocie 30+ to już trzeba pokombinować. Mi zajęło kilka zasiadek zanim doszedłem do tego jaka zanęta, co na haczyk i jakie zestawy. Jeśli chodzi o niemców to praktycznie nie widziałem, żeby ktoś łowił białoryb. Na nockach wszyscy nastawiali się na sandacza i węgorza. A jak któryś się pytał co łowie i ja odp że leszcz i płoć to wykręcali twarz i mówili tfu tfu ;D

Jak we Francji :) Kleń i brzana? Bueeeeee...

Mnie ciekawi jak NIemcy rozwiązali problem zawodów wędkarskich. Przepisy FIPSEDu nakazują robić wszelkie zawody na żywej rybie, jest to więc w całkowitej sprzeczności z wizją niemiecką. Wyobrażacie sobie zawody na 50 chłopa, gdzie każdy ma po kilka do kilkudziesięciu kilogramów ryb? Każde walić pałką w łeb? :)

Te przepisy są skrajnie idiotyczne. Całe szczęście, że to tylko jeden taki kraj. Mam nadzieję że nie będziemy nigdy musieli walczyć o swoje prawa z takimi oszołomami jak Zieloni w Niemczech :D
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: hanibal w 02.04.2017, 11:53
W tym sęk, że oni z przepisami nie walczą. Kurs na kartę wędkarską trwa kilka weekendów po kilka godzin (już nie pamiętam ile dokładnie). Uczą wszystkiego od podstaw do konkretnych technik i metod. Przynoszą sprzęt ze sobą omawiają praktycznie wszystko np różnice plecionka a żyłka. O samych przepisach mówią, że tak a ma być, a nie że jakiś przepis to głupota. Pamiętam jak koleś się spytał: dlaczego nie można trzymać ryb w siatce? "Wykładowaca" zapytał się go czy chciałby być przetrzymywany w siatce kilka godzin przed zabiciem. Wszyscy zgodnie przytaknęli słuszność tego przepisu ;D Oni mają inną mentalność, inaczej podchodzą do różnych spraw. U nas gdyby ktoś tłuk sandacza pałką po karku, to oburzenie innych wędkarzy czy przechodniów sięgało by zenitu. Tam ewentualnie mogą powiedzieć, że ładna ryba albo spytać na co złapana. Mimo takich dla nas idiotycznych przepisów ryby jest od zaje... Aczkolwiek ostatnio słyszałem narzekania o zmniejszeniu się populacji sandacza, bo Pan twierdził, że kiedyś na trupka złowienie 10 w nocy nie było problemem, a teraz "zdarzają" się nocki z 1 albo 2 sandaczami.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.04.2017, 08:40
Równie dobrze można zapytać wykładowcę czy lubi mleko, i czy chciałby być dojony codziennie, nosząc 'jajca' o wadze 5 kilogramów ;D Albo czy chciałby być dzieckiem ze sztucznego zapłodnienia, które się tuczy po to, aby po 9 miesiącach dać mu w łeb i przerobić na kiełbasy i szynki. Takie podejście jest nierozsądne. Pytanie po co ryba komu? Można pokusić się o wiele pytań, czy 'chciałbyś czegoś' ;) Jeżeli zabierasz ryby do domu aby zjeść, zabicie jej rano w upalny dzień, spowoduje, że się mięso może popsuć do wieczora.
Jednym słowem Niemcy nie zakładają, że można łowić ryby sportowo i wypuszczać, łowić tylko można aby je zjeść i zabrać. Szukają na siłę powodu. Może więc z myśliwymi zrobią to samo? Niech myśliwy musi zjeść to co upoluje.

To co opisałeś, to typowy przykład gdzie ktoś będzie tłumaczył coś na siłę, byle obronić durny przepis. Ja bym jasno rozdzielił dwie rzeczy. Albo łowisz aby pozyskać mięso, więc nie ma się co silić jakimi technikami łowisz, na rybnej wodzie i tak złowisz coś. Po co okazy, skoro są niesmaczne, lepiej łowić coś co ma 1-2 kilogramy. Po co ostre przepisy odnośnie zestawów? Ważne aby rybę złowić, trzy lub pięc haków w zestawie jak najbardziej się nada, szybciej się coś złowi.  Nieprawdaż? :D  Jeżeli zaś łowisz i starasz się być jak najbardziej skutecznym, to już jesteś sadystą, bo chcesz kaleczyć i zabijać w najbardziej skuteczny sposób.

Niemcy - daj im przepisy a będą robić swoje. Juz raz się popisali, wypełniając ślepo rozkazy fuhrera i jego świty. Żaden inny kraj nie osiągnąłby takiej skuteczności w masowym zabijaniu ludzi i przerabianiu ich na surowce (jakich brakowało III Rzeszy). Firmy produkujące kotły grzewcze opracowały specjalne piece do palenia zwłok, wykorzystywano skórę, włosy, pozyskiwano tłuszcz.
Ten naród mnie przeraża :D
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 03.04.2017, 09:04
@Luk - cytuję ; " To co opisałeś, to typowy przykład gdzie ktoś będzie tłumaczył coś na siłę, byle obronić durny przepis. Ja bym jasno rozdzielił dwie rzeczy. Albo łowisz aby pozyskać mięso, więc nie ma się co silić jakimi technikami łowisz, na rybnej wodzie i tak złowisz coś. Po co okazy, skoro są niesmaczne, lepiej łowić coś co ma 1-2 kilogramy. Nieprawdaż? :D  Jeżeli zaś łowisz i starasz się być jak najbardziej skutecznym, to już jesteś sadystą, bo chcesz kaleczyć i zabijać w najbardziej skuteczny sposób. "


Jeśli chodzi o wagę ryby do konsumpcji to, np.  karp ma najbardziej wartościowe mięso w przedziale min. 2,5kg - 4,5 kg. Świadczą o tym przepisy kulinarne z najstarszych polskich / i nie tylko / książek kucharskich. To tylko na potrzeby obniżenia kosztów produkcji wmówiono nam,  konsumentom, że najlepszy jest w przedziale ok. kilograma. Niestety mnóstwo takich marketingowych bajeczek funkcjonuje w naszej rzeczywistości.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 03.04.2017, 09:15
Ja nie widzę w ogóle sensu wędkowania na rybnej wodzie, gdzie wszystko muszę zabić. Nawet sprzętu nie zdążyłbym dobrze rozłożyć, a już limit wyrobiony.

Widzę też różne sprzecznosci w tych opowiesciach. Ten Niemiec twierdzi, że kiedyś łowił przez noc 10 sandaczy. Jaki jest u nich limit dzienny? Bo albo zabijał i łamał prawo, albo wypuszczał i łamał prawo.

Kiedyś bylo, teraz nie ma - skutki brania ponad możliwości łowiska. Inaczej się nie da, jesli chcesz wedkowac, a musisz zabijać. Glupota.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.04.2017, 09:25
Jeśli chodzi o wagę ryby do konsumpcji to, np.  karp ma najbardziej wartościowe mięso w przedziale min. 2,5kg - 4,5 kg. Świadczą o tym przepisy kulinarne z najstarszych polskich / i nie tylko / książek kucharskich. To tylko na potrzeby obniżenia kosztów produkcji wmówiono nam,  konsumentom, że najlepszy jest w przedziale ok. kilograma. Niestety mnóstwo takich marketingowych bajeczek funkcjonuje w naszej rzeczywistości.

Jurek, waga tutaj nie jest ważna. Bardziej chodzi o to, że wędkarz chce łowić ryby duże, których raczej jeść nie chce. Jeżeli miałby łowić aby  jeść, wtedy nastawiac się trzeba na sztuki młode, dużo mniejsze. W ten sposób wypacza się w ogóle wędkarstwo, robi się z tego rybactwo z użyciem wędki.

Czemu tak jest? Bo jakiś Helmut czy inna Hermenegilda z Zielonych, postanowiła odpowiednio dopasować przepisy aby były 'humanitarne'. 70 lat temu Niemcy zabijali ludzi bez mrugnięcia okiem, teraz więc jest przegięcie w drugą stronę :)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: hanibal w 03.04.2017, 09:30
Dobre porównanie Luk, ale ja ich nie bronie tylko opisałem jak to tam wygląda. Na moje to było po prostu " wół pierdzi obora słucha". Troche się zapędziłeś z tym Hitlerem. Poznałem wielu niemców i nie lubie takich porównań. Po co mieszać do wędkarstwa takie sprawy. Mimo tak durnych przepisów ryby jest pełno. A oni nie egzekwują tego na każdym kroku, bo też mają zdrowy rozsądek. Ja sam jestem za C&R i mi się to nie podoba, ale suma sumarum nie nugeje tego widząc w jakim stanie są wody. W Polsce mamy przepisy sprzyjające rybom jak najbardziej i co? Jak one pomogły rybom? Wina PZW i rybaków. Czy aby napewno?
W Polsce łowie a raczej łowiłem na mazuemrskich jeziorach. Zapraszam 1 maja na jezioro wiartel. Nikt nie ma pałki i nie tłucze ryby w kark, ale ile niewymiarowych szczupaków jest zabrana. Byłem świadkiem gdzie "panowie" na łódce złowili i zabrali z 15 niewymiarowych szczupaków. Przez 5 lat pod rząd tylko raz była kontrol i z około 30 na wodzie zostały może 3- 4 łódki. Niemiec zabije i weźmie tylko tyle ile może a na to żeby się nie psuły są przygotowani np lodówki przenośne z wkładami. Ja za nimi murem nie staje. Wyjaśniam tylko ich mentalność i stosowanie się do przepisów, ale nie ślepo i nie do wszystkich, bo jak wcześniej pisałem, kto chce to wypuszczs i traktuje wędkarstwo typowo sportowo.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.04.2017, 09:45
Hanibal, nie mam do Ciebie żadnych pretensji... :) A co do Adolfa to mam kontakt z Niemcami i dziwna jest to sprawa. Oni mają straszny uraz  do tego co się wydarzyło wtedy, mają wielkiego moralnego kaca, dlatego pojawiają się takie skrajności jak Zieloni. Niemcy nie wypowiedzą nikomu wojny, nie ma już takiej władzy kanclerz, zabezpieczyli się podwójnie. Myślę, że dlatego też tak mocne są działania w sprawie obrony zwierząt. Tutaj właśnie przepisy stworzył ktoś, kto wędkarstwa nie zna i nie rozumie! Robi się coś aby zabezpieczać życie i prawa zwierząt teoretycznie. Kto jednak będzie dbał o rzeki, kanały i jeziora jak zabraknie wędkarzy? Pojawiły się skrajności, teraz są skrajności w drugą stronę.

Jaki jest  efekt tego działania? Gdyby nie imigranci, mało kto by łowił w Niemczech. Nie maja juz sportu jako takiego praktycznie, jest to zapaść. Gdyby nie występ Niemców na ostatnich mistrzostwach w feederze, uwierzyłbym, że tam już nie będzie dobrych zawodników. Ale czy widać tam aby ktoś przejmował pałeczkę? U nas to się dzieje! Jest młodzież, prężnie działająca. Nie wiem jak się mają sklepy wędkarskie w Niemczech, ale dla mnie jest to coraz gorszy biznes, coś, w co nie warto tam inwestować. Widać to zresztą po niemieckich markach. Oni powinni być przodownikami jeżeli chodzi o kołowrotki, kije, żyłki i tego typu rzeczy, przynajmniej ostro rywalizować. Niestety, firma nie mając wsparcia na rodzimym rynku zalicza upadek. Dlatego rządzą Angole, mocni są Włosi, są Francuzi, Holendrzy, Czesi, Polacy. A u Niemców wędkarstwo gaśnie. Bo mało kto teraz będzie chciał się uczyć jak zabijać rybę i mieć wkładane do głowy, że trzeba tak robić, bo wypuszczanie to sadyzm.

Nie czarujmy się, o to chodziło Zielonym, oni świecą triumfy. Dlatego trzeba uważać, aby nie dać sobie nigdy wejść na głowę, trzeba walczyć o swoje :)

Oczywiście nie zamierzam gloryfikować 'polskiej' myśli naukowej i zaradności zwykłego wędkarza, co zapełnia zamrażarkę wszystkim, co mu wpadnie w ręce.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: hanibal w 03.04.2017, 09:56
Opisze sprawę sklepów i wędkarzy wieczorem. Trochę się mylisz co do tej kwesti. Chyba nawet bardzo ;)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 03.04.2017, 09:57
Jeśli chodzi o wagę ryby do konsumpcji to, np.  karp ma najbardziej wartościowe mięso w przedziale min. 2,5kg - 4,5 kg. Świadczą o tym przepisy kulinarne z najstarszych polskich / i nie tylko / książek kucharskich. To tylko na potrzeby obniżenia kosztów produkcji wmówiono nam,  konsumentom, że najlepszy jest w przedziale ok. kilograma. Niestety mnóstwo takich marketingowych bajeczek funkcjonuje w naszej rzeczywistości.

Jurek, waga tutaj nie jest ważna. Bardziej chodzi o to, że wędkarz chce łowić ryby duże, których raczej jeść nie chce. Jeżeli miałby łowić aby  jeść, wtedy nastawiac się trzeba na sztuki młode, dużo mniejsze. W ten sposób wypacza się w ogóle wędkarstwo, robi się z tego rybactwo z użyciem wędki.

Czemu tak jest? Bo jakiś Helmut czy inna Hermenegilda z Zielonych, postanowiła odpowiednio dopasować przepisy aby były 'humanitarne'. 70 lat temu Niemcy zabijali ludzi bez mrugnięcia okiem, teraz więc jest przegięcie w drugą stronę :)

Szkoda, że tak wyszło jakby mój komentarz był polemiką z Tobą. Ależ absolutnie nie ! Widocznie za mało zaznaczyłem takie " mimo chodem " znaczenie mojego wtrętu. :-[
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 03.04.2017, 10:00
Jeśli chodzi o wagę ryby do konsumpcji to, np.  karp ma najbardziej wartościowe mięso w przedziale min. 2,5kg - 4,5 kg. Świadczą o tym przepisy kulinarne z najstarszych polskich / i nie tylko / książek kucharskich. To tylko na potrzeby obniżenia kosztów produkcji wmówiono nam,  konsumentom, że najlepszy jest w przedziale ok. kilograma. Niestety mnóstwo takich marketingowych bajeczek funkcjonuje w naszej rzeczywistości.

Jurek, waga tutaj nie jest ważna. Bardziej chodzi o to, że wędkarz chce łowić ryby duże, których raczej jeść nie chce. Jeżeli miałby łowić aby  jeść, wtedy nastawiac się trzeba na sztuki młode, dużo mniejsze. W ten sposób wypacza się w ogóle wędkarstwo, robi się z tego rybactwo z użyciem wędki.

Czemu tak jest? Bo jakiś Helmut czy inna Hermenegilda z Zielonych, postanowiła odpowiednio dopasować przepisy aby były 'humanitarne'. 70 lat temu Niemcy zabijali ludzi bez mrugnięcia okiem, teraz więc jest przegięcie w drugą stronę :)

Szkoda, że tak wyszło jakby mój komentarz był polemiką z Tobą. Ależ absolutnie nie ! Widocznie za mało zaznaczyłem takie " mimo chodem " znaczenie mojego wtrętu. :-[

Trochę pociągnę ten offtop.
Luk, ale mięsiarze tak właśnie myślą. Oni nie nastawiają się na grube ryby, bo one nie są smaczne. Ale jak już taką złowi, to w łeb, choć wie, że pewnie potem większość wyrzuci. "A może tym razem da się jednak zjeść...". To tak, jak mówię teściowi, że jadę na łowisko, gdzie takie karpie po 20 kilo są. Może się uda. Patrzy na mnie zdziwiony, myśli i mówi... "Eee, przecież taka ryba to nie jest smaczna". :facepalm:
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 03.04.2017, 10:01
@Luk = " Niemcy - daj im przepisy a będą robić swoje. Juz raz się popisali, wypełniając ślepo rozkazy fuhrera i jego świty. Żaden inny kraj nie osiągnąłby takiej skuteczności w masowym zabijaniu ludzi i przerabianiu ich na surowce (jakich brakowało III Rzeszy). Firmy produkujące kotły grzewcze opracowały specjalne piece do palenia zwłok, wykorzystywano skórę, włosy, pozyskiwano tłuszcz.
Ten naród mnie przeraża :D "


W masowym zabijaniu o wiele wydajniejszy był tow. Józef S. To tak na   m a r g i n e s i e ;)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.04.2017, 11:18
Panowie to jest dyskusja, my sobie dyskutujemy, ni ekłócimy się. To jest wymniana poglądów, punktów widzenia :) Tu nie trzeba się z kims zgadzać lub nie wypowiadać swojego zdania.

W masowym zabijaniu o wiele wydajniejszy był tow. Józef S. To tak na   m a r g i n e s i e ;)

Nie był. Niemcy nie zabijali swoich (OK, oprócz tzw. elementu niepożądanego), 'wrogie' lub gorsze nacje i Żydów zaś oni eksterminowali z zimną krwią. Termin fabryki śmierci wziął się stąd, że pewne obozy  były przystosowane do wysyłania ludzi na tamten świat. Transport za transportem. Wjazd, zdanie bagażu, rozebranie się, komora gazowa, przerób zwłok, spalenie resztek, następny transport... To coś strasznego! Stalin natomiast to był dziki Gruzin, podejrzliwy i niezbyt rozgarnięty. Jego postępowanie cechowało typowo rosyjskie podejście do ludzi, zresztą sami Rosjanie byli na to gotowi jak to oni. Nie bez kozery w obozach pracy, jedynymi uważającymi się za zesłanych bezprawnie byli Polacy :) Rosjanie dawali się zawsze tłamsić, poniżać, są nauczeni uginać kark przed władzą, nie zanzali demokracji lub pełnej wolności nigdy. O ile Hitler zabijał 'fabrycznie', to Józiek katował swoje kraje, a że miał ponad 160milionów ludzi, trup słał się gęsto. Zwłaszcza zagłodzenie kilku milionów Ukraińców warto tu wspomnieć, lub też super wynik jakim była strata miliona żołnierzy w operacji berlińskiej. Rosjanie w ciągu dwóch miesięcy w 1945 roku stracili więcej żołnierzy niż Amerykanie na dwóch frontach (Europa i Daleki Wschód) w ciągu całej wojny. Tak walczyć trzeba umieć. Należy też wspomnieć o wojnie ZSRR z Finlandią. Finowie zabijali takie ilości Rosjan, że mieli depresję i całkowite załamania nerwowe, często żołnierze odmawiali dalszej walki nie radząc sobie z ilością ludzi jakich zabili. W 1940 roku Sowieci dostali takiego łupnia,że ledwo udało im się wyjść z twarzą. Kilkuset tysięcy poległych i drugie tyle rannych. To, że zginęło tyle Rosjan w II WŚ należy więc przypisać też braku pomyślunku u dowództwa. Podam ciekawy przykład. Działo szturmowe SU - od wersji 76, poprzez 85,100 i 122 mm było wykorzystywane przez taktyków rosyjskich do końca wojny jako czołg :facepalm: Odpowiednik niemiecki czyli Sturmgeschutz czy w skrucie Stug, na przykład III, zawsze był działem wsparcia piechoty, nigdy nie używało się go do walki z czołgami (chyba, że była t konieczność). Tak więc po stronie rosyjskiej straty w działach szły w dziesiątki tysięcy, Niemcy mieli ich wielokrotnie mniej, ale wiedzieli jak ich używać. To jeden z przykładów, jak Rosjanie szli tysiącami na tamten świat, gdyż mieli głupich dowódców, takich jak Żukow chociażby.  Hitler przynajmniej miał tylko 'szalone' rozkazy nie oddawania ani piędzi ziemi. Ale to nie to samo co mordować wręcz własnych żołnierzy. Taką taktykę stosowali też w LWP polscy świetni dowódcy - jak Świerczewski - cham, pijak i zdrajca Polski, który pod Budziszynem dał się pobić, zginęła masa polskich żołnierzy.

Tak więc Hitler nie miał możliwości zabić więcej, w przeciwieństwie jednak do Stalina, tam było celowe mordowanie. Stalin zaś stosował ciężkie metody podporządkowywania sobie ludzi, jednak nie zabijał ich z taką premedytacją. Przykładem jesteśmy my, Polacy. Ginęliśmy w zdecydowanej większości z rąk Niemców. Rosjanie nas też 'dojeżdżali' - ale ginęli głównie ci co byli związani z urzędami, inteligencja, byli uczestnicy wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku. Adolf zaś nie miał skrupułów. Od września 1939 roku zaczęły się masowe egzekucje...

Taki mały off top :D
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 03.04.2017, 11:39
Ja tu się zgodzę z Lukiem. Niemcy do perfekcji opanowali eksterminację ludzi. To było wielkie przedsięwzięcie ukierunkowane tylko na zabicie rzeszy ludzi, pozyskanie z nich jak największej ilości surowców i jak najszybszej utylizacji reszty. Transporty z ludźmi na śmierć miały pierwszeństwo nawet przed transportem amunicji na front. Takiego zbydlęcenia w całych dziejach ludzkości nigdy nie było.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 03.04.2017, 11:44
Oczywiście,  zgoda, jeśli chodzi o wykorzystanie ciał do przerobu / aż miękko mi się robi na samą myśl / . Natomiast Stalin pobił wszystkich jeśli chodzi o fizyczną eksterminacje ludzi. Miliony tych co umarli w latach jego myśli ekonomicznej z głodu na Ukrainie - albo zgniły na powierzchni ziemi albo umieszczano ich we wspólnych mogiłach. :facepalm: >:O
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 03.04.2017, 12:11
Oczywiście,  zgoda, jeśli chodzi o wykorzystanie ciał do przerobu / aż miękko mi się robi na samą myśl / . Natomiast Stalin pobił wszystkich jeśli chodzi o fizyczną eksterminacje ludzi. Miliony tych co umarli w latach jego myśli ekonomicznej z głodu na Ukrainie - albo zgniły na powierzchni ziemi albo umieszczano ich we wspólnych mogiłach. :facepalm: >:O

Zgadza się, ale on tego nie robił (przynajmniej w przypadku dużego odsetka swoich ofiar) w tym celu. Śmierć milionów była przyczyną jego polityki, nie jej celem.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: koras w 03.04.2017, 13:21
A i tak najwięcej osób zginęło przez Mao. A najwięcej ryb unicestwił pewnie Wacław :-X
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: hanibal w 03.04.2017, 13:38
Temat przewodni przybrał interesujące oblicze :) Propinuje zmienić tytuł na np. kto unicestwił najwięcej ludzi w historii świata. Brnąc dalej tym tropem skłaniam się do wspomnienia wielkego potopu- to nawet już woda więc i ryby ;)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 03.04.2017, 14:26
Bo to wszystko przez Merkel :D I tak wróciliśmy do tematu ;)
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 13.04.2017, 17:11
A zatem, nawiązując do Angeli Merkel, może jej partia wprowadzi jakieś sportowe przepisy, co do wędkarstwa :-).
Jak już pisaliśmy z Hannibalem, ryby wielu wypuszcza i rzadko ktoś się o to czepia. Leszcza średniego i małego zatrzęsienie, więc starsi datą wędkarze, czasami coś plumkają niemiłego o chwaście wpuszczanym z powrotem do wody.

Taka jest obecnie mentalność Niemców. Dbałość o środowisko, ponad wszystko. Nie ma co oceniać tych przepisów jako głupie, bo po prostu są zbudowane, na innych założeniach. Nie są głupie - są inne, a ryby w wodzie są i dzięki temu: każdy może łowić duże ryby i każdy może rybę zjeść. A zatem realizowane są conajmniej 2 cele i to skutecznie.

Ja uważam że rozsądnego gospodarowania nic nie zastąpi, ani zakazy, ani nakazy, ani C&R, ani ubijanie wszystkiego jak leci. Wszystko musi być rozsądnie wyważone. Prawdą jest, że ryby inaczej odczuwają ból i stres niż ssaki, ale to nie znaczy, że wielokrotny połów tej samej ryby nie naraża jej na niepotrzebny ból i stres. Ryby po prostu nie mówią. Ale skoro jesteśmy drapieżnikami, to chyba znacznie lepiej, rozładowywać napięcie w formie sportu wędkarskiego niż na ludziach i to jest najważniejsze. To czy jest C&R jak w GB czy konieczność ubijania jak w Niemczech traci na znaczeniu, gdy są duże ryby i w dużej ilości. A w Polsce, i C&R, kto chce i zabieranie jak ktoś chce i limity ilościowe i wymiarowe, a ryb jak na lekarstwo.

Cieszy mnie, że pomimo przepisów, które się bardzo już w Niemczech zestarzały, wielu wędkarzy wypuszcza ryby, szczególnie te większe egzemplarze.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.04.2017, 17:35

Taka jest obecnie mentalność Niemców. Dbałość o środowisko, ponad wszystko. Nie ma co oceniać tych przepisów jako głupie, bo po prostu są zbudowane, na innych założeniach. Nie są głupie - są inne, a ryby w wodzie są i dzięki temu: każdy może łowić duże ryby i każdy może rybę zjeść. A zatem realizowane są conajmniej 2 cele i to skutecznie.

Hm, niby tak, ale zauważ, że tylko Niemcy mają takie prawo, ryby, oprócz Polski, są w każdym kraju europejskim. Tak więc porównanie do Polski nie ma sensu, porównaj to prawo do Holandii, Belgii, Francji, Czech, Skandynawii... To prawo nie jest zrobione przez wędkarzy, oni w tym nie brali udziału raczej, to prawo nawiedzonych Zielonych.

Co to jest dbałość o środowisko? Dlaczego owce można golić, pozbawiać wełny, rozmnażać na potęgę dla zysku? Może ekologicznie - dać jej w łeb i wtedy ogolić? :D Nie rozumiem za bardzo różnicy.

Według mnie to się kupy nie trzyma. Jeżeli wpuści się wędkarzy na jakiś kanał i zrobi jak nakazuje prawo, ryby się wytępi ponad stan. Jeżeli się znowu nie zabierze, i nie będzie łowić, to dochodzimy do sytuacji, gdzie ktoś tak naprawdę dopuszcza tylko łowienie dla zdobycia pokarmu. Nie wolno mieć z tego frajdy!
Dodatkowo FIPSED, organizacja międzynarodowa, nakazuje robić zawody tylko i wyłącznie na żywej rybie. Jak się więc to ma do Niemców? Czyżby wszyscy mieli inne zdanie, a Niemcy wzbili się na wyżyny ekologii? Jako jedyni na świecie?

Panowie, nie przesadzajmy. Napiszmy  - to jest głupie - bo jest :D OK, można użyć słowa 'inne' - bo takie na pewno jest. Ale już sam fakt, że nie przestrzegają go sami Niemcy, wskazuje, jak bardzo jest nietrafione.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 13.04.2017, 19:03
Mylisz się Luk, ale i rację masz. 
Napisałeś: "Jeżeli wpuści się wędkarzy na jakiś kanał i zrobi jak nakazuje prawo, ryby się wytępi ponad stan". No tak jest w Niemczech, a ryby są.
Po prostu, większość wędkarzy w Niemczech kupuje drogi sprzęt, drogie zanęty itp i idą na ryby... raz na miesiąc. Złowią kilka ryb i spadówa do domu :-). Prawo dobrze działa ale...
Zwaliła się kupa imigrantów, często bezrobotnych, siedzą na rybach całe dnie i tepią... leszcze, płotki i inne jak to mówią niemieccy wędkarze dziadostwo-chwast. A ryby dalej są i to całkiem sporo.

To jest to błędne założenie - że jak ktoś ma takie hobby to non stop nad wodą siedzi i łowi. Takich wędkarzy jest niewielu, jest sporo miejsc niedostepnych dla wedkarzy i ryby po prostu musza być. Jedyne co jest niedoskonałego, w tym prawie to ten nakaz zabijania, jakby Niemcy się bali że młode pokolenie może nabrać "łatwości w krzywdzeniu i sadyźmie". No cóż, niemiecka młodzież, to wręcz baranki w porównania do polskiej. Ale co by nie mówić, to nie działa to prawo źle na rybostan. Takie prawo w Niemczech jest od lat 60 ubiegłego wieku i ryby cały czas są w dużej ilości.

Ja uważam, Luk, że powinni usunąć ten jeden przepis i na szkoleniu wprowadzić również temat C&R w celu zapoznania młodzieży, również z taką ideą. Lepiej, żeby dowiedzieli się na szkoleniu niż jakichś bzdur z Googli i Youtube.
No ale niestety, przepis powstał jeszcze za nim zrodziła się kultura C&R.

Co do porównania łowienia na wędę ryb do:
strzyżenia owiec - strzyżenie, lekki stres, kilka małych ran i golizna, a - walka o życie, ból i ogromny stres, czasami śmierć
dojenia krów - zero stresu, odprężenie i odciążenie po wydojeniu, a - walka o życie, ból i ogromny stres, czasami śmierć
znoszenie jaj (kilogramowych? - wielkość jaja zależy od genetycznych rozmiarów dróg rodnych) - pierwsze potwierdzone dane mówią o 180-220 jaj rocznie, a obecnie mamy od 180 - 300. Ale nie znoszenie jaj tylko warunki w jakich sa przetrzymywane zwierzęta, czyli ciasne klatki i to jest znęcanie się nad zwierzętami.

A co do naszęgo wędkarstwa - nie idziemy by się znęcać nad rybami - no chyba nikt z tą myślą nie idzie na ryby żeby im spuścić łomot, czy co? No ale krzywdzić je krzywdzimy i żadne teorie tego nie zmienią.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.04.2017, 23:24
Chodzi o ten jeden nieszczęsny zapis :D

Co do stresu zwierząt to nie powinniśmy porównywać bólu, bo strzyżenie owiec i stres ssaka jest inny niż hol ryby, która jako kręgowiec niższy odczuwa inaczej. A czy ryba mająca 2 cm odczuwa tak samo jak sum co ma kilogramów 30? :D Czy powinniśmy rozróżniac tu jakos ból? Możemy zapętlić się i skorzystać z badań, gdzie udowadnia się, ze rośliny 'czują'. Pozostanie zejść z tego świata dla pożytku innych istot ;D

Cała sprawa rozbija się o wędkowanie. Niemieckie prawo nie zakłada czerpania przyjemności z tego, traktuje to jako sposób na zdobywanie pokarmu. I tu jest pies pogrzebany! Bo my działamy inaczej, to jest jeden z bardzo nietypowych sportów, gdzie zwierzę niekoniecznie musi zginąć, wręcz korzystac może z ochrony jaką dają wędkarze.

Nie myśl, że się czepiam tutaj Niemiaszków z jakiegoś powodu, uważam ten pogląd eko oszołomów za bardzo groźny, i jako, że w Polsce, nie mamy wielkiej siły (niech żyje ZG), pomimo jednego z najliczniejszych stowarzyszeń hobbystycznych, może się wydarzyć tak, że z jakiegoś politycznego niebytu wyłoni się partia Zielonych. Nie ma u nas lewicy, i tak jak Samoobrona czy Ruch Palikota, takie 'cuś' może zdobyć 10% w wyborach, wejść do rządu koalicyjnego, i mamy pozamiatane jako wędkarze. Oni nam zrobią taki regulamin, że w pęty nam pójdzie.

Dlatego trzeba bardzo uważać, zwłaszcza na pewną niekonsekwencję takiego przepisu jak w Niemczech. Dla ekologów to świetny przepis, dla nas koszmarny... Nie czarujmy się też, że bez imigrantów, wędkarstwo byłoby cieniem cienia tego co było dawniej w Niemczech. Nie wiem, ale jakoś przyszłości tam jasnej nie widzę dla wędkarzy. Jest nas półtorej miliona w Polsce, to wielka siła, z której w ogóle nie korzystamy. Wiele osób myśli, że ktoś się będzie liczył z taką grupą, tylko dlatego, że jest liczna. Nie ma krzyku, nie ma strachu! Już za niedługo ruszą prace na Odrze i Wiśle, takie, jakich żaden z nas nie pamięta. To jest masakra co się zrobi z przyrodą, dla betonu i kasy z UE. Jako tak liczna grupa spokojnie moglibyśmy wiele ugrać, chociażby spore odszkodowania przeznaczone na odbudowę rybostanu nie tylko Odry i Wisły (ale i zbiorników zastępczych). Nie krzyczymy i nie protestujemy, nie jesteśmy brani pod uwagę.. Proste jak drut! :facepalm:
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 13.04.2017, 23:59
Co do porównania łowienia na wędę ryb do:
strzyżenia owiec - strzyżenie, lekki stres, kilka małych ran i golizna, a - walka o życie, ból i ogromny stres, czasami śmierć
dojenia krów - zero stresu, odprężenie i odciążenie po wydojeniu, a - walka o życie, ból i ogromny stres, czasami śmierć
znoszenie jaj (kilogramowych? - wielkość jaja zależy od genetycznych rozmiarów dróg rodnych) - pierwsze potwierdzone dane mówią o 180-220 jaj rocznie, a obecnie mamy od 180 - 300. Ale nie znoszenie jaj tylko warunki w jakich sa przetrzymywane zwierzęta, czyli ciasne klatki i to jest znęcanie się nad zwierzętami.

A co do naszęgo wędkarstwa - nie idziemy by się znęcać nad rybami - no chyba nikt z tą myślą nie idzie na ryby żeby im spuścić łomot, czy co? No ale krzywdzić je krzywdzimy i żadne teorie tego nie zmienią.

Rety, przecież zwierzęta nie posiadają świadomości i nie wiedzą, kiedy walczą o życie, a kiedy nie!!!  Rodzaj walki nie może być tu żadnym kryterium wielkości stresu. Nawet człowiek często nie wie, czy walczy o życie, czy nie, kiedy jest zmuszony np. do samoobrony.

Proszę, nie antropomorfizujmy. Nie przykładajmy ludzkiej miary do tego, co odczuwają zwierzęta.

A na temat bólu i cierpienia ryb pisał kiedyś Modus powołując się na fachową literaturę z zakresu neurobiologii. Myślę, że obalił wiele mitów.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 14.04.2017, 00:20
[...] rośliny 'czują'. Pozostanie zejść z tego świata dla pożytku innych istot ;D
Ekologia to taka nowa religia, w której jest mnóstwo zbawicieli przyrody, gotowych na tego typu działania. ::) Znaczy poświęcenia się ... 
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Mati C w 14.04.2017, 08:04
[...] rośliny 'czują'. Pozostanie zejść z tego świata dla pożytku innych istot ;D
Ekologia to taka nowa religia, w której jest mnóstwo zbawicieli przyrody, gotowych na tego typu działania. ::) Znaczy poświęcenia się ...

Zbawiciele, ekolodzy którzy przypinają się do drzew i walczą o zbawienie planety w polarowych czapkach, kurtkach z GoreTex, butach z podeszfą Vibram i poruszających się samochodami itp itd.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarski Miszmasz w 14.04.2017, 09:14

Rety, przecież zwierzęta nie posiadają świadomości i nie wiedzą, kiedy walczą o życie, a kiedy nie!!!  Rodzaj walki nie może być tu żadnym kryterium wielkości stresu. Nawet człowiek często nie wie, czy walczy o życie, czy nie, kiedy jest zmuszony np. do samoobrony.

Proszę, nie antropomorfizujmy. Nie przykładajmy ludzkiej miary do tego, co odczuwają zwierzęta.

A na temat bólu i cierpienia ryb pisał kiedyś Modus powołując się na fachową literaturę z zakresu neurobiologii. Myślę, że obalił wiele mitów.

Oczywiście, że zwierzęta nie myślą i nie czują jak ludzie ale myślą i czują. Ryba odczuwa to jak ryba. Jest ranna - no to boli ją, jest wystraszona, to boi się. Ryby walczą zawsze na poważnie, czyli o życie, bo jak mają walczyć? Na niby? Dla żartu?   Ryby często po wyciągnięciu z wody i ponownym wypuszczeniu do wody przez dłuższy czas nie pobierają pokarmu, właśnie ze względu na stres, który przeżyły. Wracając do tematu, czyli łowienia w Niemczech - to jest właśnie powodem takich a nie innych przepisów.

Kiedyś byłem ze znajomym Ukraińcem na rybach. Był wielce zdziwiony, że wypuszczam wszystkie leszcze które złowiłem. Najpierw mówi mi z uśmiechem, że łamię prawo. Ja mówię mu, że łamię, bo mam ochotę rybki połowić, a nie jeść. Później mówi mi że narażam ryby na cierpienie. Ja mu mówię, że tak ale jak złowię rybę niewymiarową, to również cierpi i jest zestresowana po wypuszczeniu. On mi odpowiada, że tak ale jest takie prawo. Ja się pytam: i co to zmienia? Cierpienie to cierpienie - ALE TA RYBA BĘDZIE ŻYŁA I BĘDZIE W WODZIE. No i będę mógł ją złowić następny raz. Ty dajesz rybie w łeb, ale skoro łowimy tyle samo ryb, powiedzmy po 100 to ja zadam 100 rybom cierpienie i ty też tylko że moje ryby będą żyły. Inna mentalność.

Robimy rybom jakąś krzywdę, ale ryby bardzo szybko zapominają i muszę przyznać, chociaż to chamskie, że nie jest mi żal. Wolę rybę żywą w wodzie niż zamrożoną w zamrażarce. Ten sport mi się podoba i go potrzebuję, a po wodach w Niemczech widać, że są bardzo zadbane, przez wędkarzy głównie i ekolodzy mogą tylko nam naskoczyć. Większe wody mają powyznaczane strefy rezerwatów, gdzie nie można niepokoić zwierząt i niszczyć roślinności, woda czysta, stale pod kontrolą.

Gdyby jeszcze tylko trochę przemysł wędkarski w Niemczech trochę nacisnął na zmianę prawa i wspomógł wędkarzy, to byłoby git. Zmienić się wiele nie zmieni, tylko bez stresu będziemy uwalniać rybki.
Tytuł: Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
Wiadomość wysłana przez: SNAJPEROO7 w 14.04.2017, 18:26
Po przeczytaniu tych wpisów normalnie aż ręce opadają  :facepalm:, a co niektórych to pięknie poniosła ułańska fantazja. Ale do rzeczy po co zagłębiać się w przepisy które nas nie dotyczą, od dawien dawna niemiaszki miały przepis nakazujący zabierać ryby i nie zauważono aby to w jakiś sposób spustoszyło bądź naraziło jakiś gatunek ryby na wyginięcie. W dalszym ciągu rybostan w rzekach jak i w jeziorach jest zadowalający nawet bardzo zadowalający, jednak aby się o tym przekonać trzeba tu łowić i tyle. Co do zielonych to fakt mają nasrane w baniach ale to dzięki nim rzeki i jeziora obfitują w ryby a brzeg w większości są czyste, nawet trawy przystrzyżone. Oczywiście jak zwykle najwięcej do powiedzenia miały osoby które pewnie nie miały nawet styczności z tymi wodami, no ale przecież jest internet to coś się przeczyta obejrzy jakiś filmik i już jesteśmy w temacie, no oni to zawsze wszystko wiedzą najlepiej - żenada :facepalm:. Dlaczego nie poruszycie tematu co się dzieje za wschodnią granicą, zwłaszcza w połowach z lodu tam jest wszystko ok. Te setki szczupaków i innych ryb podczepianych hakami tego nie widzicie, bądźmy obiektywni. W Polsce mamy możliwość uwalniania złowionych ryb bez żadnych konsekwencji i tak robimy (nie wszyscy ale spora część ) mamy zwolenników C&R dość sporą liczbę, limity i okresy ochronne o wiele dłuższe niż Niemczech więc pytam GDZIE TE RYBY  ??? ??? Przecież więcej wypuszczamy niż zabieramy ?????????? u niemiaszków wychodzi na to że więcej się zabiera a mniej wypuszcza a ryb jest dalej w bród - jakaś magia ??
Luk co do zapaści wędkarstwa w Niemczech to nie wiem skąd bierzesz te wiadomości ale nie Ci będzie, ale to że ktoś nie bierze udziału ( z jakichś tam sobie tylko znanych powodów) w zawodach na arenie światowej wcale nie musi oznaczać zapaści. Dowodem tego jest sukces jaki odnieśli na mistrzostwach, w pięknym stylu skopali dupsko herbaciarzom  :bravo: :bravo:.Przyjechali pozamiatali i pojechali, nie ukrywam iż bardzo cieszy mnie ten fakt, że w końcu ktoś im utarł nosa. I nie chodzi o to że to byli akurat niemiaszki, każdy wynik by mnie cieszył byle tylko nie Angole.