Spławik i Grunt - Forum

SPRZĘT i AKCESORIA => Sprzęt => Wątek zaczęty przez: stas1 w 23.01.2015, 22:55

Tytuł: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 23.01.2015, 22:55
Pamiętacie swoje pierwsze sprzęty,ja jeszcze mam to pierwsze odległościówki,wspaniałe mocowania kołowrotka,pierwszy teleskop,wypas kołowrotek to już inna epoka wędkarska i szklana szczytówka do łowienia na grunt
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 23.01.2015, 23:15
Oj wspomnienia same przychodza ja dostalem pierwszy kij od ojca teleskop robiony na zamówienie w warsztacie wedkarskim kiedys takie byly mialem w tedym 5 lat mial 2 mb pierwsza ryba złowiana na niego byla ploc ojciec z matka skali jak dzieci tak sie cieszyli i tak zaczela sie moja wedkarska przygoda
moj ojciec mial klejonki oj coza fury jak na tamte czasy to byly ferari w srod wedek u nas w tedy lowili na bambuski
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: ViS w 23.01.2015, 23:21
Mam takie 2 wędki bambusowa cos jak na 1 zdjeciu i takiego teleskopa , kilka kolowrotkow z zsrr podobnych do twojego 8)  Co prawda to nie moj pierwszy sprzet bo jak ja zaczynalem to juz byl dostep to innych sprzętów(nie moje pokolenie) a wedki i kolowrotki dostalem na pamiatke :) nigdy ich nie uzywalem oprócz jednego kreciolka przez dosc dlugi czas mi sluzyl :) teraz leza w polsce gdzies w piwnicy chyba, przykurzone zapewne razem ze splawikami z kolca jezozwierza itp. Chociaz niewiem czy jednej nie przytachałem ze soba na obczyzne musze w wolnej chwili przeszukac piwnice i strych z ciekawosci :)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 23.01.2015, 23:26
No widzisz zapomniałem o protoplaście waglera wszechmocnemu spławikowi jakim był kolec z jeżozwierza to też był wypas
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: ViS w 23.01.2015, 23:32
ja przez dlugi czas używałem tych splawikow. Nawet na "zawodach" splawikowych mojego bylego kola w pl uzywalem ich  z poczatku byly takie delikatne... a ja wtedy sie uczylem wedkarstaw byly to moje poczatki i nie lubialem kombinowac z nowymi rzeczami bo sie po prostu chyba balem ze mi sie pomiesza juz wszystko (bylem jedyny z takimi splawikami nikt juz nie uzywal ich przynajmniej na zawodach) :thumbup:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 23.01.2015, 23:48
Moje pierwsze sprzęty (w kolejności):
- kij z żyłką, którym łowiłem jakieś małe rybki w rzece
- dwuczęściowe 2-metrowe wędzisko z włókna szklanego z plastikowym kołowrotkiem o ruchomej szpuli
- dalej ww. wędzisko z kołowrotkiem Nixe
- druga 2-metrowa czerwona wędka z włókna szklanego z kołowrotkiem Delfin (oraz kołowrotek Skalar)
- Germina 2,7 m z kołowrotkiem Rileh-Rex (szpule pękały przy dużych karpiach ciągniętych z wywózki i dlatego znajomy wytoczył mi mocniejsze z bakelitu)
- wędki 2,1 oraz 2,7 m firmy Tokoz wraz z kołowrotkami Tap z pochyloną szpulą
- chiński teleskop spławikowy 4,8 m + kołowrotek Prexer (a potem żółty Abu)
.... :)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 23.01.2015, 23:53
Tokoza mam, Prexera też,na i oczywiście spinning Germiny,jak odkopię to pokażę ten kawałek histori  wędkarstwa
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 23.01.2015, 23:56
U mnie chyba w garażu ostał się Nixe (pewnie dlatego, że plastikowy i złomiarze nie wzięli). Na pewno stoją w kącie Tokozy. Muszę zobaczyć, to może też coś wrzucę :)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: s7 w 24.01.2015, 00:10
Stanisław, a ja szukam po całej chacie gdzie się podział mój sprzęt na ryby >:(,  już podejrzewałem, że żona mi wyrzuciła >:O a om jest u Ciebie :o . Tak na poważnie to żeby korek na dole teleskopu był w kolorze niebieskim to mogę powiedzieć, że byłem posiadaczem tak wspaniałego i łownego sprzętu jak na tych wszystkich zdjęciach. :D :D :D
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 24.01.2015, 00:12
 :thumbup:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 24.01.2015, 00:45
Pierwszym moim kijem i to kupionym osobiście za zaskórniaki z okazji dobrego swiadectwa był spinning made in USSR! nie pamiętam długości ale coś pewnie ok 2.5m! Łowiłem na niego blisko brzegu z zyłką uwiązaną do przelotki bo kołowrotka nie posiadałem!Gdzieś po miesiącu urzytkowania odkryłem że w plastikowej rękojeści jest ukryty zestaw spławikowy a w korku 10 haków z oczkiem! ;D ;D! Drugi kij to 4.5m bambus juz z kołowrotkiem o szpuli ruchomej! komplet przywieziony z DDR! ;) No tu już byłem gość! Następnie piękny bambusik płociowy uzbrojony i uklejowy 2skł. na okrasę od dziadka!A jak przyszło boże narodzenie któregoś już nie pamiętnego roku I znalazłem pod choinką teleskop radziecki żółty nie uzbrojony( Chyba się dopiero pokazywały)Noooo koledzy! :D. Szacun na wsi!! Cała podstawówka schodziła się do mnie podziwiać ten szczyt techniki :) Potem nastała era Germin! No ale początki to trzeba było mieć niezłe chody żeby coś takiego posiadać!  :P A z kołowrotkiem Forelle to już szpan!! 8)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 24.01.2015, 01:05
A ja się Wam przyznam, że w tej mojej pierwszej wędce, którą tata kupił mi w sklepie sportowym, przeciągałem żyłkę przez oczko do zaczepiania haczyka. Nie widziałem, że to oczko służy do tego właśnie. Myślałem, że jest to pierwsza - taka mała - przelotka :)
Nie miał mnie za bardzo kto wyprowadzić z błędu, bo żadem członek mojej rodziny ryb nigdy nie łowił. Byłem 100-procentowym samoukiem. Z tego, co pamiętam, to starsi wędkarze nie byli zbyt mili i często dostawałem od nich po głowie, kiedy rzuty mi nie wychodziły. Ale w końcu poznałem takich, którzy chcieli pomóc i pokazać. Szkoda, że większość z nich już nie żyje :(
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 24.01.2015, 01:09
A ja się Wam przyznam, że w tej mojej pierwszej wędce, którą tata kupił mi w sklepie sportowym, przeciągałem żyłkę przez oczko do zaczepiania haczyka. Nie widziałem, że to oczko służy do tego właśnie. Myślałem, że jest to pierwsza - taka mała - przelotka :)
Nie miał mnie za bardzo kto wyprowadzić z błędu, bo żadem członek mojej rodziny ryb nigdy nie łowił. Byłem 100-procentowym samoukiem. Z tego, co pamiętam, to starsi wędkarze nie byli zbyt mili i często dostawałem od nich po głowie, kiedy rzuty mi nie wychodziły. Ale w końcu poznałem takich, którzy chcieli pomóc i pokazać. Szkoda, że większość z nich już nie żyje :(
Mamy sporo wspólnego jesli chodzi o początki! Nawet nie wiedziałem jak robaka nawlec i wiele czasu na kulki chleba łowiłem drobnicę przy brzegu! ::)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Marcin Cichosz w 24.01.2015, 01:20
Moją pierwszą wędką był kij leszczynowy, do tego spławik z gęsiego pióra który robił mi mój dziadek, oraz ołów z rolki od ruskich. Później dostałem bambusa i to już była magia. Wspaniale wspominam początki. Do dzis nie zapomnę jak w amoku odrywałem darń w poszukiwaniu robaka, gdy coś zaczęło się ruszać pod oberwaną darnią złapałem to w rękę i biegłem do wędki. O tym ze była to pijawka zorientowałem się kiedy zaczęła mi się przysysać do palca. Ale ja wtedy biegałem na okolo stawu- jakby miało mi to pomóc. :-[
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 24.01.2015, 01:37
Moją najpierwszejszą wędka (która nie wiem, czy się liczy w tym rankingu) była leszczyna. To był mój pierwszy raz na rybach. Ale pierwszą wędkę, którą dostałem na własność był bambus bez przelotek - czyli bambusowy bat. Później dokupiłem sobie w sklepie sportowym przelotki i za pomocą jakichś nici uwiązałem je do bata, polakierowałem i tak oto stałem się posiadaczem bambusowej wędki z przelotkami. Miałem do tego radziecki kołowrotek o ruchomej szpuli zwany Katiuszą. Później kupiłem sobie spinning Germiny i jakiś kołowrotek o stałej szpuli (chyba polspingu, ale dokładnie nie pamiętam).
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 24.01.2015, 08:07
Co do nastepnych wiadomo z włokna szlanego germiny kolowroty rexy z pekajacymi szpulami
ale jak ruscy sie pojawili oni przywozili teleskopy bez przelotek kolega pieknie przerabiał te teleskopy robił z snich 3,6 dodawal przelotki rekojesc robil ze skorki uchwyt do kolowrota no wówie wam na tamte czasy ferari oj co to za czasy byly kasy nie bylo w sklepach tez slabo z wyposazeniem wedkarskim ale ryby sie goliło.....
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Luk w 24.01.2015, 08:26
No niezłe zdjęcia Staszek! Kawał historii! :)

U mnie podobnie - kije z leszczyny, poźniej bambusy i później wędka marzenie - teleskop z Germiny. Razem z kołowrotkiem Delfin bodajże ważył tonę - ale co tam! No i polskie spinningi z włókna szklanego - moje wędki do wszystkich metod! ;)

Pamiętam jak byłem na zawodach na Malinie w Opolu, jak miałem z 12-13 lat. Był koleś z tyczką (koniec lat osiemdziesiatych) - pracował on w Niemczech - i nie mogliśmy sie napatrzec na takie cuda jakie on miał. Jego tyczka była warta połowę nowego malucha - tak coś mówił ;)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 24.01.2015, 08:58
Moja pierwsza wędka, to początek lat '90. Najtańszy szklany teleskop. Bat w zasadzie, do którego dołączono tanie, plastikowe przelotki i tandetny kołowrotek. Potem, jak dostałem od dziadka kołowrotek Tokoza, to mimo, iż był starszy od tamtego, to o niebo lepszy.
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: maniek w 24.01.2015, 09:11
moja pierwsza wedka to bambus,a potem teleskopowka od ruskich z bazaru,no i kolowrotek od ojca delfin,ale to chodzilo.najgorsze bylo jak pekala szczytowka w teleskopie,ale moj genialny dziadek wpadl na pomysl zeby zakosic pret z wlukna szklanego,rolnicy oplatali tym swoje pastuchy :P no ale byl ten pret za dlugi i gruby,wiec dziadek obciol mniejwiecej tyle ile trzeba,wlozyl w reczna wiertarke ,ja krecilem,a on pepierem sciernym szlifowal,tyle ile trza bylo i w tedy mialem chyba najmocniejsza wedke w miescie :D :D :D jak sie nie myle dalej gdzies ona lezy w kanciapie u ojca :'( ehhh to byly czasy
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 24.01.2015, 10:02
Trochę histori-rewelacyjny spławik kolec jeżozwierza,jeden z pierwszych polskich kołowrotków archaiczny spinning 80(zdjęcie z internetu niestety go już nie posiadam),omawiany wcześniej Tokoz z pochyła szpulą tylko nie wiem po co, no i większy brat prexera Neptun
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 24.01.2015, 10:10
Tego neptuna ze 35 lat temu ojciec kupił sobie co to był za kołowrotek jak na tamte czasy potem ja go odzidziczyłem
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: mirek w 24.01.2015, 12:12
Zaczynałem w połowie lat 70-tych,moją pierwszą wędką był ruski teleskop do spławika. Następnie był bambus,germina.
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 24.01.2015, 12:44
omawiany wcześniej Tokoz z pochyła szpulą tylko nie wiem po co, no i większy brat prexera Neptun
Miałem własnie dwa takie Tapy451. Wydawało mi się, że będą niezniszczalne, bo miały metalowe szpule. Dlatego bardzo się zdziwiłem, kiedy ta szpula również mi pękła.
Ta szpula była pochylona po to, żeby kołowrotek zwijał w tzw. ósemkę. Tak sobie to producent obmyślił :)
Pamiętam, że wokół dolnej krawędzi szpuli był taki drucik powleczony takim jakby zamszowym materiałem. Miało to zapobiegać dostawaniu się żyłki od szpulę :)
Mam też w pamięci zapach smaru. Wyjątkowo jakoś capiły smarem te Tapy.

A Prexera to miałem takiego zielonego. Bardzo dobrze mi się sprawował.

Najbardziej zazdrościliśmy górnikom, którzy mieli najlepszy sprzęt, bo mogli go kupować na tzw. książeczki G. Mieli oni wtedy sprzęt, o którym można było tylko pomarzyć (gł. sprzęt Abu).
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 24.01.2015, 12:52
Jeśli dobrze pamiętam to szpula Tokoz nie miała posuwu! Była pochylona i obracała się stosunkowo wolniej w stosunku do rotora! A to w celu równego nawoju żyłki ! I to chyba w kierunku przeciwnym! Ale od 30 lat nie widziałem tego modelu więc mogło mi się coś przełonaczyć! :-[ :-[
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 27.05.2015, 00:13
Dorzucę tu jeszcze takie oto znaleziska :)

Rileh Rex 64 (Germina)

(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/16_26_05_15_11_57_00.jpeg)


Nixe deLuxe (Germina)

(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/16_27_05_15_12_02_20.jpeg)
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/16_27_05_15_12_02_35.jpeg)



Jeszcze mam w przygotowaniu inne. Może niebawem wstawię :)

Pozwoliłem sobie zmienić tytuł wątku z "Pierwsza wędka" na "Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek" :)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: zbyszek321 w 27.05.2015, 07:02
Mateusz mam 4 takie Rexy i kij spiningowy Germina 1,85 m. Jak jechałem na zawody sportowe do DDR, to inni chodzili zwiedzać, a ja szukałem sklepu wędkarskiego :)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 27.05.2015, 10:13
Moją pierwszą wędką, była wierzbowa witka, na którą łowiłem ukleje przeszło 30 lat temu :)
Później były bambusy, i kolejno szklane radzieckie teleskopy.
Pierwszy kołowrotek, to była tzw, katuszka, oczywiście prod, ZSRR :) Po sezonie zastąpił ją kultowy radziecki Delfin. Miałem jeszcze polskiego Stabila, i później Rileh Rexa DDR. Sprzęt nie był doskonały, ale ryby wyciągał.

Z małych ciekawostek, to na radziecki, ten miodowy teleskop w komplecie z Delfinem w roku 90tym wyholowałem swojego życiowego szczupaka 106, albo 108cm...już nie pamiętam. Fotki nie mam. No chyba że zrobię fotkę wysuszonego łba który nadal wisi w garażu..yyy, to chyba kiepski pomysł :)

A wczoraj zakupiona Daiwa Sensor Float, zastąpiła teleskop - DAMowskiego Allrounda którego nabyłem w roku 91' :) Nie wiem ile ten Allround wyciągnął ryb...Ale dużo:) Nie przesadzając, był ze mną nad wodą myślę że kilka tysięcy razy...Z dziesięć lat temu powycierały się złącza. Wędka przy rozkładaniu robiła się kilkuczęściowa. Ale znalazłem w jakimś czasopiśmie radę ja to naprawić..Zrobiłem remont i kij służył do tej pory.
Wczoraj przeszedł na zasłużoną emeryturę...chociaż ..:D

W wieku bodaj 13-14 lat dostałem od Mikołaja szklany pełny spining. Czeskiego Tokoza 220cm. Służył głównie jako żywcówka i gruntówka na odrze.
Nadal jest to moja ulubiona wędka na miętusa :) A bodaj dwa lata (!) temu z myślą również o miętusach dokupiłem w zasadzie nie używaną pełną Germinkę DDR. To retro naprawdę kapitalnie sprawdza się na miętusich zasiadkach.
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 27.05.2015, 10:38
Grześ,a możesz coś więcej napisać o sposobie na odnowienie złączy. Ja też kiedyś reanimowałem swoją teleskopową odległościówkę.
Odwijałem przelotki,a następnie twardym lakierem do parkietu lakierowałem złącza,by ponownie zamontować przelotki i je polakierować. Na jakiś czas starczało.
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 27.05.2015, 10:54
Grześkowiak,a możesz coś więcej napisać o sposobie na odnowienie złączy. Ja też kiedyś reanimowałem swoją teleskopową odległościówkę.
Odwijałem przelotki,a następnie twardym lakierem do parkietu lakierowałem złącza,by ponownie zamontować przelotki i je polakierować. Na jakiś czas starczało.

Teraz troszkę czasu mi brakuje na dłuższy opis. Ale ok. Napiszę.
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 27.05.2015, 19:49
witam!
oto moje pierwsze kołowrotki. początek lat 80-tych. jak i również wędki. został mi tylko ruski teleskop i spinning Germina. miałem też bambusa, ale mi się zniszczył.  teleskop  przerobiłem  na sztyce do podrywki
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537414_20150527_162554.jpg)
wszystkie kołowrotki sa do tej pory  sprawne

(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537424_20150527_165439.jpg)

w między czasie miałem również kołowrotki firmy Spinning 80 jak na tamte czasy, ale już się popsuły.

(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537425_20150527_165545.jpg)

a to kołowrotki, które mam już ponad 25 lat. było można je kupić tylko na bazarach. kosztowały mnie kupę pieniędzy jak na ten okres. używam ich do dziś, tak jak to widać na ostatnim zjdęciu - kołowrotek Mitchell z odległościówką Damm miałem tez kołowrotek  abu  ale  mi ukradli :'(
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537423_20150527_165955.jpg)

w wieku 16 lat pracowałem i uczyłem się, więc miałem swoje pieniądze. startowałem w kole jako junior, więc musiałem kupić odpowiedni sprzęt na zawody wędkarski. wtedy były modne Germiny i tylko Germiny, wydałem na nie kilka pensji. mam je do dziś, są w dobrej "kondycji". 7 m teleskop, 6 m nasadowa, 5 m teleskop, 4 m Shakespeare uklejówka. najczęscięj lubiałem nimi łowić na Wiśle, na elektrowni w Połańcu. to były czasy. 
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537415_20150527_162136.jpg)

teleskopy zostały mi jeszcze z tamtych czasów, Damm i Dragon. używam do tej pory, z gruntu na Wisłę, bardzo dobre kije.
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537419_20150527_163138.jpg)

oraz kołowrotki firmy Damm jak na tamte czasy, bardzo dobre. używam ich do dziś - większy i mniejszy rozmiar.
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537422_20150527_163400.jpg)

kilka innych kołowrotków. wszystkie w dobrym stanie.
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537421_20150527_163712.jpg)

trochę mniejszych. dwa z Robinsona do tej pory dobrze pracują.
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537420_20150527_164251.jpg)

i ostatni mój zakup - 4 letnie kołowrotki Jaxon, które używam do dziś do moich karpiówek firmy Dragon. jak dla mnie odpowiednie za odpowiednią cenę. kawał historii z moim sprzętem, niezpomnianych chwil, dużo wyciągnietych ryb a i także niezapomniane przeżycia. w moim życiu wędkarskim, każdy kołowrotek i wędka ma swoją historię. pozdrawiam, miłego dnia życzę :fish: :thumbup:
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537417_20150527_164724.jpg)

(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/262/2537426_DSC06729.JPG)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: zbyszek321 w 27.05.2015, 20:12
Ale arsenał. Muzeum możesz otworzyć. Kiedyś, to były rarytasy. :)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: wiksa w 15.07.2015, 22:58
Moją pierwsza wędką była bambusowa wędka od ojca. Miałem wtedy chyba z 7-8 lat. Razem z ojcem i dziadkiem łowiliśmy ryby w podpoznańskim Sierakowie. Do tego radziecki kołowrotek "katuszka" i plastikowy spławik z żyłką kupiony w sklepie sportowym.
(http://images68.fotosik.pl/1046/56d7aaa9c4bb4000m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=56d7aaa9c4bb4000)

Po kilku latach następną wędkę zrobiłem sobie sam z kija leszczynowego. Pamiętam, że w jakiejś książce "Zrob to sam" był podany opis jak zrobić wędkę :) Wędkowaliśmy wtedy razem z kolegą na prywatnej gliniance, wykopanej na polu nieopodal naszych ogródków działkowych. Pływało tam pełno karpi. Łowiliśmy je na czerwonego robaka z kompostu, ciasto z chleba i pęczak.

Kolejną wędkę i pierwszy kołowrotek z ruchomą szpulą kupiłem już na bazarze od rusków (końcówka lat 90). Teleskop 3.60m, podobno Daiwy, miał ten minus, że był ciężki i po paru godzinach łowienia bolała ręka od trzymania. Kołowrotek strasznie wkręcał żyłkę. Wędka więcej stała w kącie niż była używana, bo jakoś w tym okresie brakowało czasu na ryby.
W międzyczasie po dziadku dostałem w spadku jego spinning. Kij produkcji radzieckiej, ma chyba z 30 lat i jest sztywny jak diabli. Można nim śmiało samochód holować. :D Czasami od święta go używam, jak chce się pobawić w spinningowanie, chociaż wielkim fanem tej metody nie jestem.
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Robert_X w 15.07.2015, 23:18
Moja pierwsza wędka to była leszczynówka prostowana za pomoca pustaka na sznurku , Ojciec miał wersję 3 składową z lutowanymi złączami z blaszki mosiężnej i szczytówką z Jałowca , ehh co to były za czasy ;)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Semit w 06.11.2016, 14:27
Swojego czasu łowiłem ryby na to co miałem pod ręką. Czyli bazarowy długi teleskop, jakąś tam gruntówkę zrobioną z mocnego spinningu i inne kołki strugane i suszone na słońcu. Pamiętam jak po przepracowanym na budowie miesiącu za zarobione złotówki kupiłem pierwszą wędkę Matchową. Fakt, kompozytową, zresztą kto wtedy o węglu słyszał, ale jak się przyjemnie nią łowiło. Tak przyjemnie, że nawet używałem jej jako drgającej szczytówki przy bużańskim wędkowaniu. Do czasu używałem, dopóki rzeczny karp nie wybił mi z głowy tego nietrafionego pomysłu.
W końcu przyszedł czas, gdy człowiek zaczął pracować, usamodzielnił się, miał kawalerskie pieniądze i można było coś na sprzęt odłożyć. Co miesiąc odwiedzałem sklep wędkarski i coś tam sobie wybierałem z coraz szerszego na polskim rynku asortymentu. Wybierałem kije spinningowe, teleskopowe, ale coś mi ciągle brakowało. Latem 1999r. podwożąc samochodem kolegę do pobliskiego Sulejówka napotkałem po drodze sklep wędkarski. No i jak tu nie wstąpić jak po drodze, czasu masa a i parę złociszy do wydania w portfelu jest, tym bardziej, że świeżo po wypłacie człek był. Wstąpiłem i pierwsze kroki skierowałem do stojaka z kijami. Przewracałem, grzebałem rozkładałem i składałem, aż w końcu sprzedawca zirytowany moimi poczynaniami zainteresował się moją osobą. Spytał, czego potrzebuję, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc odpaliłem że jakiejś gruntówki szukam. Poszedł na zaplecze i przyniósł kij w pokrowcu. Spytał czy może być feeder, zrobiłem głupią minę, ponieważ z tym określeniem nigdy się jeszcze nie spotkałem. Odparłem że czemu nie, warto przynajmniej obejrzeć.
Zaczął powoli ciągnąc za kokardki sznureczków opasujących pokrowiec, a jak już to zrobił to po kolei wyjął wędzisko składające się z trzech składów. Złożył je do kupy i mi podał. Wziąłem kija w łapę i już mi się nie chciało go odkładać, ciągałem wzrokiem po blanku skrzącym się węglem od szczytówki aż po zakończony delikatnym wysokogatunkowym korkiem dolniku. Już wiedziałem co to miłość od pierwszego wejrzenia. Szybko z ust moich padło pytanie o cenę i już sięgałem po portfel, ale sprzedawca wbił mi nóż w serce, podał cenę. Jak dla mnie na tamte czasy zaporową. Całe 350 zł, przy moich niebotycznych zarobkach sięgających prawie 700 zł. Nawet nie wiecie z jakim bólem chowałem tego kija z powrotem do pokrowca, w oczach łzy i złość na system tak marnie płacący żołnierzowi polskiemu. No cóż musiałem się pogodzić z zaistniała sytuacją.
Minął miesiąc i znów przejeżdżałem w pobliżu tego sklepu. Coś mnie tam znów pchnęło i znów wzrok padł na moim wymarzonym kiju. Tym razem spytałem się o jakieś przynęty spinningowe, zakupiłem kilka blaszek wahadłowych, ale nie omieszkałem niby mimochodem spytać się o feederka. Jakoś cena skutecznie odstraszał i innych klientów.
Widząc moją słabość sprzedawca znów mi go podał, wiedział że działa on na mnie jak błyskotka na srokę. Znów pomacałem ten delikatny węgiel, sztywny a jednocześnie delikatny, coś wspaniałego. Nawet promocja go objęła i gotów był go oddać za 330 zł. No cóż jeszcze nie byłem finansowo gotowy na zakup tego kija.
Jesienią pojechałem na dość długi poligon, wróciłem w listopadzie, a że trzeba było nadrobić do zimy stracony czas, zaczęły się wypady prawie codzienne na ryby. Po kilku dniach skończyły się przynęty spinningowe i znów trzeba było odwiedzić sklep. Pojechałem z wypchanym portfelem, dostałem nagrodę za poligon, całe 300 zł. Nastawiony byłem na spore zakupy przynęt spinningowych, nowe żyłki i jakiś kołowrotek, bo mi się jeden posypał. Znów trafiłem do Sulejówka i do tego samego sklepu. Fakt ceny może nie były atrakcyjne, ale wybór przynęt imponujący. Pierwsze co to rozejrzałem się po stojaku z kijami za moim feederkiem. Kurde nie ma, a chciałbym znów go zobaczyć. Kupiłem kilka przynęt i znów niby mimochodem spytałem się o wymarzonego kija. Sprzedawca uśmiechnął się pod nosem i poszedł na zaplecze, po chwili się pojawił z pięknym ciemnoniebieskim pokrowcem . Morda mi się śmiała. Nie zdążyłem nic powiedzieć gdy dostałem strzała od sprzedawcy
- Oddam go za trzy stówki.
Zatkało mnie. Miałem tyle przy sobie.
Po chwili wychodziłem dumnie dzierżąc pierwszego w mojej karierze wędkarskiej feedera firmy Silstar.
Jako że nie było Internetu, wiedzę jak łowić tą metodą czerpałem prze całą zimę z prasy wędkarskiej. Szybko stałem się właścicielem masy koszyczków, rurek, stoperów, krętlików i innych gadżetów potrzebnych do takiego łowienia. Na wiosenne wyniki długo nie musiałem czekać. Już pierwsze wypady obfitowały w piękne leszcze, płocie i krąpie złowione w Narwi. Ojciec i bracia mi nie wierzyli jak dzwoniłem i chwaliłem się swoimi sukcesami. Nie wierzyli do urlopu, podczas którego zacząłem łowić leszcze na rodzimym Bugu. W międzyczasie stałem się właścicielem drugiego kija, tym razem firmy Mikado i wykonanego z kompozytu, starczy szaleństwa cenowego na jeden porządny kij. Tak mi się ta metoda spodobała, że praktycznie przez kilka lat tylko nią łowiłem, no może od czasu do czasu jesienią człowiek ze spinningiem polatał.
Feeder do tej pory zajmuje ważne miejsce w moich wędkarskich wypadach. Ten mój pierwszy nadal mi służy. Masę ryb już wyholował, widać już po nim ząb czasu, ale służy mi dzielnie i dalej służyć będzie. A gdy już przelotki zaczną odpadać, oddam go do renowacji jakiejś pracowni i dalej będę katował rzeczną gruntówką.
Kilka lat temu kupiłem drugi kij Silstara, też świetny, ale ten stary zawsze będzie moim ulubionym.
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 06.11.2016, 15:03
:bravo: :beer: :thumbup:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: matepw w 06.11.2016, 15:59
Aż się wzruszyłem. Nie często się słyszy o takich uczuciach :).
No może tylko w Romance TV :D :D :D
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Piker w 06.11.2016, 16:09
Piękna historia.. :) :thumbup:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Semit w 06.11.2016, 16:46
Myślę że większość wędkarzy w moim wieku i starszych przeżyło takie historie. Teraz jak spotykam bardzo młodych wędkarzy nad wodą i widzę jaki sprzęt mają... Nie do pomyślenia dla nich, że nie można było kupić żyłki czy haczyków. Wychowywałem się na wschodzie Polski i naprawdę dostęp do podstawowych artykułów wędkarskich był prawie zerowy. Ojciec pracował jakiś czas w Warszawie i przywoził na początku lat 80 -tych co nieco, ale jak nas 4 wędkowało w rodzinie, do tego jeszcze się nie przelewało, to człowiek musiał kombinować. Nie było haczyków, to ze szpilek gięliśmy i hartowaliśmy w ogniu pod kuchnią. Suszyło się proste jałowce i leszczyny na dachu. Dopiero pod koniec lat 80-tych pojawiły się w sklepach jakieś wędki bambusowe, a początek lat 90-tych zalał bazary sprzętem zza wschodniej granicy (sławne teleskopy ZSRR). Czasami ktoś z miasta pojawiał się nad Bugiem i z zazdrością przyglądałem się ich teleskopom Germiny sam ze wstydem chowając się w krzakach z zasuszonym jałowcem, z przymocowanymi przelotkami z drutu i gwiazdą na którą nawinięta była żyłka murarska. Kurde jakie ja wtedy ryby łowiłem na tego jałowca... :D Taka historia mi dzisiaj pod palec na klawiaturze przyszła jak poczytałem kłótnie co poniektórych kolegów wędkarzy, która szczytówka lepsza-węglowa czy kompozytowa. Cieszcie się, że macie te szczytówki. 8)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: kucus22 w 06.11.2016, 17:00
Kolego masz ode mnie wielki :thumbup:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: maciek_krk w 06.11.2016, 17:02
Semit :bravo: Słusznie prawisz :thumbup:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: arturro w 06.11.2016, 20:30
Swojego czasu łowiłem ryby na to co miałem pod ręką. Czyli bazarowy długi teleskop, jakąś tam gruntówkę zrobioną z mocnego spinningu i inne kołki strugane i suszone na słońcu. Pamiętam jak po przepracowanym na budowie miesiącu za zarobione złotówki kupiłem pierwszą wędkę Matchową. Fakt, kompozytową, zresztą kto wtedy o węglu słyszał, ale jak się przyjemnie nią łowiło. Tak przyjemnie, że nawet używałem jej jako drgającej szczytówki przy bużańskim wędkowaniu. Do czasu używałem, dopóki rzeczny karp nie wybił mi z głowy tego nietrafionego pomysłu.
W końcu przyszedł czas, gdy człowiek zaczął pracować, usamodzielnił się, miał kawalerskie pieniądze i można było coś na sprzęt odłożyć. Co miesiąc odwiedzałem sklep wędkarski i coś tam sobie wybierałem z coraz szerszego na polskim rynku asortymentu. Wybierałem kije spinningowe, teleskopowe, ale coś mi ciągle brakowało. Latem 1999r. podwożąc samochodem kolegę do pobliskiego Sulejówka napotkałem po drodze sklep wędkarski. No i jak tu nie wstąpić jak po drodze, czasu masa a i parę złociszy do wydania w portfelu jest, tym bardziej, że świeżo po wypłacie człek był. Wstąpiłem i pierwsze kroki skierowałem do stojaka z kijami. Przewracałem, grzebałem rozkładałem i składałem, aż w końcu sprzedawca zirytowany moimi poczynaniami zainteresował się moją osobą. Spytał, czego potrzebuję, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc odpaliłem że jakiejś gruntówki szukam. Poszedł na zaplecze i przyniósł kij w pokrowcu. Spytał czy może być feeder, zrobiłem głupią minę, ponieważ z tym określeniem nigdy się jeszcze nie spotkałem. Odparłem że czemu nie, warto przynajmniej obejrzeć.
Zaczął powoli ciągnąc za kokardki sznureczków opasujących pokrowiec, a jak już to zrobił to po kolei wyjął wędzisko składające się z trzech składów. Złożył je do kupy i mi podał. Wziąłem kija w łapę i już mi się nie chciało go odkładać, ciągałem wzrokiem po blanku skrzącym się węglem od szczytówki aż po zakończony delikatnym wysokogatunkowym korkiem dolniku. Już wiedziałem co to miłość od pierwszego wejrzenia. Szybko z ust moich padło pytanie o cenę i już sięgałem po portfel, ale sprzedawca wbił mi nóż w serce, podał cenę. Jak dla mnie na tamte czasy zaporową. Całe 350 zł, przy moich niebotycznych zarobkach sięgających prawie 700 zł. Nawet nie wiecie z jakim bólem chowałem tego kija z powrotem do pokrowca, w oczach łzy i złość na system tak marnie płacący żołnierzowi polskiemu. No cóż musiałem się pogodzić z zaistniała sytuacją.
Minął miesiąc i znów przejeżdżałem w pobliżu tego sklepu. Coś mnie tam znów pchnęło i znów wzrok padł na moim wymarzonym kiju. Tym razem spytałem się o jakieś przynęty spinningowe, zakupiłem kilka blaszek wahadłowych, ale nie omieszkałem niby mimochodem spytać się o feederka. Jakoś cena skutecznie odstraszał i innych klientów.
Widząc moją słabość sprzedawca znów mi go podał, wiedział że działa on na mnie jak błyskotka na srokę. Znów pomacałem ten delikatny węgiel, sztywny a jednocześnie delikatny, coś wspaniałego. Nawet promocja go objęła i gotów był go oddać za 330 zł. No cóż jeszcze nie byłem finansowo gotowy na zakup tego kija.
Jesienią pojechałem na dość długi poligon, wróciłem w listopadzie, a że trzeba było nadrobić do zimy stracony czas, zaczęły się wypady prawie codzienne na ryby. Po kilku dniach skończyły się przynęty spinningowe i znów trzeba było odwiedzić sklep. Pojechałem z wypchanym portfelem, dostałem nagrodę za poligon, całe 300 zł. Nastawiony byłem na spore zakupy przynęt spinningowych, nowe żyłki i jakiś kołowrotek, bo mi się jeden posypał. Znów trafiłem do Sulejówka i do tego samego sklepu. Fakt ceny może nie były atrakcyjne, ale wybór przynęt imponujący. Pierwsze co to rozejrzałem się po stojaku z kijami za moim feederkiem. Kurde nie ma, a chciałbym znów go zobaczyć. Kupiłem kilka przynęt i znów niby mimochodem spytałem się o wymarzonego kija. Sprzedawca uśmiechnął się pod nosem i poszedł na zaplecze, po chwili się pojawił z pięknym ciemnoniebieskim pokrowcem . Morda mi się śmiała. Nie zdążyłem nic powiedzieć gdy dostałem strzała od sprzedawcy
- Oddam go za trzy stówki.
Zatkało mnie. Miałem tyle przy sobie.
Po chwili wychodziłem dumnie dzierżąc pierwszego w mojej karierze wędkarskiej feedera firmy Silstar.
Jako że nie było Internetu, wiedzę jak łowić tą metodą czerpałem prze całą zimę z prasy wędkarskiej. Szybko stałem się właścicielem masy koszyczków, rurek, stoperów, krętlików i innych gadżetów potrzebnych do takiego łowienia. Na wiosenne wyniki długo nie musiałem czekać. Już pierwsze wypady obfitowały w piękne leszcze, płocie i krąpie złowione w Narwi. Ojciec i bracia mi nie wierzyli jak dzwoniłem i chwaliłem się swoimi sukcesami. Nie wierzyli do urlopu, podczas którego zacząłem łowić leszcze na rodzimym Bugu. W międzyczasie stałem się właścicielem drugiego kija, tym razem firmy Mikado i wykonanego z kompozytu, starczy szaleństwa cenowego na jeden porządny kij. Tak mi się ta metoda spodobała, że praktycznie przez kilka lat tylko nią łowiłem, no może od czasu do czasu jesienią człowiek ze spinningiem polatał.
Feeder do tej pory zajmuje ważne miejsce w moich wędkarskich wypadach. Ten mój pierwszy nadal mi służy. Masę ryb już wyholował, widać już po nim ząb czasu, ale służy mi dzielnie i dalej służyć będzie. A gdy już przelotki zaczną odpadać, oddam go do renowacji jakiejś pracowni i dalej będę katował rzeczną gruntówką.
Kilka lat temu kupiłem drugi kij Silstara, też świetny, ale ten stary zawsze będzie moim ulubionym.
Wiem co Miałeś na myśli pisząc o miłości od pierwszego wejrzenia. Ja również z początkiem lat 90-tych zakochałem się w pięknym kiju Silstar Executive Clas Feeder i dzięki Tobie przypomniałem sobie gdy go wziąłem pierwszy raz do ręki. Za to wielkie dzięki :thumbup:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 06.11.2016, 20:49
Do dziś mam swojego pierwszego, prawdziwego feedera. Wcześniej jedynie samodziełki. Moja Sigma z pierwszego wypustu. Ma dożywocie na mojej ścianie. :beer:
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Semit w 06.11.2016, 21:48
Ja swoim Taktiq Feederem łowię do dziś i jeszcze długo mam zamiar łowić, no chyba że ulegnie jakiemuś wypadkowi tfuuu... Muszę zimą dwie przelotki już wymienić i dobrać szczytówkę bo została mi jedna sztuka i to dosyć sztywna.
A wiecie że z ciekawości dziś pogrzebałem na allegro i znalazłem takiego samego, tylko 4,20m?? Niesamowite tyle lat i jeszcze rodzynki ktoś sprzedaje. Jakby miał 3,60 od razu bym go łyknął. :D
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: kismet75 w 08.11.2016, 21:03
Myślę że większość wędkarzy w moim wieku i starszych przeżyło takie historie. Teraz jak spotykam bardzo młodych wędkarzy nad wodą i widzę jaki sprzęt mają... Nie do pomyślenia dla nich, że nie można było kupić żyłki czy haczyków. Wychowywałem się na wschodzie Polski i naprawdę dostęp do podstawowych artykułów wędkarskich był prawie zerowy. Ojciec pracował jakiś czas w Warszawie i przywoził na początku lat 80 -tych co nieco, ale jak nas 4 wędkowało w rodzinie, do tego jeszcze się nie przelewało, to człowiek musiał kombinować. Nie było haczyków, to ze szpilek gięliśmy i hartowaliśmy w ogniu pod kuchnią. Suszyło się proste jałowce i leszczyny na dachu. Dopiero pod koniec lat 80-tych pojawiły się w sklepach jakieś wędki bambusowe, a początek lat 90-tych zalał bazary sprzętem zza wschodniej granicy (sławne teleskopy ZSRR). Czasami ktoś z miasta pojawiał się nad Bugiem i z zazdrością przyglądałem się ich teleskopom Germiny sam ze wstydem chowając się w krzakach z zasuszonym jałowcem, z przymocowanymi przelotkami z drutu i gwiazdą na którą nawinięta była żyłka murarska. Kurde jakie ja wtedy ryby łowiłem na tego jałowca... :D Taka historia mi dzisiaj pod palec na klawiaturze przyszła jak poczytałem kłótnie co poniektórych kolegów wędkarzy, która szczytówka lepsza-węglowa czy kompozytowa. Cieszcie się, że macie te szczytówki. 8)

Oj Semit pamiętam dobrze ja te czasy. U nas na tym dzikim wschodzie kurcze nic w sklepie nie było. Pierwszą wędkę bambusową kupiłem w sklepie Rywal powstał w 1988 r. Co to była za radocha, a tak człowiek się męczył na te leszczynówki. Mój bambus nie dotrwał do chwili obecnej, ale z dwa lata temu kupiłem sobie taki kijek na allegro. Nawet jest w pięknym stanie. Obecnie wisi u mnie w garażu z zamontowanym moim pierwszym kołowrotkiem, tzw. gwiazda, nawet strzępy z pierwszej żyłki pozostały :-)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Semit w 08.11.2016, 21:06
Mariusz, trzymaj te strzępy, nabierają mocy sentymentalnej. ;)
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Daavid w 13.02.2017, 00:39
Jeden z moich pierwszych kołowrotków wyglądał tak:
(http://i.imgur.com/tWnYDit.png)


(http://i.imgur.com/uMMHLNb.png)

Pamiętam, że pojechałam kiedyś z nim do dziadka na wieś i łowiłem tym kołowrotkiem zamocowanym do bambusa. W zbiorniku na wodę dla straży pożarnej było masę małych karasi a te "łowisko" było miejscem spotkań okolicznych dzieciaków. Chcieli się ze mną wymieniać bo na moją wędkę ryby brały a na nich nie. Nie wiedzieli, że gruba żyłka (może 0.4)? którą stosowali przeszkadzała rybom.....
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: Hubert w 13.02.2017, 01:25
Pierwszy zestaw? Aluminiowy, 4-5 przelotkowy, prawie 2m spinning. Dolnik pokryty szorstkim jak cholera, niebieskim, twardym plastikiem wraz z katiuszką. Pierwsze ryby jakie na to wyciągnąłem to 6 płoci w czasie grubej zimy. Staruszek z radości niósł mnie na plecach do domu :) Ciekawe czy to w rodzinnym domu gdzieś jeszcze jest...
Tytuł: Odp: Pierwsza wędka, pierwszy kołowrotek
Wiadomość wysłana przez: jurek w 13.02.2017, 07:48
No, ja pamiętam czasy, gdy najcieńsza na rynku żyłka o fi o,15 miała wytrzymałość niecałe 0,5 kg. :facepalm: A moja pierwsza wędka to leszczyna, przelotki ze zwykłego drutu a na dwóch gwoździkach wbitych w  "dolnik " kilka metrów zapasu żyłki. I niezapomniane pierwsze emocje przy holu 20-25 cm płoci i okonków na starorzeczu. A przynęta to kopane robaki, kompostowe  "żmijki " i larwy chruścika. Ech ... :)