A ja uważam, że w Polsce komercyjne wody traktuje się głównie jako możliwość zarobku dla właściciela, albo za wędkowanie, albo sprzedając ryby. Niestety znam niewiele komercyjnych wód, gdzie najważniejsze są ryby - oczywiście czytałem o takich, ale to są głównie wyspecjalizowane wody karpiowe, gdzie ściąga się "zamożnych" karpiarzy, którzy płacą 100 PLN za dobę możliwości chwycenia okazu. Mi brakuje wody prywatnej, na której można złowić nie tylko karpia, karasia czy amura, ale także leszcza, lina, płotki czy pospiningować - choć nie jestem zwolennikiem tej metody łowienia - i to w spokoju i ciszy, a nie zajmować stanowisko co 10 metrów. Niestety, ale pogoń za pieniądzem sprawia, że bardzo ciężko jest trafić na wodę z duszą. Na wodach PZW panuje podejście, że jak coś jest wspólne, to jest niczyje, a ogrom wędkarzy starej daty, którzy nie wędkują, tylko polują, sprawia, że ciężko jest spotkać duże okazy ryb w wodach ogólnodostępnych. No i niestety przyzwolenie na złodziejstwo, jakim jest kłusowanie, sprawia, że mamy taką sytuację w Polsce jak obecnie. Niestety, ale w tej dziedzinie życia potrzebna jest rewolucja na skalę całego kraju. Niestety potrzeba na to lat, bo zmiana świadomości ludzi to chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy jakie trzeba zrobić w tym temacie.
Dlatego moim zdaniem trzeba od najmłodszych lat uczyć dzieci nie tylko szacunku do kraju i dorosłych, ale przede wszystkim do tego wszystkiego co nas otacza i jak wychowamy młode pokolenie w takim duchu, to nie będzie problemów z brakiem ryb w wodach PZW.