Dla mnie to wygląda tak:
Są sobie polskie firmy z branży wędkarskiej. Sprzedają sprzęt w większości produkcji chińskiej. Jest to sprzęt tani, a możliwości produkcyjne naszych dalekowschodnich przyjaciół są olbrzymie.
Teraz przyjrzyjmy się przeciętnemu polskiemu wędkarzowi - kto nie widział, odsyłam do wątku "
portret polskiego wędkarza" albo lepiej nad pobliską wodę PZW. Żeby nie było, że ubliżam polskim wędkarzom - proszę samemu ocenić. Ja mam pewne własne spostrzeżenia i statystycznie najczęściej (co nie znaczy, że zawsze) widzę nad wodą panów po 50-ce oraz emerytów, jest sporo młodzieży, ale dużo mniej niż starszych kolegów. Wielu starszych wędkarzy ma sprzęt pochodzący z czasów, gdy ja na chleb mówiłem "pep". Wielu z nich zabiera każdą wymiarową rybę, jaką złowi - nie oceniam, ale nasuwa się wniosek, że, oprócz potrzeby rozluźnienia, mają potrzebę wyłowienia słusznej ilości ryb z wody i zabrania ich do domu. Niektórzy swoje zabytkowe wędki wymienili na nowsze teleskopy, czasem nawet feedery lub karpiówki. Inni prędzej czy później też będą zmuszeni to zrobić. Młodsi mają sprzęt, który obecnie znajdziemy w sklepach. Generalnie tendencja jest taka, że młodszy wędkarz posiada młodszy sprzęt (żadne odkrycie). Jednak większość przedstawicieli tych grup łączy jedna rzecz w kwestii sprzętu - wędka to dla nich narzędzie do łowienia ryb.
Po co ta obszerna dygresja? Ano po to, że takich wędkarzy jest cała masa, w końcu statystyczny obraz wędkarza nie wziął się znikąd. Między tymi wędkarzami, a polskimi firmami występuje symbioza. Łowcy ryb chcą łowić ryby. Chcą też, żeby im się to opłaciło, a większość z nich nie ma zasobnych portfeli, ale są też tacy, co przyjeżdżają nowym autem nad wodę, a łowią na wędki z dolnej półki - nie ma w tym nic złego.
Wróćmy do firm. Firma X wie jak wygląda statystyczny obraz wędkarza i wie czego on chce, dlatego sprowadza dla niego z dalekiego wschodu tani sprzęt. Nie musi inwestować w zakłady produkcyjne, zatrudniać pracowników, przejmować się procedurami, przepisami itd. Po co to wszystko? Niech Chińczycy się tym przejmują. Tymczasem, firma X ma klientów, którzy chcą tanie narzędzia do łowienia ryb, a tego przecież jest pełno, a że po drugiej stronie globu, to w dzisiejszych czasach dla firmy z jakimś tam dorobkiem żaden problem.
Kilka firm funkcjonuje w taki sposób, a wniosek nasuwa się sam - to musi się opłacać. Inwestycja w technologię, research, badanie rynku pod kątem odbiorców produktu premium, postawienie zakładu produkcyjnego - to wszystko kosztuje mnóstwo pieniędzy, a konkurencja z zachodu podbija rynek, więc istnieje ryzyko niepowodzenia takiego przedsięwzięcia.
Świadomość wędkarzy rośnie? Owszem. Rynek na tanie wędkarstwo zaraz się skończy? Bynajmniej. Po prostu w chwili obecnej na pójściu w wysoką półkę więcej można stracić niż zyskać. Przynajmniej wszystko na to wskazuje, z mojej perspektywy - ja nie jestem właścicielem firmy wędkarskiej