Spotkałem się z podobnymi zasadami na jednym ze śląskich łowisk należących do pewnego Stowarzyszenia.
Spędziłem tam jeden dzień w towarzystwie miejscowego - bardzo dobrego wędkarza.
To w ogóle ciekawa woda dla typowego polskiego wędkarza a i dla "nietypowego".
1. zarybiają sporo.
2. ryby zabierają.
3. a i tak ryb mają dużo, łowią i raczej nie narzekają.
Czyli: jedzą ciastka i maja ciastka.
Jak Oni to robią?
Mirku, a jaki mają limit? 2 karpie dziennie, jak na PZW, czy może 2 tygodniowo, jak na zbiornikach stowarzyszeń?
Jak to zarybiają dużo? To tak można? A co z operatem?
U mnie to wygląd tak:
Limity połowu:
a. amur, karp, lin, węgorz - 2 szt. łącznie na dzień z obowiązkiem natychmiastowego wpisu do limitu podstawowego. Po wykorzystaniu limitu dziennego należy zakończyć wędkowanie,
b. sandacz, szczupak - z obowiązkiem natychmiastowego wpisu do limitu podstawowego w sposób następujący:
· wkładka 20szt - 2szt łącznie na dzień ,10szt łącznie na rok
· wkładka 10szt - 1szt łącznie na dzień, 5szt łącznie na rok
· wkładka 5szt- 1szt łącznie na dzień, 2szt łącznie na rok
· wkładka jednorazowa - zakaz połowu sandacza i szczupaka.
Wkładka 20 szt. kosztuje 380 zł, 10 szt. 290 zł.
Jedynie gospodarz wody i kumaci narzekają na zbyt duży limit drapieżnika, w tym roku za szczupłego płacili 28zł/kg. To się nie bilansuje, karp i amur wychodzi spoko. Ogólnie większość zadowolona, a ryby tyle, że czasami nie idzie łowić na dwie wędki. I się da przy PZW coś całkiem normalnego zrobić, ale trzeba mieć spoko ludzi w kole.