...... Za 230 złotych, które płacą za kartę chcieliby mieć rybne wody, łowić bez ograniczeń i za puste wody obwiniają tylko PZW i kormorany. Trzeba zacząć od siebie... Bez ograniczeń ryb nam nie przybędzie. Chyba, że podniesiemy opłaty dla tych zabierających ryby? Ja nie zabieram ryb, więc niech płacę 230 złotych (a nawet 200 złotych więcej - chociaż na nadmiar gotówki nie cierpię - jeżeli będę wiedział, że zostaną spożytkowane te pieniądze właściwie - na ochronę wód, na mądre zarybienia). Ale może ten wymagający, zabierający ryby wędkarz (który nie chce żadnych ograniczeń) niech zapłaci przynajmniej połowę równowartości zabieranych ryb . Przykładowo emeryt jeżdżący od zarybienia do zarybienia po zbiornikach łowi i zabiera powiedzmy 35 karpi o średniej masie 2 kg co daje 70 kg. Połowa tej wagi to 35 kg x 12 złotych daje 420 złotych. Może to jest wyjście???. Wiem, że za chwilę ktoś napisze, że Mariospin to oszołom. A z jakiej racji tacy jak ja, którzy wypuszczają złowione ryby i dbają o nie (ja ostatnio nawet spinningując noszę ze sobą matę) są uważani za oszołomów???. My chcemy tylko mieć rybne wody i mieć satysfakcję z wędkarstwa. Przynajmniej w połowię taką jaką ma Luk na swoich wodach w UK, gdzie jego wysokie umiejętności praktycznie gwarantują mu, że każdy wyjazd będzie wspaniałą wędkarską przygodą - z jednego powodu - tam ryby są.
Mam naprawdę dość narzekań zwłaszcza tych, którzy nie chcą godzić się na żadne ustępstwa i bez ograniczeń chcą zabierać złowione ryby. Takie same przykłady mamy w życiu codziennym na każdym kroku. Pełno jest zazdrosnych ludzi, którzy wytykają innym to, że się czegoś uczciwie dorobili. Ale niestety samo do domu nic nie przychodzi i dlatego, żeby czegoś się uczciwie dorobić to trzeba zaangażowania i poświęcenia, nie narzekania i nic nie robienia. Mam to szczęście, że na ryby jeżdżę z tymi należącymi do bardzo ambitnych Przepraszam, że tak daleko zabrnąłem w swoim pisaniu, ale aż mnie nosi....
W moim odczuciu ten fragment powinien być wklejony w każdy temat o PZW i jego uzdrawianiu
To jest istota problemu- ludzie.
Ludzie sami sobie to robią i sami kształtują nie tylko związek wędkarski, ale też realia w jakich żyjemy i jakie nas otaczają.
Skoro temat się rozbija o konkretne kwoty, to od pewnego czasu też jest dla mnie zagadką, jak to w ogóle jest możliwe i jak ma "prosperować", skoro wykupienie składek, to kwota rzędu 60-kilku groszy za 1 dzień. Jak to ma dobrze działać? Opłata powinna wynosić 1zł za jeden dzień, co daje 365zł w skali roku. 1 zł i tak brzmi komicznie, nie oszukujmy się.
Za taką stawkę jedyne co powinno być możliwe, to wędkowanie, a nie zabieranie ryb. Zabieranie ryb, to dodatkowa opłata i nie rozumiem dlaczego zaniżać w tych rozliczeniach faktyczną wartość rynkową danego gatunku?
Też nie mam sytuacji finansowej, która pozwala mi szastać pieniędzmi. Mam jednak świadomość tego, że za 64 grosze na dzień, nie dostanę nic. Zdaję sobie sprawę, że nic nie ma za darmo, zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Co by nie mówić, to wszystko brzmi ładnie i wspaniale. Jak to jednak ogarnąć? Jaki system stworzyć? Jak karać, wymagać i pilnować?
"Wędkarze" chcą mięsa i będą kombinować na milion sposobów, jak zagrabić jak najwięcej pod siebie. Po wprowadzeniu tak rygorystycznych przepisów i rozliczeń, zapewne przez wiele lat dochodziłoby do patologii związanej z wynoszeniem ryby. Ciężko jednoznacznie obwinić w tej sytuacji jednego delikwenta z drugim, przez wiele lat sytuacja była taka, a nie inna, tak był nauczony, wzrósł w takich, nie innych, realiach.
Władze PZW mają w nosie składki zapewne. Oni się w owym systemie ustawili tak, by mieć korzyści z działalności "okołowędkarskiej". Okopali i zabetonowali się na swoich stanowiskach, by nie można ich było ruszyć. Tu podniosą opłatę o 20zł, tam wpuszczą 500kg karpia więcej, albo z kolei zmienią wymiar ochronny jakiegoś gatunku. To jest polityka, odwracanie uwagi
Niby jak miałoby to wyglądać?
Nagle stawki wyższe, fundusze na strażników, jakieś wpływy z kar, rozliczanie ryb co do kilograma?
Co oni by wtedy zrobili? Co z ich "biznesikami" ?
Dobrze, że Mario napisał to, co napisał. Powinniśmy kontynuować dyskusję w tym kierunku i takiej, a nie innej "tonacji", czyli rozliczeń i konkretnych kwot pieniędzy.
Nie wiem co to zmieni, i czy zmieni cokolwiek. Na pewno wpłynie na świadomość, pozwoli lepiej zrozumieć problem, wypracować pewne rzeczowe argumenty, zwłaszcza względem obrońców obecnego systemu.