Ryby do sushi zawsze się przemraża. Nikt nie zaryzykuje zatrucia, a w restauracjach pozwów i zamknięcia często inwestycji życia. W Japonii jest kultura jedzenia super świeżego pożywienia. Jest to tam wręcz religia. Nocą złowiona przez rybaka ryba trafia na giełdę rybną, w ciągu następnych kilku godzin jest już w domu, czy też w restauracji.
W Polsce np. smakosze wigilijnego karpia potrafią odróżnić smak karpia w zależności od momentu w którym został mu łeb ucięty

Najlepsze są takie, którym obcina się łeb przy kliencie. Zazdroszczę niesamowicie wyrobionych kubków smakowych lepszych niż u wizytatorów z Michelin
BTW trzy gwiazdki Michelin, czyli absolutny top, ma około 100 restauracji na świecie (połowa jest we Francji i właśnie w Japonii).
Dlatego są tam takie odpały jak z "ikizukuri". Oprócz żywych ryb je się jeszcze np. żywe krewetki (które potrafią jeszcze poruszyć się w żołądku), żywą kałamarnicę po usunięciu z niej niejadalnych elementów. W Korei np. latem popularne są zupy na zimno: kostki lodu + jakieś części głowonogów itp. Pamiętajcie, że jak spytają się Was o zimną lub ciepłą zupę, to zawsze bierzcie tę ciepłą, bo to nie Hiszpania i np. pyszne gaspacho:P
Problem z bananami jest taki, że te pyszne odmiany nie nadają się do transportu, bo po kilku dniach robią się już brązowe. W Hiszpanii można odnaleźć wiele odmian sprowadzanych z Afryki Północnej, które są pyszne. Jednak po kilku dniach nadają się do wywalenia. Na Filipinach na bezludnej wyspie jadłem banany wielkości kciuka

. Totalny obłęd smakowy. Nie jestem fanem bananów, ale to był naprawdę "coś". Podjarałem się niczym Pani Gessler na widok kotleta własnego przepisu
Tam też są najlepsze mango na świecie "carabao", które musisz zjeść na miejscu na wyspie na której je kupisz. Nie możesz przewozić mango ze sobą. Jest ryzyko przenoszenia chorób, robali pomiędzy wyspami, a więc plantacjami mango. Są potężne kary za przewóz mango pomiędzy wyspami. Jest wiele tablic informujących o tym turystów. W tym roku np. widziałem plantację bananów we Włoszech

Z rozmów wynika, że klimat im się mocno zmienia, więc muszą się dostosować do zmian w uprawach.
Owoce sprowadzane do nas z Ameryki Środkowej i Południowej to mocno nawożone odmiany, które w chłodni potrafią przepłynąć cały świat. Dlatego warto w hipermarketach patrzeć na to skąd pochodzi owoc. W Auchan są np. wszędzie tabliczki określające skąd pochodzi owoc. Jeżeli mam wybór pomiędzy grejpfrutem z Ameryki Środkowej, a Izraela to zawsze wezmę ten żydowski z uwagi na "zdolności transportowe"