Jędrku drogi ja zacząłem swoją przygodę na tej samej wodzie co Ty prawdopodobnie (cegielnia Marusze). Razem z kolegami z podwórka na najprostsze zestawy spławikowe łowiliśmy z "luftu" pięknie ubarwione różanki, wzdrążki i płotki...zdarzył się mały karpik. Na tej wodzie również po raz pierwszy zasmakowałem spinningu. Miałem taki dziedziczny kijek z NRD, sztywny szklak ale to wówczas nie przeszkadzało
Pamiętam jak dzisiaj, srebną obrotówkę Hobby z czerwonymi kropkami, coś na wzór meppsów, która dała mi pięknie wygrzbieconego i spasionego okonia na ponad 30 centów
To był w tedy mój Personal Best
Działo się to pod koniec lat 90-dziesiątych. Po roku takiego łowienia na "dzikiej" wodzie za namową mojego szwagra zdałem egzamin na kartę wędkarską w kole nr.62 w Wodzisławiu śląskim