Nie, to życie się przystosowało idealnie do panujących tu warunków. I kropka.
No nie do końca - życie te warunki w dużej mierze stworzyło. Ale generalnie masz rację
Tak, oczywiście. Cały otaczający nas krajobraz jest wynikiem pojawienia się życia. Ale ono pojawiło się i przystosowało do wtedy panujących warunków. I w miarę ich zmieniania, samo się do tych zmian musiało przystosować.
Ale wiem, że się rozumiemy.
Wielki Wybuch to fakt. Jest to udowodnione. Nikt z fizyków temu nie zaprzecza. Wiemy co się wtedy działo, prawie co do ułamka sekundy. Nieznane są tylko te milionowe części sekundy tuż po Początku i sam Początek. A jeśli Wielki Wybuch to akt Stworzenia tego Świata, tych trzech znanych nam wymiarów? Jest taka możliwość Co wtedy? Jeżeli podchodzimy rzetelnie i naprawdę naukowo do tematu to nie powinno się wykluczać żadnej z teorii, żadnej możliwości. Fizycy, póki co, nie są w stanie ogarnąć nawet podstawowych praw rządzących światem cząstek elementarnych. Elektron w badanym układzie zachowuje się raz jak cząstka elementarna a raz tak "jakby wszędzie", w wielu miejscach na raz. Nie wiemy jak to wszystko działa Uświadommy to sobie. Mówienie, że na pewno nie było Stworzenia przypomina sytuację, kiedy ktoś mówi"nie, bo nie". To nie jest argument, takie mówienie
Oczywiście możemy wielki wybuch nazwać aktem stworzenia, spoko. Niech go nawet zapoczątkuje inteligentny i ponadczasowy byt, jeśli komuś pasuje. Tylko potem już wszystko dzieje się zgodnie z prawami fizyki tego nowopowstałego wszechświata.
Generalnie mówienie ludziom o Wielkim Wybuchu jest sprawą dość trudną. Przeważnie wiedzą tylko o tym, że ta teoria (nie mylić pojęcia tego słowa, bo w j. polskim ma dwa znaczenia) wynika z faktu, że wszechświat się rozszerza. Tymczasem do tego wniosku prowadzą dziesiątki badań w różnych dziedzinach. Bardzo często były to czysto teoretyczne założenia opracowane przez matematyków i fizyków w XIX i XX wieku (a niektóre i wcześniej, gdy jeździliśmy powozami), a potem rozwój technologii pozwolił nam na zbudowanie urządzeń, które te założenia udowodniły empirycznie. Często ku zdumieniu ich autorów.
Miejscem dla Boga jest zakres ludzkiej niewiedzy. Im dalej cofamy się w czasie, tym więcej go było w naszym życiu i za tym większą liczbę spraw odpowiadał. A że nigdy do końca nie poznamy otaczającego nas świata (zawsze można pytać, co jest mniejsze lub co jest dalej...) to i zawsze będzie miejsce w ludzkim umyśle na Boga. Zdawali sobie z tego sprawę mądrzy ludzie już dawno temu, gdy naprawdę niewielu w ogóle śmiało wątpić w Boga. A i ci, którzy przyjmowali jego istnienie za pewnik, wcale do głupich nie należeli. Co by wymienić Newtona, którego uważa się za największego geniusza w dziejach całej ludzkości. On wszystkie swoje prace naukowe stworzył na boku. Większość życia poświęcił badaniu Biblii i alchemii. Tak, tak... W końcu był przecież dzieckiem swoich czasów.