Projekt Stwórcy poprzez ewolucję doprowadził do rozwoju człowieka do poziomu możliwości poznania objawienia Bożego.
Człowiek jest na tyle ciekawym stworzeniem, ze sam może się programować ku dobremu lub złemu. Osobnicy zbyt leniwi na takie działanie dają się programować innym. Tak ja to widzę.
Masa wojen była prowadzona w imię boże, i wiele się zmieniło. Czy tacy krzyżowcy doznali objawienia bożego przed kolejnymi masakrami? A wojna trzydziestoletnia, gdzie tłukli się katolicy z protestantami? Kto tam doznawał objawień? To co wg większości nie było uznawane wtedy za grzech dzisiaj nim jest, więc jakaś ewolucja ma miejsce w pewnym sensie cały czas
Aczkolwiek nie przypisywałbym wszystkich zasług tutaj bogu, bo współczucie to podstawa buddyzmu, a jak pisałem wielokrotnie Jezus miał kontakty z buddystami, stąd taka jego postawa, całkowicie odmienna od tego co wyznawali tacy Żydzi.
Podstawą buddyzmu jest pozbycie się cierpienia przez pozbycie się pożądania/pragnień - w sumie dość trzeźwe podejście do problemu. Ogólnie buddyzm to jedna z filozofii hinduistycznych przeznaczona "na eksport" Natomiast Jezus (o ile istniał) wcale nie musiał się kontaktować z żadnym buddystą. Wiemy że buddyjscy misjonarze dotarli aż do Aleksandrii więc o Judeę musieli po drodze zahaczyć, a jak zahaczyli to jakieś pomysły po sobie pewnie zostawili - ruch monastyczny na przykład.
NIe wiem skąd wziąłeś taką definicję buddyzmu, na pewno jest to spłycenie, bardzo mocne. Buddzyzm to osiągniecie oświecenia, czyli wyzwolenie się z cierpienia, a dróg do tego było wiele, sporo zależało od wykształcenia jednostki. Dla ludzi prostych, niepiśmiennych były bardzo proste nauki, dla tych mądrzejszych były bardziej lub bardzo zaawansowane. Jezus na pewno musiał poznać kogoś kto wywarł na nim mocny wpływ, i nie musiało to być żadne szufladkowanie (co jest buddyzmem a co nie). Chodziło o działania. Kościół katolicki z jakiegoś powodu unika jak ognia odpowiedzi dlaczego Jezus był takim odmieńcem, bo wprowadził olbrzymie zmiany, stworzył ruch oparty na miłości, współczuciu, lewak z niego był maksymalny
Skoro doszło do takiej wielkiej zmiany to czy nie może dojść do kolejnej? Bo kk strasznie wypaczył nauki Jezusa, aby chronić strukturę organizacji doszło do masy nadużyć, taki celibat nie ma nic wspólnego z samym bogiem, chodziło o prozaiczne doprowadzenie do tego aby hierarchowie kościoła nie mieli dzieci, które dziedziczyłyby majątek, ten miał być w ręku kościoła non stop. Taka dziesięcina to też syf maksymalny, lub posiadanie przez kościół miast i wiosek, gdzie wręcz zniewalano ludzi. To na pewno nie były nauki Jezusa. Teraz w Polsce mamy masę skandali z nadużyciami seksualnymi różnego rodzaju, i jest to zamiatane pod dywan, wyciszane. Mironek więc może sugerować słusznie, że nawet ci ludzie idą w stronę zła, nawet papież. Trudno się w tym połapać
Ogólnie jednak Jezus pojawił się, naprawił wiele rzeczy, po czym znów nastąpiło wielkie psucie. Wiele zapewne zmieni kolejny Jezus który się objawi