Jezus nie był żadnym rewolucjonistą. On nie zmienił Prawa a tylko je wypełnił, postawił "kropkę nad i". Kiedy mówił do ludzi cytował słowa Starego Testamentu - tak jak Żydzi. Jego postawa była jednak absolutnie spójna, to co mówił - robił (uczeni Żydzi wielbili Boga tylko w słowach a nie w swoim życiu - i to im Jezus zarzucał i wypominał). Był/jest zapowiadanym od wieków Mesjaszem (Żydzi w to nie uwierzyli) - proroctwa o jego przyjściu są dość wyraźnie napisane w Starym Testamencie. Był/jest Synem Boga, istotą przedwieczną, nie z tego świata (sam tak o sobie mówił), który wcielił się w ciało człowieka. Bez Jego dobrowolnej śmierci i bez Zmartwychwstania nie byłoby zbawienia dla ludzkości. Dlaczego aż tak dramatyczne to wszystko ? Nie wiem, pojęcia nie mam. Może nie było innego sposobu żeby ocalić ludzi przed potępieniem. Cierpienie i potępienie są skutkiem grzechu. Gdzie w tym wszystkim nauka (taki jest tytuł wątku)? Po pierwsze - to wszystko może być prawdą:) Poza tym takie moje "znaleziska" (dla mnie elementy potencjalnie naukowe), takie zajawki: "u was nawet włosy na głowie wszystkie są policzone"(dla mnie to jakby matematyka, wszystko jest gdzieś zapisane, zakodowane?), albo: "wiele jeszcze miałbym wam do powiedzenia ale wy tego znieść nie możecie"(współcześni nie byli w stanie ogarnąć swoimi rozumami pewnych spraw?). Gwoli ścisłości - Jezus z Nazaretu jest postacią historyczną, niewiele jest w historii świata postaci tak wiarygodnie potwierdzonych w źródłach historycznych.