A w temacie trzech zaporówek w mojej okolicy - piszą głupoty ci co nie wiedzą co to duża woda .... co może wyrządzić - i po co są retencje.
Maciek, retencja nie oznacza, że musi to być zaporówka. Jeżeli masz mokradła, poldery zalewowe, łąki, to wiele wody zatrzyma się tam. Nie musi więc to być tworzenie zbiorników. Oczywiście to jest bardzo złożony problem, bo jeżeli wydawano idiotyczne decyzje budowy osiedli w miejscach o dużym ryzyku powodzi, to potem wielu uważa, że trzeba wodę odprowadzać, jak najszybciej aby ich nie zalało. ALe winę ponoszą ci, co takie decyzje wydali, często był to wynik korupcji.
Ale problem jesty inny. Bo nie chodzi o ochronę przeciwpowodziową ale o suszę. Zaporówka nie zapobiega suszy ale ją wzmacnia, i to jest sedno sprawy, że u nas wciąż jest ściema lobby betonowego, że tak trzeba działać. To jak z rybackim zagospodarowaniem wody, mamy model, który doprowadził do spustoszenia zdecydowanej większości zbiorników, a mimo to dalej trwa kontynuacja tej idiotycznej 'drogi'. Tu jest bardzo podobnie. Mamy wciskanie kitów. Posłużę się przykładem mchu. On jest jak gąbka, może wysychać, ale jak się pojawia woda, to ja będzie magazynował. U nas zbyt wiele terenów zostało zmeliorowanych, pod rolnictwo, przez co nie ma tego mchu, takiej gąbki. Dlatego opady, zwłaszcza intensywne, sprawiają, że mamy masy wód, które zamiast być wchłaniane spływają, stając się przyczyną problemów. Do samego rolnictwa dodać należy właśnie budowę osiedli, przez co trzeba je też odwadniać, nie ma tam magazynowania wody, więc mamy multiplikację.
Dlatego wg mnie należy iść w stronę odwracania melioracji, trzeba mniej terenów wykorzystywać rolniczo, powinno być więcej łąk, mokradeł, terenów zadrzewionych. Rzeki należy renaturyzować, rozpieprzać betony, każdy dom powinien też magazynować wodę, to znaczy należy montować zbiorniki zasilane wodą deszczową. Powinna też być duża akcja nasadzania drzew, wiele pól, zwłaszcza tych, które są gruntami słabych klas, można zamieniać na lasy. Ale nie pod egidą Lasów Państwowych, które będą potem wycinać jak najwięcej aby opylać to Chińczykom

Maciek, dlatego musimy rozmawiać o dwóch oddzielnych rzeczach poniekąd (choć są powiązane) - o ochronie przeciwpowodziowej jak i o tym, aby zapobiegać suszy. MOżńa też dodać trzecią rzecz, czyli dbanie o zasoby wody pitnej. Należy jednak walczyć z przyczynami problemów a nie ze skutkami, zwłaszcza jeżeli sami sobie te problemy zapodaliśmy. Bo to nie jest tak, ze zaporówki są złe. Często są potrzebne. Wielu ekologów nie mówi na ten przykład o tym, że zbiornik w Czorsztynie miał napełniać się kilkanaście lat, ale nastąpiło to w kilka. Bo była powódź, i mogła być bardzo niszcząca, ale wodę udało się zmagazynować, zatrzymać. Moim zdaniem to była potrzebna inwestycja. Ale jeżeli dziś ktoś pitoli, że trzeba budować zaporówki czy progi wodne na rzekach, aby zapobiegać suszy, to po prostu łże jak pies. Bo niczego to nie poprawi. To jest wyciąganie kasy na inwestycje, które potem trzeba będzie odwracać. To jak zrobienie sobie ujowego tatuażu, który potem trzeba usuwać
