Pierwotna rola rybołówstwa jest już praktycznie nieaktualna. My znęcamy się nad rybą łowiąc ją, a nie wypuszczając. Czy to z powodów ideologicznych (C&R) , czy praktycznych- pustostany wód. Nawet partyjny beton z ul. Twardej zrozumiał, że "racjonalna gospodarka rybacka" to fikcja i stąd półgębkiem, z pewną dozą nieśmiałości propaguje się styl C&R. Dla własnego sumienia możemy stosować obszerne siatki, maty do odhaczania i środki dezynfekujące dla dużych ryb. Nie zawsze to pomoże, zwłaszcza, gdy ryba zmęczona, woda ciepła. Co do zawziętości Pana Dębickiego, to zawsze szedł pod prąd. WP było niejako w opozycji do WW- czyli medium PZW. To u niego można było czytać o początkach NTW. Teraz niejako w opozycji do świata zewnętrznego i upowszechnienia C&R, on idzie pod wiatr przemian. Najciekawsze, że czasami ma rację. Konkretne sytuacje znad głębokich - nasto i więcej metrowych wód, łowienie okoni, sandaczy - czy wiecie co się dzieje z taką rybą podczas podróży na powierzchnie? Pęcherz pławny wystrzeli jej z gardła i oczy na wierzch wyjdą. Nie ma sensu wypuszczać - nie przeżyje. Inna sytuacja- czy zabieranie rybiego drobiazgu wszelakiej maści jest złe? Ja twierdze, ze wręcz przeciwnie. Udoskonalenie metody spinningowej, rozwój elektroniki wędkarskiej spowodował masowy odłów drapieżników. Nie ma równowagi i wody stają się zachwaszczone, mętne, za....rane azotem. Odławiacze drobiazgu robią wodzie przysługę. Niech łowią ile wlezie, wyręczą drapieżniki, których nie ma. Niech im oście miękkie bedą.
I na koniec pytanie do Luka- jak wygląda sytuacja w UK i ogólnie na zachodzie z leszczem na komercjach karpiowych? Nadal trafia w krzaki, czy też załapał się na półkę C&R? Bo wiem, że tak robiono i nikt się specjalnie z tym nie krył, ani nie dziwił. Piszę o czasach sprzed kilku lat.
Według mnie problemem jest zwykłe złodziejstwo wędkarzy łowiących ile wlezie, bo jak nie wezmę ja to..... Obudzą się, nad pięknymi, pustymi wodami, racząc się zdjęciami, internetem, czasopismami i wspomnieniami, że kiedyś to k....a były ryby.