Temat był już wałkowany wielokrotnie, no ale...

Jeśli wędka sama w sobie nie grzeszy wyważeniem, to nawet jak staniesz na uszach, nie osiągniesz równowagi w punkt na foregripie.
Często w takim wypadku różnica między młynkiem 300g a 500g to np 1cm przesunięcia punktu zbalansowania, czyli gra niewarta świeczki, lepiej iść w niższą masę młynka, gdyż odchudzi to cały zestaw i będzie czuć różnicę na ręce.
W kołowrotki mniejsze niż 4000 bym nie szedł, jakkolwiek pojemne mają szpule. Po to są reduktory, szpule płytkie, podkłady i nasze narzekania

Generalnie chodzi o gabaryt napędu i jego składowych, o moc i wytrzymałość. Skoro chcę łowić na spławik, na dystansie i potrzebuję nawinąć 150m żyłki 0,16 to mam wybrać młynek 500 lub 1000? Bez jaj
Hol odbywa się z zasady przy pomocy kija i hamulca w kołowrotku, więc nawet mniejsze maszyny dadzą sobie radę. Operowanie zestawem i jego ciągłe zwijanie to już obciążenie dla młynka, stąd takie wielkości. W błędzie jest ten, który uważa, że młynek ma na feederze lekkie życie, jest wręcz przeciwnie. Chyba, że łowimy na zasadzie: rzut, a potem 3 godziny czekania

W wypadku aktywnych połowów młynek powinien mieć odpowiedni gabaryt przekładni, moc, wytrzymałość obudowy. Oczywiście są wyjątki od reguły, ale jakieś ogólne założenia należy przyjąć.
Co do konkretnych typów... Sam nie wiem jak to ująć. Porządny kijek za okrągłą sumkę i do zestawu młynek do 500?
Jakoś nie pasuje

Ultegra 4000 z Shimano (ta z mniejszym przełożeniem) lub modele wyższe.
Baitrunnery D 4000 lub Thunnus , lub też X-Aero (aczkolwiek Aero sporo ważą).
Daiwa BG, lepsza byłaby 3500/4000, ale to z kolei ok 400g masy. 3000 znacznie mniejsza i ok 300g.
Daiwy LT, Fuego lub modele wyższe (w tańszych próżno szukać fajnych rozwiązań i materiałów), raczej modele 4000 z mniejszym przełożeniem, wielkościowo to odpowiednik Shimano 4000 (szpula ok 51mm średnicy).