Z moich obserwacji wynika, że zanęta ma ogromne znaczenie. Testowane wiele razy na tym samym łowisku z tą samą przynęta (ja i dwóch kumpli). Rzuty 2m od siebie. Dzisiaj tak samo
Kolega 3 ryby ja 14 - Ten sam wafters, różne zanęty, rzuty na tą samą odległość 2-3 metry obok siebie.
Oczywiście, że zanęta ma wiele do powiedzenia, nie znaczy to jednak, że należy tworzyć na przykład trzy różne miksy i sprawdzać je nad wodą, który się lepiej sprawdza. Bo wiele z tego nie wyniknie, zas czasu na takie testy może zabraknąć, zaś po pewnym czasie raczej będziemy mieć więcej wątpliwości niż pewności.
Prosty przykład - jeden łowi z nęceniem wstępnym koszykiem (4-6 razy, leci grubsza frakcja - ziarna, pellety, robactwo) a drugi bez. Więc dwóch wędkarzy może mieć juz różne wyniki, kolejna rzecz to szczegóły, które sprawiają, że coś robi grę. Zatopienie żyłki, nabicie podajnika, jego wielkość (mały, średni czy duży) ostrość haka (jak ktoś tego nie sprawdza to się może zdziwić często), trafianie w punkt i tak dalej. Można nieopatrznie przypisać sukcesy lub ich brak jakości zanęty

Jasne, że na danej wodzie kolor czerwony może jak jest cieplej lepiej działać. Ale po jednych testach nie trzeba ich za każdym razem powtarzać, można bazować na wiedzy z poprzednich sesji. I o to mi chodzi.
Ostatnio brałem udział w zawodach, w których karp siedział tylko po jednej stronie łowiska, chroniąc się przed zimniejszym wiatrem. Łowiło pięciu wędkarzy (siedzących po tej stronie właśnie), kolejnych kilku miało karpia lub dwa (ze srodka), reszta zero. Tym po jednej stronie sprawdziły się zanęty, a tym po drugiej stronie już nie. Każdy z tej piątki co łowiła miał inny miks,a decydowała lokalizacja.
Stąd jeżeli zbieramy wnioski po sesji, to trzeba brać pod uwage ile łowiliśmy, ile łowili sąsiedzi. Jak nie mamy wielu brań i jest to druga sesja, to znaczy, ze mieszankę należy dopracować, i wskazane są wtedy testy właśnie, sprawdzenie, czy kolor czerwony, zielony a może żółty nie poprawi skuteczności (zamiast bazowego jasnobrązowego).
A odnośnie sprawdzania - to aby próby były wiarygodne, powinniśmy łowić dwoma feederami na dwóch liniach, i jak mamy różnice w braniach, to zamieniamy mieszanki, i wyniki powinny być odmienne znów, jasno wskazujące na jedną z nich. U mnie te próby dawniej nie dawały jednoznacznych wyników, natomiast okazywało się, że na przykład zarzut o metr czy dwa bliżej brzegu wyspy, lilii, otwierał wodę, podobnie jak wstępne nęcenie oznaczało więcej brań. Stąd m wnioski, że nie zanęta była ważniejsza ale sposób łowienia, znajdowania ryb (bo te gromadzą się z pewnych przyczyn w danym miejscach).
I o to mi chodziło. Bo nie wyobrażam sobie ile czasu byśmy potrzebowali na każdej sesji, aby znaleźć lepszy miks, gdy wiele zależy od warunków, lokalizacji i tego jak łowimy. Stąd bardziej bym kombinował jak się dobrać do ryb, nie zaś upatrywał winy w składzie zanęty. Ale mówimy o naprawdę dobrej mieszance na jakiej bazujemy

Ostatnio też łowiłem na wodzie klubowej większe karpie, ja spodowałem a kumpel nie. Ja miałem dwie ryby, on zero. Możnaby mówić o tym, że jedne zestawy są lepsze a drugie gorsze, ale wg mnie zadziałało to, że miałem dywan zanętowy, a kumpel nie. Więc decydował sposób nęcenia głównie i lokalizacji, niekoniecznie zaś to co miałem w podajniku. A sprawdziły się trzy ziarna kukurydzy na włosie, przynęta jakże banalna
