Może napiszę inaczej, ostatnio miałem pewien typu problem i nie wiem z czego wynika.
Na kołowrotku nawinąłem żyłkę 0,33 daiwa infinity, wrzucając ją do wody i lekko napinając nawinąłem na szpulę. Żyłkę ma może max rok czasu i leżała nawinięta na szpuli (pozostałość po nawinięciach na kołowrotki łowne). Kołowrotek jakiego używałem był to jaxon redcarp (taki mi został z kiedyś i chciałem go wykorzystać). Do żyłki dowiązałem strzałówkę z prologica bulldozer mimicry 0,50mm o długości ok 8m. I teraz opiszę z czym były problemy:
- po którymś tam rzucie żyłka zaczęła się strasznie plątać mimo że rzuty oddawałem dość płynnie ,
- skróciłem trochę żyłkę (myślałem że może trochę za dużo nawinąłem i że po prostu spada), przywiązałem znowu strzałówkę i ta sama historia po ok 20 rzutach,-
- ogólnie 3 razy wiązałem na nowo zestaw i po 4 zerwaniu już mi się odechciało.
Dodatkowo zauważyłem że przy zwijaniu żyłka nierównomiernie się układała na szpuli ale podejrzewam że to wina spomba, wkońcu raz opór jest większy a raz mniejszy przy zwijaniu (może że ma na to też wpływ prędkość zwijania, jeśli tak niech ktoś to napiszę).
Teraz mam pytania co mogło być przyczyną:
- czy 0,33 to za gruba żyłka główna?,
- czy może to wina nawinięcia żyłki na szpulę i lepiej by było to zrobić na maszynie a nie ręcznie,
- czy może za niska szpula kołowrotka i jakoś się coś blokowało lub wynikało to z uszkodzenia kołowrotek
Jak narazie nie mam więcej podejrzeń, fajnie jakby ktoś napisał jak temu zaradzić no i w jaki sprzęt zainwestować (kołowrotek, żyłka główna i strzałówka)