Panowie, nie róbmy jaj. Ludzie mają kilkoro dzieci i jakoś dają radę. Dwójka maluchów to nie takie wielkie halo. Mam dzieci i wiem jak to jest. Pojedziemy na ryby na 3-4 godziny i żonie świat się zawali?

Argument, że " dwójka małych dzieci i dom na głowie"?

W tym czasie to żona niby elektrykę naprawia oprócz opieki nad dziećmi? Męża nie ma i armagedon? Litości.