Szczytówki czasem łamią się pomimo że przed rzutem żyłka nie była okręcona o szczytówkę !!!!. Dlaczego tak się dzieje ?
Takie zjawisko występuje zwykle przy szybkich, dynamicznych wyrzutach (tzw spiningowych) t.j. szybki wymach za siebie i natychmiast ruch do przodu i wyrzut "z naładowanego kija". To efektywna i bardzo celna technika ale jeśli nie chcemy łamać szczytówek nie należy kończyć ruchu kija "do przodu" przed osiągnięciem położenia "godzina 2". Po prostu po wypuszczeniu żyłki ne wolno zatrzymywać kija w pionie tylko koniecznie dalej prowadzić kij w dół i do przodu.
Należy zauważyć, że podczas wyrzutu w chwili puszczenia żyłki szczytówka błyskawicznie się prostuje, leci do przodu a następnie odbija i wraca poruszając się znacznie szybciej niż koszyk ciągnący żyłkę. Na żyłce w pobliżu przelotki powstaje luz !!!! W tej właśnie chwili może na żyłce wytworzyć się pętla o którą zahacza przelotka powracającej szczytówki i mamy w najlepszym razie odstrzał koszyka.
Pętla taka powstaje dużo łatwiej gdy przelotki naszej szczytówki są żle ustawione i podczas jej wyginania obracają się (czasem nawet o 90 stopni !!! . Wtedy podczas prostowania szczytówki dodatkowo się obracają odrzucając żyłkę na boki. Taka szczytówka długo nie pożyje.
Mam zasadnicze wątpliwości, że skrzywienie osi przelotek podczas wygięcia szczytówki sprzyja złamaniom podczas zarzucania.
Szczytówkę można złamać z powodu użytej zbyt dużej siły wyrzutu lub przekroczenia masy wyrzutowej danego wędziska i to jest oczywiste.
Podejrzewam, że w przypadku nieprzekraczania tych parametrów pierwotną przyczyną złamań podczas zarzucania zestawów kiedy to przed zarzuceniem żyłka nie owijała szczytówki mogą być jej skręcenia.
Jeśli mamy przed zarzuceniem żyłkę bez skręceń lub z niewielką ich gęstością, to zbliżenie jej z luzem wzdłuż do wędziska nie powoduje oplecenia szczytówki lub przelotek. Im jest więcej skręceń tym niebezpieczeństwo oplecenia wzrasta. Z tym problemem radzimy sobie napinając żyłkę, oddalając ją od wędziska oraz sprawdzając czy przed zarzutem do splecenia nie doszło.
Najlepiej jednak z tego punktu widzenia jest aby przy zarzucaniu żyłka nie była skręcona i zniekształcona.
Podczas zarzucania w czasie lotu koszyka lub podajnika ma miejsce luz na żyłce znajdującej się w powietrzu. Luz ten pojawia się chwilę po zwolnieniu palcem żyłki przy zarzucaniu i trwa aż zarzucony koszyk podczas lotu oddali się od szczytówki na odległość większą niż wynosi długość odcinka żyłki przed zarzuceniem od szczytówki do koszyka.
Przy bardzo płaskim zarzuceniu żyłka ta może także bardzo zbliżyć się do szczytówki. Jak bardzo się zbliży i na jak długo zależy od sposobu zarzucenia i własności wędziska.
Jeśli żyłka jest skręcona może dojść w wyniku takiego zbliżenia do owinięcia o szczytówkę i w konsekwencji spowodowania złamania. Najbardziej sprzyjające warunki do tego wystąpią przy zarzucaniu z dużym zwisem koszyka.
Owinięcie może spowodować tylko żyłka znajdująca się poza wędziskiem. Żyłka na wędzisku pomiędzy przelotkami takiej możliwości nie ma. Skrzywienie osiowe przelotek szczytówki nie może więc wpłynąć na zachowanie się zewnętrznej żyłki.
Ucieczka wędziskiem do przodu przy zarzucaniu zwiększa odległość luźnej żyłki od szczytówki i zmniejsza ryzyko owinięcia.
Myślę także, że szansa na owinięcie się nieskręconej żyłki wokół szczytówki podczas lotu jest mała.
Można przypuszczać, że używając nieskręconej lub mało skręconej żyłki unikniemy przynajmniej dużej części tej kategorii złamań szczytówek przy zarzucaniu.
